Z racji pozytywnego odzewu i chęci poczytania o naszej wyprawie, rozpoczynamy raport z podróży.
Zarówno ja, jak i mój #rozowypasek, na wykopie (jeszcze zielona) @space_shape jesteśmy wielkimi fanami autostopu, a wręcz uważamy to za najlepszą, najciekawszą i najbardziej rozwijającą formę podróżowania. Obydwoje mamy doświadczenia autostopowe, ale ta wyprawa była pierwszą wspólną i zdecydowanie nie ostatnią. Nawiasem mówiąc okazaliśmy się świetnym teamem również w podróżowaniu i już w planach mamy kolejne miejsca do odkrycia (między innymi Litwa-Łotwa-Estonia jako kolejny cel).
Inicjatywy takie jak ta, którą zaraz opiszemy zwykle wiążą się ze szeroko pojętą spontanicznością zarówno jeśli chodzi o termin, cel i przygody. Tak więc o naszej podróży zadecydowaliśmy w jakieś 50 sekund.
Spakowaliśmy plecaki, a poniżej lista przydatnego wg nas ekwipunku:
namiot,
śpiwory,
karimaty (nam sprawdziły się samopompujące),
ręczniki szybkoschnące,
wygodny dres na chłodek,
przybory do szycia,
podstawowe leki,
sprawdzoną częścią wyposażenia jest też kawałek folii, którym w razie deszczu można przykryć namiot lub plecaki
nożyczki
scyzoryk
atlas (w naszym wypadku Europy) - atlas bardzo ważny jeśli chodzi o planowanie trasy i postojów na stacjach benzynowych
kosmetyki
ubrania według uznania, ale koniecznie kurtka przeciwdeszczowa i sandały które nie farbują ( ͡°͜ʖ͡°)
markery
latarka- najlepiej czołówka
aparat
konserwy, dżemy, generalnie smakowity i niedrogi zapasik (i też nie za ciężki), a na dłuższe wyprawy (nasza taka nie była, więc nie zabieraliśmy) może przydać się mała butla z gazem i palnik)
zapalniczka/zapałki
dziennik podróży
przydaje się urządzenie z dostępem do wi-fi więc my zabraliśmy tablet (nasz akurat za 1zł z orange, więc nie szkoda ( ͡°͜ʖ͡°))
Co do celu podróży:
Początkowo plan dotyczył Amsterdamu (pozdrawiam #wykopjointclub) ale rozszerzyliśmy go również na Antwerpię, Rotterdam oraz Brukselę, co również okazało się świetnym pomysłem.
Wymieniliśmy 900zł na Euro (210), okazało się, że z kosztami się przeliczyliśmy, więc końcowy wynik (przy skromnym życiu) dobił 1000zł (za 7 dni, 2 osoby). Przechodząc do opowiadania...
Dzień pierwszy
Jako że jesteśmy istotami o wymaganej większej dobowej dawce snu, nie udało nam się ruszyć z kopyta o godzinie 8, a ruszyliśmy dupy z wyra dopiero o 12:00 i o 15:00 zaczęliśmy łapanie stopa. Za karę naczekaliśmy się 2 godziny i z Krakowa do Wrocławia ruszyliśmy o 17.15. Jeśli chodzi o dobieranie miejsc, w których łapać, warto zerknąć na stronę gdzie opisane są wyloty z ogromu miast.
