Wpis z mikrobloga

40 636 - 4 = 40 632

Całkiem fajne cztery filmy. Wielbicielom starego kina szczególnie polecam "Furmana śmierci".

Körkarlen (1921) – 8/10

Jest to jedno z najważniejszych dzieł szwedzkiej szkoły filmowej. Film jest oparty na noweli Selmy Lagerlöf (laureatki Nagrody Nobla w dziedzinie literatury z 1909 roku), która z kolei wzorowała się na starej szwedzkiej legendzie. Zgodnie z nią osoba, która umrze o północy w Sylwestra, staje się furmanem wozu Śmierci i przez rok będzie zajmowała się transportem dusz zmarłych w zaświaty.

Bohaterem filmu jest David Holm, człowiek o zszarganej reputacji, który w wyniku hulaszczego trybu życia stracił rodzinę. Podczas sylwestrowej nocy upija się na cmentarzu i umiera. Nawiedza go wtedy duch. Informuje bohatera, że przez następny rok będzie on pełnił obowiązki furmana śmierci. Następnie zabiera Davida w retrospektywiczną podróż, ukazując mu jak nikczemnym był człowiekiem i ile cierpienia zadał innym (czym wzbudza szczerą niechęć u widza). Możemy się przekonać, że jego marny los jest konsekwencją popełnionych czynów.

W filmie zastosowano liczne efekty specjalne, m.in. zdjęcia nakładane (furman i dusza Davida przenikają ściany, drzwi oraz żywych ludzi). Nietypowe jest oświetlenie, punktowo wyróżniające najistotniejsze elementy każdej sceny. Narrację z powodu retrospekcji nie jest najprzystępniejsza i wymaga odrobiny skupienia. Wersja, którą oglądałem (puszczana parę lat temu na TVP Kultura) miała dobrze dopasowaną muzykę, wzmacniającą mroczną atmosferę filmu.

Co ciekawe, głównego bohatera gra sam reżyser i scenarzysta - Victor Sjöström, a jego rola jest naprawdę poruszająca i autentyczna. W ogóle gra aktorska jest dosyć naturalna. nie jest przerysowana lub przesycona dramatyzmem (co było standardem w tamtych czasach). Całość łączy w sobie elementy kina grozy, fantasy (wzorowanego na skandynawskim folklorze) i dramatu społecznego. Szkoda, że na zakończenie wybrano nieco ckliwy, optymistyczny wariant.

„Furman śmierci” jest jedną z najważniejszych filmów z okresu kina niemego. Wywarł istotny wpływ na kinematografię światową – inspirowali się nim chociażby Ingmar Bergman (motyw polemiki ze Śmiercią w „Siódmej pieczęci”) czy Stanley Kubrick (kultowa scena z rąbaniem drzwi przez psychopatę ze „Lśnienia”). Pewnych podobieństw można się też dopatrzeć w "Zmęczonej śmierci" Fritza Langa – pisałem o tym filmie tutaj.

Les Yeux sans visage (1960) – 7/10

Nietypowy horror, a może raczej film grozy. Taki klasyczny. Sama fabuła nie zachwyca (jest konwencjonalna) - opowiada o specjaliście od transplantologii, który pragnie odrestaurować twarz swojej córki, zniszczoną w wypadku. Szalony naukowiec na dobrą sprawę jest motywem znanym w filmach grozy od lat 30. („Frankenstein” i jego kontynuacje czy „Niewidzialny człowiek”). Na tym jednak kończą się podobieństwa z filmami ze złotego okresu Universalu.

Największym atutem „Oczu bez twarzy” jest atmosfera – przyjemnie oniryczna, szczególnie w scenach z udziałem Christiane. W klimat filmu dobrze wpisała się muzyka Maurice Jarre’a. Na uwagę zasługuje też scena operacji, podczas której lekarz zdejmuje skórę z twarzy kobiety – w latach 60. musiała robić spore wrażenie, zresztą do dziś wygląda dobrze. Odrobinę surrealistycznej atmosfery wprowadza motyw maski, noszonej przez Christiane.

