Aktywne Wpisy
3x32 +44
Linnior88 +8
Jak sobie radzicie z bardzo niskim poczuciem własnej wartosci ? Ostatnio zaczęłam się łapac na tym że się czuje gorsza od dosłownie wszystkich mimo, że nie pije nie palę , mam jakies tam hobby jak gotowanie, czytanie książek, spoko pracę
A mimo tego ciągle się czuje jak jakiś śmieć
Ból istnienia rozrywa mi dupę , czasem mam wrażenie że nie mam prawa chodzic po jednej ulicy z innymi ludźmi
A mimo tego ciągle się czuje jak jakiś śmieć
Ból istnienia rozrywa mi dupę , czasem mam wrażenie że nie mam prawa chodzic po jednej ulicy z innymi ludźmi
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Wróciłem! :> 450km i 5,3km przewyższeń w pionie w 3 dni, po niesamowicie pięknych terenach Beskidu Niskiego oraz Sądeckiego. Polecam przeglądnąć pełną GALERIĘ ZDJĘĆ, bo jest co oglądać :> Ale wcześniej dokładniejszy opis:
Z Krakowa ruszyłem o 7 rano, mgła była niesamowita. Pierwszym ciekawym obiektem na trasie był zamek w Nowym Wiśniczu. Dalej zaliczyłem drewniany kościół w Lipnicy Murowanej z końca XV wieku, zachowany w stanie prawie niezmienionym. W Czchowie wdrapałem się na wieżę pozostałą po średniowiecznym zamku. Kawałek dalej minąłem zamek w Tropszynie. W Tropiu zwiedziłem kościółek zbudowany na przełomie XI/XII w., jeden z najstarszych na tych ziemiach. Po godzinie 17 dotarłem w okolice gdzie planowałem rozbić namiot. Ostatecznie o 18 rozbiłem się pod malutkim osamotnionym kościółkiem na zboczu góry. Kolacją był kisiel, banan i kanapka a śniadaniem jogurt z musli i 2 drożdżówki :> Drugiego dnia zaliczyłem rundkę po pięknych dolinach Beskidu Niskiego. Mimo lądowania w poboczu, usterek w rowerze i jednej tragicznej trasy, gdzie kilka razy musiałem przeprawić się przez rzekę (buty przemoczone), była to trasa po prostu niesamowita, niezwykła. Odsyłam do galerii, bo opisać tego się nie da :> Na odcinku prawie 80km mijałem jedynie malutkie wioski, żadnego miasta i może ze 2 sklepy. No właśnie, usterki... Zacznijmy od niesprawnych hamulców, bo przednie klocki postanowiły się zetrzeć i skończyć, więc hamowałem tylnym, bardzo słabym. Przez drobny wypadek (stromy żwirowy zjazd/ostry zakręt/słabe hamulce/lądowanie w trawie) rozwaliłem blokadę amortyzatora i musiałem jechać na zablokowanym. Po jakimś czasie zaczęła się rozpadać tylna obręcz, zbyt przeciążana bagażami. Jedna szprycha wyłamana, w kilku innych miejscach postępujące pęknięcia. Na szczęście jako tako ją ogarnąłem i mimo ciągłego strachu więcej szprych się już nie wyłamało. Ostatecznie dotarłem do Krynicy Zdrój, gdzie do późnego wieczora posiedziałem w knajpce z fajnie grającym na gitarze gościem a nocowałem w pensjonacie, coby zaznać trochę luksusu za 30zł. Stwierdziłem też że lekko zmienię trasę (nie wytrzymałbym ostrej górskiej przeprawy z Piwnicznej do Szczawnicy) i pojadę przez Nowy Sącz. A więc dnia trzeciego ruszyłem przez Muszynę do doliny Popradu, którą jechało się świetnie(ach te widoki). Wzdłuż Popradu jechałem przez 50km i dotarłem do Nowego Sącza. Tam w końcu trafiłem do sklepu rowerowego i kupiłem klocki do hamulców. Dalej, za Limanową czekał mnie ostatni większy podjazd. 60km przed Krakowem, po zjechaniu z wysokiego pasma górskego nagle uderzył mnie straszny smród :s Żyjąc w Krakowie może się przyzwyczajam, ale po dwóch dniach jedniach jeżdżenia w okolicach gdzie powietrze było idealne, ten smog był nie do wytrzymania. W granice Krakowa dotarłem o 19:30, a dotarcie do samego domu zajęło mi jeszcze godzinę.
Tyle :>
Strava:
http://www.strava.com/activities/206059019
http://www.strava.com/activities/206571285
http://www.strava.com/activities/206969451
#rowerowyrownik #faszystanarowerze #rower #wyprawyrowerowe #gory #beskidy #turystyka
@TypowyPolskiFaszysta: Z ciekawości, kupiłeś jakąś po taniości, albo sam zaplatałeś? Bo moje koło jest już dość stare (ze 4 lata, lub 5) i była wielokrotnie katowana bagażami 20-25 kg i nigdy nie wymieniałem żadnej szprychy, a sporo sakwiarzy, których spotykałem borykało się z tym problemem.
Komentarz usunięty przez autora
SGS3
@oko_strusia: dotychczas miałem tylko zapasową baterię z większą pojemnością i ładowałem po drodze, ale na tą wycieczkę pożyczyłem od znajomego powerbanka.