Z Wrocławia ruszaliśmy w stronę Niemiec, (bardzo dobrym punktem do łapania są Bielany pod Wrocławiem na które z centrum można dostać się autobusem Auchan za 1,50zł). Tam spotkaliśmy pierwszego autostopowicza. Trochę byliśmy rozbawieni faktem, że z Wrocławia łapie prosto na Amsterdam (my zdecydowaliśmy się na krótsze odległości na tabliczkach), ale złapał jakieś zdezelowane auto i odjechał. Gdy przyszła kolej na nas nawet nie zdążyliśmy się do końca rozłożyć z tabliczką na Berlin gdy podjechała furka. A mianowicie Mercedes C300, kolor biały, fele jak ja #!$%@?, a za kierownicą gość z włosami na żelu i dość groźnej aparycji. Gość pyta gdzie jedziemy, mówię, że docelowo do Amsterdamu, a on na to z uśmiechem na tej swojej bandyckiej mordzie, że mamy szczęście (szczęście w nieszczęściu hehe), bo akurat tam jedzie. No i zaczęła się nasza rekordowo szybka podróż, bo #!$%@?śmy niemniej niż 210km/h. Rekord 261 dokładnie. Siedzieliśmy z tyłu bladzi jak ściany i zastanawialiśmy się jak wygląda niebo. Różowypasek bo kobiecemu chciała zasugerować zwolnienie słowami "Nie boisz się tak szybko jeździć?", na co gość, #!$%@?, odpowiada, że niczego się nie boi i przyspiesza. Także dojechaliśmy do Amsterdamu (z przerwą na spanie na jakieś 3 godziny) o godzinie 8:00 rano. Kierowca okazał się... świetnym człowiekiem, który bardzo się poczuł odpowiedzialny za nas i postanowił zboczyć z trasy o 50km i dowieźć nas idealnie na miejsce. Sporo rozmawialiśmy również o polityce, poznaliśmy się nawet, bo opowiedział nam o swojej przeszłości, jakie błędy popełniał za młodu (konflikty i to spore z prawem) i ile go to nauczyło. Na koniec rano kupił nam jeszcze po kawie i zaoferował numer telefonu żebyśmy dzwonili gdybyśmy ugrzęźli jakoś w Amsterdamie i chcieli wrócić. Wartościowym elementem jazdy autostopem jest poznawianie ogromnego przekroju ludzi i poznanie ich historii i punktów widzenia. Często zyskujemy sporo znajomości z ludźmi, z którymi dłużej utrzymujemy kontakt, a czasem okazują się bardzo wartościowymi kontaktami.
I to byłby koniec dnia pierwszego. Na razie tylko tyle, bo powoli nam idzie pisanie (kłócimy się o klawiaturę).
@Dantte: W dalszej części historii opiszemy inne znajomości, to raz. A dwa, mam samochód :) i to nie najgorszy, więc podróżowanie autostopem w dalszym ciągu jest pasją i nie musimy do niego dorabiać ideologii, tworzy się sama.
@Dantte: można uzbierać na bene i jechać prostą drogę, zapłacić sobie fajnie za parking i wszystko i nie przeżyć tysiąca rzeczy, które się dzieją o drodze autostopem. Autostop jest wyzwaniem trochę większym niż posadzenie dupy w wygodnym aucie z GPSem ;) Ale skoro i tak tego nie zrozumiesz, a na to wygląda, to podróżuj po swojemu i szanujmy się wzajemnie.
@Abaddon84: Nie słuchaj tych smutasów. Sam też podróżuję z różowym na stopa i to jedna z ciekawszych rzeczy, jakie miałem okazję robić w życiu. Poznawanie ludzi bardzo na plus, poza tym rozwija to komunikatywność, daje okazję zwiedzenia miejsc, do których normalnie samemu by się nie pojechało (czasem niezamierzenie, ale to nie ważne :D). Także jazda stopem jest bardzo pozytywna. Użytkownik @chilling jest mocno w temacie, możesz pogadać z nim,
Z racji pozytywnego odzewu i chęci poczytania o naszej wyprawie, rozpoczynamy raport z podróży.
Zarówno ja, jak i mój #rozowypasek, na wykopie (jeszcze zielona) @space_shape jesteśmy wielkimi fanami autostopu, a wręcz uważamy to za najlepszą, najciekawszą i najbardziej rozwijającą formę podróżowania. Obydwoje mamy doświadczenia autostopowe, ale ta wyprawa była pierwszą wspólną i zdecydowanie nie ostatnią. Nawiasem mówiąc okazaliśmy się świetnym teamem również w podróżowaniu i już w planach mamy kolejne miejsca do odkrycia (między innymi Litwa-Łotwa-Estonia jako kolejny cel).
Inicjatywy takie jak ta, którą zaraz opiszemy zwykle wiążą się ze szeroko pojętą spontanicznością zarówno jeśli chodzi o termin, cel i przygody. Tak więc o naszej podróży zadecydowaliśmy w jakieś 50 sekund.
