Wpis z mikrobloga

@Minieri: Rozwala mnie bezkrytyczne uwielbienie "ofensywnej" tiki-taki, kiedy wszystkie bramki wcale nie padają przez rozpykanie obrony podaniami (bo większość z nich jest na własnej połowie), tylko przez ofensywny zryw jednego-dwóch piłkarzy. Tutaj wymienili milion podań, a bramka padła i tak po dryblingu i strzale z ok. 16 metrów napastnika. To samo jest w Barcelonie, gdy Messi ma dość klepania i albo uderzy z szesnastki albo ściągnie na siebie paru obrońców
  • Odpowiedz
@Underbone: Kurde, ale na tym to polega. Większość bramek Barcelony za Guardioli to była ultradynamiczna klepanina zakończona zrywem dwóch-trzech piłkarzy czy rajdem jednego (bo ktoś zgubił krycie, źle ustawił pułapkę ofsajdową, źle się ustawił). Zawsze ktoś musi na końcu oddać strzał, bo przecież nie wejdą z piłką do bramki. Pochwały dla tego stylu biorą się z tego, że jednak jest to futbol na zasadzie "graj piłką, kombinuj" zamiast "czekaj wyłącznie
  • Odpowiedz
@pierre-van-hooijdonk: Niby masz rację, ale jeśli nie masz w składzie Messiego, Xaviego i Iniesty (na dodatek każdego z nich w dobrej formie), to nic nie zrobisz. Ja mimo wszystko podziwiam takiego Mourinho, Simeone i Kloppa, którzy potrafią wygrywać mając teoretycznie słabszy skład i nie posiadają piłki 70%
  • Odpowiedz