Wpis z mikrobloga

Przychodzą do mnie od 4 tygodni trzej studenci dorobić po godzinach. Woleli stałą niską pensję niż akord (10zł netto), przychodzą sobie na 3 czy 4 godzinki i od ręki dostają za to kasę i mogą przychodzić na ile i kiedy chcą. Pracują przy najprostszej pracy, przy cięciu.

No i dziś sobie wszystko policzyłem, ile to oni robią przez ten czas, bo coś mi się nie zgadzało. Niby płaca super nie jest, ale jak na takie dowolne warunki pracy - całkiem spoko, sam w ich wieku brałbym w ciemno. Niestety coś ilości obrobione przez nich, plus liczba wypalonych szlugów i łażenia po zakładzie skłoniła mnie do sprawdzenia.

Wszyscy średnia ta sama mniej więcej - 30 batów ściętych w godzinę. Usiadłem sam sobie dwie godzinki i ściąłem 70 średnio na godzinę.... robiąc to na spokojnie i wolno. Okazuje się, że w praktyce na ich pracę wydaję nie 10zł, a 25! I dziwcie się, że akord. Od jutra te chłopki mają od sztuki, albo do widzenia. Jestem na tej pracy stratny. A najśmieszniejsze, że ja chciałem podnieść im stawkę jeżeli praca będzie robiona szybko i dobrze, a tu takie walenie mnie w tyłek. 90% studentów którzy do mnie przychodzą i mają stawkę godzinową (nieważne jaką), to sądzi, że jest jak na studiach, czy liceum. Odbębnić godzinki, zapłacą i #!$%@?. No niestety nie głąby! Jeżeli robisz 3x wolniej a zarabiasz prawie tyle co etatowiec (no nie dam 100% gościowi, który przychodzi kiedy mu się podoba), to na ostatecznym produkcie tracę nawet 5 złotych... co przy marży 10zł jest waleniem mnie na połowę zysku i gdyby tak robił każdy, to nie miałbym na wypłaty...

Ostatni raz zaproponowałem stawki godzinowe dla cwaniaków. Walą mnie po kątach na każdym kroku. Dzisiaj jak poobserwowałem, to jeden przyszedł o 17:30 i wyszedł o 20:45, w tym pierwsze 30 minut przestał z fajką, a i przerw robił z 10. Wpisał sobie do zeszytu, że przepracował... 4 godziny. A nie dość, że realnej pracy było może 2h to jeszcze była wolniejsza x3 od standardu. I jak ja mam wyjść na tym dobrze? Ktoś robi dobrze to ma dobrą stawkę, a niestety dla typowego polactwa i cwaniactwa nic innego poza akordem nie mogę zaoferować...

Chociaż to też ma swoje wady, jakieś 3 lata temu chłopek co zaczął tak pracować tak się spieszył, że robił mi same odpady. Przerobił tego dnia 8 godzin i z liczb wychodziło, że mam mu zapłacić 250zł. Mówię - spoko, zapierdzielałeś zdrowo to ci dam, ale najpierw spojrzałem na to co zrobił. Samo totalne gówno, którego nawet nie dam na drugi sort... Zważyłem to co zrobił, wyliczyłem mniej więcej koszty - 600zł w plecy jestem. Wsadziłem mu to do auta jako zapłata i kazałem #!$%@?ć - tak mnie #!$%@?ł. Robiłby 1,5x wolniej i tak zarobiłby za to 8 godzin 150zł, czyli przyzwoicie, a ja dostałbym coś nadające się do sprzedaży. Na szczęście przeprosił, wrócił, zaczął robić jak należy, za stracony towar nawet zwrócił i dziś jest na etacie 5k netto za 8h dziennie (a robi na prostym stanowisku), ale takich ludzi ze świecą szukać, którzy rozumieją swoje błędy i rozumieją, że ja też to muszę sprzedać, bo inaczej nie będę miał mu z czego zapłacić...

A to chyba taka przypadłość u nas tylko. Mam znajomego po fachu, który ma oddział na Słowacji i z jego relacji wynika, że zero cwaniactwa (byłem zdziwiony, zawsze sądziłem, że to Polacy są bardziej pracowici, ale jak się okazało chodzi tylko o starsze pokolenie). Ktoś przychodzi do pracy, to pracuje, zero przerw, robi na tyle ile może. Dzięki temu mógł podnieść (ku uciesze pracowników) pensje o 30%, bo tyle więcej urabiali. A u mnie jest tak, że tylko 1 na 20 nadaje się na etat, kolejne 5 na 20 nadaje się na akord, a reszta nadaje się do marzenia o pieniądzach, bo już studenciaków którzy odchodząc mnie #!$%@?, że oni informatykię studiujo to bydo zarabiali 10k (jak wszyscy na mirko). 9 na 10 z nich gdzieś się po zakładach znajomych przedsiębiorców później przewija, kilku na bezrobocie z wielkim honorem i mieszkaniem z rodzicami. No autentycznie może 1 na 30 faktycznie daje radę sobie potem w życiu z fajną pensyjką, ale ci co sobie dali to i u mnie w #!$%@? nie lecieli. To było widać - konkretni ludzie, przychodzi dorobić przy studiach, pracuje, wraca. Zero cwaniactwa. Od razu widać kto ma predyspozycje, a kto jest mentalnym żulem.