Spakowaliśmy plecaki, a poniżej lista przydatnego wg nas ekwipunku:
namiot,
śpiwory,
karimaty (nam sprawdziły się samopompujące),
ręczniki szybkoschnące,
wygodny dres na chłodek,
przybory do szycia,
podstawowe leki,
sprawdzoną częścią wyposażenia jest też kawałek folii, którym w razie deszczu można przykryć namiot lub plecaki
nożyczki
scyzoryk
atlas (w naszym wypadku Europy) - atlas bardzo ważny jeśli chodzi o planowanie trasy i postojów na stacjach benzynowych
kosmetyki
ubrania według uznania, ale koniecznie kurtka przeciwdeszczowa i sandały które nie farbują ( ͡° ͜ʖ ͡°)
markery
latarka- najlepiej czołówka
aparat
konserwy, dżemy, generalnie smakowity i niedrogi zapasik (i też nie za ciężki), a na dłuższe wyprawy (nasza taka nie była, więc nie zabieraliśmy) może przydać się mała butla z gazem i palnik)
zapalniczka/zapałki
dziennik podróży
przydaje się urządzenie z dostępem do wi-fi więc my zabraliśmy tablet (nasz akurat za 1zł z orange, więc nie szkoda ( ͡° ͜ʖ ͡°))
Co do celu podróży:
Początkowo plan dotyczył Amsterdamu (pozdrawiam #wykopjointclub) ale rozszerzyliśmy go również na Antwerpię, Rotterdam oraz Brukselę, co również okazało się świetnym pomysłem.
Wymieniliśmy 900zł na Euro (210), okazało się, że z kosztami się przeliczyliśmy, więc końcowy wynik (przy skromnym życiu) dobił 1000zł (za 7 dni, 2 osoby). Przechodząc do opowiadania...
Dzień pierwszy
Jako że jesteśmy istotami o wymaganej większej dobowej dawce snu, nie udało nam się ruszyć z kopyta o godzinie 8, a ruszyliśmy dupy z wyra dopiero o 12:00 i o 15:00 zaczęliśmy łapanie stopa. Za karę naczekaliśmy się 2 godziny i z Krakowa do Wrocławia ruszyliśmy o 17.15. Jeśli chodzi o dobieranie miejsc, w których łapać, warto zerknąć na stronę gdzie opisane są wyloty z ogromu miast.
Z Wrocławia ruszaliśmy w stronę Niemiec, (bardzo dobrym punktem do łapania są Bielany pod Wrocławiem na które z centrum można dostać się autobusem Auchan za 1,50zł). Tam spotkaliśmy pierwszego autostopowicza. Trochę byliśmy rozbawieni faktem, że z Wrocławia łapie prosto na Amsterdam (my zdecydowaliśmy się na krótsze odległości na tabliczkach), ale złapał jakieś zdezelowane auto i odjechał. Gdy przyszła kolej na nas nawet nie zdążyliśmy się do końca rozłożyć z tabliczką na Berlin gdy podjechała furka. A mianowicie Mercedes C300, kolor biały, fele jak ja #!$%@?, a za kierownicą gość z włosami na żelu i dość groźnej aparycji. Gość pyta gdzie jedziemy, mówię, że docelowo do Amsterdamu, a on na to z uśmiechem na tej swojej bandyckiej mordzie, że mamy szczęście (szczęście w nieszczęściu hehe), bo akurat tam jedzie. No i zaczęła się nasza rekordowo szybka podróż, bo #!$%@?śmy niemniej niż 210km/h. Rekord 261 dokładnie. Siedzieliśmy z tyłu bladzi jak ściany i zastanawialiśmy się jak wygląda niebo. Różowypasek bo kobiecemu chciała zasugerować zwolnienie słowami "Nie boisz się tak szybko jeździć?", na co gość, #!$%@?, odpowiada, że niczego się nie boi i przyspiesza. Także dojechaliśmy do Amsterdamu (z przerwą na spanie na jakieś 3 godziny) o godzinie 8:00 rano. Kierowca okazał się... świetnym człowiekiem, który bardzo się poczuł odpowiedzialny za nas i postanowił zboczyć z trasy o 50km i dowieźć nas idealnie na miejsce. Sporo rozmawialiśmy również o polityce, poznaliśmy się nawet, bo opowiedział nam o swojej przeszłości, jakie błędy popełniał za młodu (konflikty i to spore z prawem) i ile go to nauczyło. Na koniec rano kupił nam jeszcze po kawie i zaoferował numer telefonu żebyśmy dzwonili gdybyśmy ugrzęźli jakoś w Amsterdamie i chcieli wrócić. Wartościowym elementem jazdy autostopem jest poznawianie ogromnego przekroju ludzi i poznanie ich historii i punktów widzenia. Często zyskujemy sporo znajomości z ludźmi, z którymi dłużej utrzymujemy kontakt, a czasem okazują się bardzo wartościowymi kontaktami.
I to byłby koniec dnia pierwszego. Na razie tylko tyle, bo powoli nam idzie pisanie (kłócimy się o klawiaturę).
@Elephant-gtx500 @yassarian @Velati @shaunblack i tag #autostopemprzezgalaktyke
Dla mnie zalosnym jest dorabianie ideologii podrozowania autostopem. Poprostu nie masz auta bo poprostu cie na nie nie stac.