Wpis z mikrobloga

#biegajzwykopem #bieganie #omatko

mireczky. jak to w końcu jest z tym bieganiem. warto? jak zacząć, po prostu przebiec swinskim truchtem ile dam radę, odpocząć i lecieć dalej? zacząć od marszobiegow, a moze lepiej od razu położyć się i umrzeć?

clou sprawy to fakt, że odkad stary rower stał się na tyle zawodny, że nie mogę pojechać nim dalej niż po browara do sklepu, a na kupno nowego nie pozwala portmonetka, nie mam ruchu. tryb pracy zmianowej i dojazdy do cywilizacji utrudniają regularny fitness, na siłowni się raczej nie odnajde. a jako #rozowypasek chce w końcu trochę się odwalenic (157cm/63kg 100-77-102 right now, chociaż wygląda to lepiej niż brzmi). dieta jest do ogarniecia, z ruchem mam straszny problem - leniwiec. robie tylko to czego wymaga ode mnie mieszkanie na przedmieściach, węgiel, drewno i ogródek. aktywność fizyczna nie przynosi mi żadnej przyjemności ani endorfin anj nic :P
  • 11
@amisquew91: Wyjdz, przebiegnij "swoim tempem" ile dasz rade bez akcji "juz starczy" tylko tyle az juz nie bedziesz w stanie utrzymac tempa biegowego, a nastepnie wroc spacerkiem do domu. Powtarzaj codziennie czy co 2gi dzien az bedziesz w stanie przebiec jakis konkretny dystans np 1km. a potem tylko zwiekszaj dystans / tempo w miare mozliwosci i uznania.
@kozio23: zmiana bebechow. na która tez mnie nie stac. lancuch przeskakuje przy każdym mocniejszym nacisnieciu. byla przerzutka ta przednia ustawiona na stale ale znow szaleje i ro sie juz robi niebezpieczne.

@Akuku69: to ciekawa metoda, ale u mnie mie zadziała. masz pomysł na inny szantaż?