#historieprywaciarza #truestory
  • 56
@vivo: Ty już tak Słowaków nie zachwalaj bo miałem nieprzyjemność pracować z nimi przy produkcji bębnów kablowych gdzie cała ekipa robiła na "wspólny" akord. Albo walili w #!$%@? cały dzień chowając się po kiblach albo przychodzili na 6:00 do roboty a z przerwy o 11:30 już nie wracali bo albo zdążyli już coś #!$%@?ć albo praca zbyt ciężka.

Nie ma co generalizować!
@vivo:

@korpiel: no, ja zaś pracowałem ze słowakami w niemczech na akord przy sadzeniu drzew. Zawsze goście mieli najlepsze wyniki, sadzili jakieś absurdalne ilości drzewek. W końcu się #!$%@?śmy, bo zdrowo #!$%@?śmy, a oni byli i tak zawsze wiele drzew do przodu. No to przycisnęliśmy ich i dopytaliśmy jak to robią (może mają jakiś zajebisty sposób czy co..). Słowak jeden się wygadał i rzucił tekstem "co ziemia dała, to ziemia
@vivo: podejrzewam, okolice Koziegłów, Myszkowa w Śląskim :) jest to istne zagłębie choinkarskie. 10 zł netto, to przy takiej robocie praca standardowa. 30 batów na godzine to troche śmiech, chyba, że je sobie sami ''wypuszczają'' :P
@vivo: tym bardziej, że do gilotynki, wchodzi jakieś 10 batów cienkiego drutu, przynajmniej ja tak robiłem. Można i do 14, ale #!$%@? się cięło i czasami zostawały w rurce, jak się dobrze nie pociągnęło :P
@vivo : 5k netto wyciąga ? Czyli dniówkę ma 250zł ? Czyli tyle ile w tedy gdy zapierdzielał tak bardzo, że aż było brzydko. Czyli się nauczył. W godzinę 70 batów robisz Ty, studenci 30 to On pewnie ze 100. Czyli dziennie z 800 choinek. Marże masz 10zł na choince, czyli dochód dzienny na jednym bardzo dobrym pracowniku to 8000zł. A on ma dniówkę 250zł. Studenci - 30 czyli dziennie 240 -
@vivo: Ty mirku, mówisz że Śląsk, coś dokładniej, bo na takich warunkach, że przychodzę jak chcę po ile godzin to się piszę, oczywiście płatne za to co wyrobię. (ʘʘ)
@KRSS: Gdyby to się tak fajnie liczyło i gdyby dało się w ogóle zrobić w dzień 800 choinek, to byłbym wniebowzięty ;p Realnie 200 - 250 to taki max który urobić damy radę. Czasem w grudniu przy dużych zamówieniach i bez cackania się to wyjdzie i 350, ale to krótki okres. Taka ciekawostka, żeby zrobić 5 choinek żyłkowych 2,3m potrzeba 4 pracowników i od każdego godzina pracy. Więc takich za dzień
@tajek: @Stonis: @Mirin: Żeby na taką robotę zjeżdżać do tego zadupia to jedynie na pełnoetatową pracę, na parę godzinek to by na paliwo zeszło. 30km od Częstochowy, 40km od Katowic (tak na oko) pomiędzy. Niby prosto dostać się DK1 bezpośrednio do mnie, ale na takie dorywcze trzeba by raczej być miejscowym, żeby to się opłacało.

@Walkiria81: A tak, ten akurat świadczy, wyżej napisałem, ale i tak pensja normalnego
@cp_: Produkcję trzeba zacząć dużo wcześniej, żeby obrobić sprzedaż głównie w listopadzie i grudniu (to jest masakra), wtedy hurtownicy sprzedają naszego produktu czasem 5k dziennie (grudzień), a zakład robi 250 dziennie, więc trzeba robić "na magazyn", a potem tylko wozić.

@Stonis: Trochę więcej niż od Katowic, może z 45, 50, coś koło tego.