Wpis z mikrobloga

#pokazkota

mamy ciężką sytuację. koteł zrobił się apatyczny, ale myśleliśmy, że gorące lato ma taki wpływ. pogoda się ochłodziła, a kot zaczął chować się pod kanapą.

u weterynarza: pasożyt krwi, chyba mykoplazma. skutek: anemia. problem tylko jest taki, że koteł okazał się nosicielem wirusa kociej białaczki, która upośledza układ krwiotwórczy, czyli, że pasożyt niszczy krwinki, a układ nie nadąża z ich odtwarzaniem.

antybiotyk od trzech dni tłucze mykoplazmy, na łapce wenflon, bo były kroplówki.

kot zaczął jeść i pić, więc chyba będzie dobrze.

P.S. Pacjent ma bardzo złą opinię o weterynarzu, drapał i gryzł tak, że skończył w zapinanym na rzepy kondonie. :)
frytex2 - #pokazkota 

mamy ciężką sytuację. koteł zrobił się apatyczny, ale myśleliś...

źródło: comment_t95iA1RuzkxWFgk4pjkt4a003q53T16F.jpg

Pobierz
  • 22
@frytex2: Mój też ma anemię, weterynarze nie są w stanie określić skąd się bierze autoagresja (białe krwinki żrą czerwone). Ciągle jedzie na sterydzie (od jakiegoś roku). Samopoczucie i wyniki krwi takimi falami - raz lepiej, raz gorzej. Powodzenia.
niemiła niespodzianka: ponieważ koteł od wczoraj je, pije i skacze po meblach, pojechaliśmy ściągnąć ten wenflon, bo zainteresowany się domaga.

niestety, odpowiedź weta sprzed pół godziny: "to może być chwilowa poprawa, wolałbym, żeby jeszcze został w łapce do środy."

:(
@frytex2: Cholernie współczuję bo to bardzo ciężka kocia choroba do tego niestety nieuleczalna, czyli do końca życia musi już przyjmować leki ;(

Powodzenia i zdrowia kotu życzę!

btw rozumiem, że kociak nie był nigdy szczepiony?
tak. vet powiedział na pocieszenie, że zakażenie jest najczęściej przez ślinę, więc zakaża mamuśka, jak liże. a szczepić można tylko koty wolne od wirusa, czyli - jeśli mama była chora, to nawet nie miałbym szansy zaszczepić, bo można powiedzieć, że był pewnie nosicielem praktycznie od urodzenia.

zdaje się, że 2/3 populacji ma na to odporność i chyba tak jest, bo dwa inne koty dożyły sędziwego wieku i nigdy nie było z nimi
@frytex2: Cześć, zwykle nie pisze nic na Wykopie (tylko czytam i czasem plusuje), ale jak przeczytałem ten wpis, to postanowiłem podzielić się moją historią, niestety bez szczęśliwego zakończenia.

4 lata temu, kupiliśmy kota, była to mieszanka Maine Coon i zwykłego dachowca, jako mały kociak zachowywał się zupełnie normalnie, był aktywny lubił się bawić, dużo jadł, i tak sobie rósł.

Jak skończył 3 lata, zaczął zachowywać się "inaczej", tzn. już nie chciał