Wpis z mikrobloga

Również nie ogarniam, choć sam startuję w jednej z simracingowych lig. Aktualnie jeżdżę na kierownicy kupionej za 250 zł (używka) i monitorze 23 calowym za 700 zł i... jestem na drugim miejscu w lidze :)

Pewnie przedstawiony powyżej sprzęt daje lepsze doznania, jednak więcej niż 6 tys zł. to stanowisko nie jest warte. Oczywiście samą jednostkę centralną trzeba doliczyć osobno.

Nie sprzęt a chęć szczera, zrobi z ciebie pro racera :)
@lukaszlew77: to kupują ludzie, którzy już porządne auto w gażu mają ;) po prostu takim nissanem nie da się skoczyć na tor z kumplami w sobotę wieczór i to jeszcze po trzecim piwie ;)

Podobnie też nie da się skoczyć na tor, jak akurat ma się wolną godzinkę dla relaksu. A 125 tys. $ to nie jest znowu taka kosmiczna kwota. W cywilizowanych krajach to roczna pensja przedstawiciela klasy średniej.
A ja jestem ciekaw skąd to wyliczenie, że to kosztowało 125 tys $. Naprawdę to tyle nie kosztuje, poza tym wstrząsy fotela wcale nie pomagają. Nie to co prawilny Force Feedback. Chociaż i tego niektórzy nie doceniają :(
Stanowisko do simracingu za 125 tysięcy dolarów. To jest akurat coś czego nie zrozumiem. Za taką kasę gość mógłby kupić Nissana GT-R i jeszcze starczyłoby mu na paliwo + abonament na tor.


@lukaszlew77: no niby tak.Mimo wszystko jazda gtr to nie jest ściganie się. Poza tym np. toru spa raczej nie można sobie od tak wynająć. W wyścigu też przecież nie wystartujesz bo do tego jest potrzebna licencja a przede wszystkim
. W wyścigu też przecież nie wystartujesz bo do tego jest potrzebna licencja a przede wszystkim nikt nie da człowiekowi z ulicy poprowadzić prawdziwego samochodu wyścigowego, seryjny gtr na pewno takim nie jest.


@tatwarm: Zrobienie licencji to 2-3 wizyty na torze. Jak zapłacisz to możesz po torze pojeździć wszystkim. Płacąc nawet możesz zrobić sobie kilka kółek bolidem F1.
@tatwarm: W zasadzie z przerobionym sprzęgłem.

Rywalizację i ściganie mogą zapewnić gokarty, a zabawa i wrażenia będą lepsze niż z jazdy w wirtualnym symulatorze. Tak jak wyżej wspomniałem - taki symulator to jak jakaś super sex lalka. Może i fajne, ale gorsze nawet od brzydkiej dziewczyny.
W zasadzie z przerobionym sprzęgłem.


@lukaszlew77: oprócz tego z innym silnikiem i nie mającym praktycznie nic wspólnego z tym który jeździł po torze. no może oprócz malowania.

Widocznie skoro ktoś zdecydował się na aż taką inwestycje to zapewne gokarty mu przestały wystarczać. Zgadzam się, że simracing to jest bardzo mała namiastka prawdziwego śmigania po torze ale to kwestia podejścia. Być może właściciel tego sprzętu lubi założyć wygodne kapcie, przygotować herbatę i