Pewnym mankamentem była bardzo powolnie rozwijająca się akcja, na dobrą sprawę pozbawiona straszniejszych momentów (ledwie 3-4 takie sceny). Na szczęście zakończenie stoi na wysokim poziomie, będąc jedną z najciekawszych i najładniejszych scen w filmie.

Hangmen Also Die (1943) – 6/10

Film nakręcony przez Fritza Langa w USA opowiada o poszukiwaniu przez Niemców mordercy Reinharda Heydricha, będącego protektorem Czech i Moraw. Franek Svoboda, który dokonał zamachu ledwo uciekł przed pościgiem. Pomogła mu w tym kobieta o imieniu Mascha, na której rodzinę ten obywatelski gest solidarności sprowadzi później wiele kłopotów. Historia opowiedziana jest właśnie z jej perspektywy.

Lang dość dobrze ukazuje atmosferę okupowanej Pragi. Czechosłowacy są przedstawieni jako naród, który nie boi przeciwstawić się najeźdźcy (dezinformacją, sabotażem, milczeniem podczas zeznań), chociaż są wśród nich także ludzie współpracujący z gestapo (piwowar Emil Czaka). Naziści z kolei są często ośmieszani. Sporym mankamentem filmu jest jego przeciętność – fabule brakuje napięcia, jest też pełna górnolotnych haseł. Widać, że odbiorcami miała być amerykańska publika. W porównaniu z największymi dziełami Langa „Kaci także umierają” wypada dość blado także w kwestii technicznej (chociaż gdzieniegdzie widać było ciekawą grę cienia, ale to zdecydowanie za mało jak na umiejętności tego reżysera) i aktorskiej.

Siekierezada (1985) – 7,5/10

„Liryczna przypowieść o poszukiwaniu swojego miejsca w życiu i odkrywaniu magicznej rzeczywistości w surowym świecie leśnych ludzi”. Przedstawia historię poety Janka Pradery, który podróżuje po Polsce i trafia do małej wioski, gdzie dostaje pracę przy wycince drzewa. Poznaje tam otwartych, przyjaznych ludzi, z którymi szybko się zaprzyjaźnia. Mimo to cały czas wspomina Gałązkę Jabłoni – swoją ukochaną (prawdopodobnie).

"Siekierezada" to filmowa poezja, surrealistyczny dramat o zagubieniu i tęsknocie do szczęścia. Film spokojny, ładny, trochę melancholijny. Na wyróżnienie zasługuje dobre aktorstwo (zarówno Żentary, jak i aktorów drugoplanowych) oraz muzyka. Moim zdaniem film stoi na nieco wyższym poziomie co „Konopielka”, dzięki surrealistycznemu charakterowi i metaforycznej fabule.

#maratonfilmowy #kinoespo
Espo - 40 636 - 4 = 40 632 



Całkiem fajne cztery filmy. Wielbicielom starego kina ...

źródło: comment_f3iLh2vCCkmlxe36FPVFNHTzl3XUhTqE.jpg

Pobierz
  • 6
inspirowali się nim chociażby Ingmar Bergman (motyw polemiki ze Śmiercią w „Siódmej pieczęci”)


@Espo: przy okazji inspirowania Bergmana warto dodać, że Sjostrom zagrał główną rolę w "Tam, gdzie rosną poziomki", który to film dość wyraźnie nawiązuje tematyką do "Furmana".

ps. z twórczości Sjostroma całkiem niezły jest film "Banici".
@cytoblast: muszę się wreszcie bliżej przyjrzeć twórczości Bergmana (tak jak to zrobiłem jakiś czas temu z Kubrickiem i jak planuję w najbliższym czasie z Fellinim), ale wciąż mi brakuje czasu :/