Wpis z mikrobloga

153 064 - 315 = 152 749

Boom!

Czyli opowieść z cyklu "ja nie przejadę?" ;) Ale od początku.

Umówiliśmy się z @lubfarmaceute, że w weekend pokręcimy coś na szosach. Przejrzeliśmy blog lokalnego kolarza-amatora, który opisuje wiele ciekawych tras i wybraliśmy coś dla siebie. Padło na Ślężę wraz z kilkoma przyjemnymi podjazdami - m.in. Pożarzysko oraz Przełęcz Tąpadła.

Na miejsce zbiórki dotarłem z lekkim opóźnieniem, ale ostatecznie udało nam się wyjechać niedługo po 8 rano. Plan zakładał zrobienie ~160km, więc ostrożnie rozkładaliśmy siły mając na uwadze wspinaczkę na wspomniane wyżej wzniesienia. Pogoda była idealna. Nie grzało za mocno, całkowite zachmurzenie lecz bez szans na deszcz. Jedynie lekka mgła przysłaniała nam widok na cel naszej wycieczki - Ślężę.

Pierwsze podjazdy zaczęły się po ~50km. Nic wielkiego, do rozjechania na jednym głębszym wdechu. Później jednak zaczęło się robić coraz ciekawiej, dotarliśmy do Pożarzyska, gdzie czekała na nas całkiem przyjemna górka. Kilka kilometrów dalej przegapiliśmy skrzyżowanie, na którym powinniśmy skręcić. Nie chcąc się wracać zapytaliśmy miejscowego człowieka o najbliższy most, którym moglibyśmy się przeprawić na drugą stronę i wrócić na zaplanowaną trasę.

"A pewnie, że jest most! Tutaj zjedziecie drogą w dół, tam będzie most i za mostem prosto pod górę, dotrzecie do drogi. 3 razy dziennie tamtędy jeżdżę, przejedziecie!". No i posłuchaliśmy. Asfalt się skończył, zaczęły się błota, kałuże, wilki jakieś. Udało się dotrzeć do rzeki, ale mostu nie widać. W końcu po uważnym rozglądaniu się udało nam się namierzyć naszą przeprawę. Nic, tylko wsiadać i jechać! Super droga, kuhwo! Przynajmniej zaliczyliśmy spacer, ileż można pedałować ;)

Ślęża zbliżała się coraz wyraźniej. A raczej to my zbliżaliśmy się do niej. Powoli już zaczynałem rozmawiać ze swoimi nogami, że "spokojnie, dacie radę rozklepać ten podjazd". Nagle w naszych uszach rozległ się wyraźny dźwięk, którego nie lubi chyba żodyn rowerzysta - "PSSSSSFSSSS". Dziura w moim tylnym kole. No nic, i tak mieliśmy chwilę odpocząć przed samym podjazdem, więc nadarzyła się ku temu okazja. Kompan poratował mnie zapasową dętką, by nie bawić się w łatanie i zaoszczędzić trochę czasu. Względnie szybki serwis, uzupełnienie cukrów i dalej w drogę.

Podjazd zaczął się elegancko. Przerzutka nie chciała współpracować i pewien fragment musiałem jechać na zbyt twardym przełożeniu. Dopiero później po kilku kopniakach i ręcznym podciągnięciu linki udało mi się zrzucić o jedną koronkę, choć nadal nie było to najlżejsze przełożenie. No nic, wjechałem siłowo. Płuca o dziwo jakoś dały radę. Podjazd tak bardzo rozjechany, nogi tak bardzo rozpalone, a w plecaku miałem jeszcze izotoniki i batony ;)

Po zdobyciu przełęczy zjechaliśmy do knajpy na obiad. Naszym oczom ukazał się taki oto widok. A to jeszcze nie są wszystkie maszyny, które tam stały. Okazało się, że trafiliśmy na wspólny wyjazd jakichś kolarzy. Wśród nich był też Bartosz Huzarski (autor słynnego zdjęcia nóg), który pokazywał pamiątkowy medal z tegorocznego #tdf. Siedząc w ich gronie i patrząc na te wszystkie wypasione sprzęty czułem się jak straszny słabiak z tą swoją starą stalową szosą i nieogoloną łydką ;D No nic, zjedliśmy, popiliśmy, posłuchaliśmy bardziej doświadczonych kolarzy i postanowiliśmy się zbierać. W końcu przed nami było jeszcze kolejne 100km.

Dalsza część już przeważnie z górki. Jechało się różnie, czasami dość ciężko ze względu na wiatr czy nawierzchnię pozostawiającą wiele do życzenia. Czasami musieliśmy też przyspieszyć uciekając przed złowieszczą burzową chmurą. O dziwo udało nam się nie zmoknąć :]

Gdy dotarliśmy już do Wrocławia, postanowiliśmy pojechać trochę na około, by @lubfarmaceute mógł odhaczyć kolejne osiągnięcie na swoim koncie - 200km. Z tego miejsca chciałbym mu pogratulować, bo tak naprawdę zaczął jeździć z początkiem tego sezonu i w ciągu ostatniego miesiąca udało mu się wykręcić swoją pierwszą #100km oraz #200km. W takim tempie niedługo wpadną kolejne osiągnięcia, już ja się o to postaram ;]

Wróciłem do domu z bilansem 217km. Wszedłem, wziąłem prysznic i zjadłem szybką obiadokolację. Kompletnie rozładowany telefon podłączyłem choć na chwilę do sieci. Siedząc tak przez kilkanaście minut pomyślałem, że skoro już prawie wyrównałem swój dotychczasowy rekord, to dlaczego by go nie pobić? Fajnie by było zrobić chociaż te ćwierć tysiąca. Szybka akcja na mirko (@anonim1133 i jego asertywność xD), telefon do @kozio23 i ruszamy. Plan: spokojne ~40km. Wyszło jak zwykle. Sporo więcej i sporo szybciej. O dziwo noga jeszcze całkiem dobrze podawała, wszelkie wiadukty rozklepywane z blatu, momentami szybkie szarże na prostych. Aż sam się nieźle zdziwiłem, że byłem w stanie wykrzesać z siebie tyle energii. Z chłopakami udało się wyrównać wynik do 300km, ale jeszcze nam było mało i postanowiliśmy, że i oni strzelą sobie trzycyfrowy dystans. A co będziemy sobie żałować ;) Tym sposobem zaczęliśmy się kręcić bez celu. Telefony niestety rozładowane, żadna Strava czy Endomondo nie dały rady, sytuację ratował jedynie licznik @anonim1133, który pod moim domem wskazywał 101km. Położyłem się o 4:30. Z płonącymi nogami, bólem dupy i dużą satysfakcją, bo w końcu przekroczyłem barierę, o której marzyłem od jakiegoś roku. A to nie jest moje ostatnie słowo, bo czuję w nogach, że jeszcze w tym roku porwę się na dystans z czwórką z przodu ;)

Teraz kilka linków:

Endomondo: klik Tutaj chciałbym zaznaczyć, że jest to posklejany zapis trasy. Moja Strava wytrzymała do podjazdu. @lubfarmaceute z pomocą powerbanku uzyskał dłuższy zapis, ale niestety do samego Wrocławia również nie udało się dotrwać. Końcówka dorysowana ręcznie i scalona. Dalej po naładowaniu telefonu zrobiłem fragment na Stravie, ale znów końcówkę musiałem narysować samodzielnie. Mam nadzieję, że nie będzie to jednak wzbudzało Waszych wątpliwości :)

Strava: Do przełęczy Tąpadła oraz fragment dobijania do 300

Na koniec wielkie dzięki dla @lubfarmaceute za naprawdę fajną przejażdżkę w dobrym towarzystwie; @kozio23 i @anonim1133 za chęć towarzyszenia mi na tych ostatnich 100km, było to bardzo pomocne. Sam pewnie nie miałbym tyle motywacji. Do następnego! ;]

#rowerowyrownik #rowerowywroclaw #300km

Wpis został dodany za pomocą skryptu RowerowyRownik


Pobierany jest zawsze ostatni wynik


Zamiast dystansów można w pole 'Dystans' wkleić link do treningu Endomondo - zostaną dodane dodatkowe statystyki

Pobierz
źródło: comment_WlCFsKgQgog8cp7tCgDIQG29gy0DjHQb.jpg
  • 16
@Bimbermaeister: mam pytanie odnośnie kolarzówki. Jeżdżę na rowerze, robię trasy coraz dłuższe, ale góral jest za ciężki na takie wyprawy (zmieniłem opony i lepiej się toczy, ale saszetką waży ok. 19kg i tu jest problem). Czy opłaca się kupić starą kolarzówkę za jakieś 2 stówki, czy będzie się tym lżej jeździło? Waga takiego roweru jest o około 5kg mniejsza, koła 28" z cienkimi oponami - opór wyraźnie mniejszy. Jedynie co mnie
poczekaj pajacu aż z wakacji wrócę


@kozio23: No poczekam, poczekam. I tak zawsze czekam, pajacu ;]

@KokiX: Różnicę poczujesz na pewno, ale do 200zł nadal będzie to ciężki klamor. Przy tak ograniczonym budżecie musisz być bardzo ostrożny, by nie kupić gruzu, do którego co chwilę będziesz dokładał.

Ja przez długi czas pomykałem na 2x5 i dawałem radę. Teraz mam 2x8 na szosowej kasecie i jest lepiej. To wszystko zależy jedynie
@Bimbermaeister: fajna relacja ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Też zamierzam - wstępnie w najbliższą sobotę (o ile pogoda pozwoli) śmignąć + #300 . Mam cel Wro - Częstochowa - Wro. Wcześniej często jeździłem z łódzkiego na Jasną Górę, ale tam miałem 104 w jedną stronę.

Z google map wynika 344km ale pewnie się dobije do 350km :)

Może masz ochotę lub ktoś z #rowerowywroclaw ?

Chciałbym wyjechać wcześnie