Wpis z mikrobloga

#historiezkasy #zlodzieje i ich wyczyny.

Wchodzi dwóch młodych facetów. Jeden pijany w cholerę, torbę podróżną ma ze sobą, pustą, taką na ramię. Drugi trzeźwy, jakby porządniejszy. Wódkę chcą. Pytam jaką itd. A w pewnym momencie ten pijany pakuje sobie torbę towarem : prezerwatywy, żele nawilżające, batony i 4-pak piwa. I wychodzi. W szoku byłam, nie zareagowałam. A nawet nie mogę, bo szef powiedział "choćby cała stację wynosili, Ty siedź na swoim miejscu i nic nie mów. Policję możesz wezwać."

Złodziejaszek kumpla zostawił. I ten mówi, że jak on teraz wygląda, co ma zrobić itd. No to mówię, drzwi zamykam, policję wzywam i już. A on prosi, żebym tego nie robiła. Rzuca mi telefon na ladę, dokumenty i sru...Parę sekund minęło. Wrócił z tym złodziejaszkiem. Ten przeprasza, towar odkładna. Myślę, fajnie. I znowu temat wódki. Sprzedaję, ale widzę, że kolega znów coś kombinuje. Kupujący mruga okiem, mówi, że zaraz wróci. Ok. Miło. Poszli. A trzeźwy kolega wraca, kładzie mi na ladzie batoniki, cukierki, gumy. Aha. Nieźle. Bardzo przeprasza za kolegę.

Pewnie kojarzycie naklejki z Żabki, co się zbiera na maskotki. W mojej Żabce mieliśmy nakaz pilnować tych naklejek, nawet były trzymane w sejfie itd, później się dowiedziałam, że był taki nakaz odgórny ale nie każdy ajent się do tego dostosowywał, bo z nich rozliczali.

Tyle z wprowadzenia. Przyszła kiedyś starsza kobieta (może 45l). Zrobiła małe zakupy i stanęła przy wejściu do boksu kasowego żeby popatrzeć na alkohole. Przy okazji zobaczyła, że pod kasą mam schowane dwie rolki tych naklejek. Mówi, żebym jej jedną dała. Tłumaczę, że to tak nie działa itd. Kobieta weszła do boksu, wzięła te rolki i chce wychodzić. W tym całym szoku nawet nie wiedziałam co robić, a raczej zbierałam szczękę z podłogi. Zatrzymałam ją w drzwiach i proszę, żeby oddała. Ona, że nie, bo jej się należy. Taki typowy #janusz się w niej obudził. Chwila "dialogu", a jak trzymała w ręce tą rolką to po prostu ją odebrałam. Darła się przed sklepem po całej aferze jakbym conajmniej ją za skóry obdzierała...

Była jedna taka menelna bezdomna. Chodziła i kradła. Alkohol kradła. Wszystkie okoliczne sklepy ją już znały i po prostu jej nie wpuszczali. Zmieniła sposób. Zaczęła prosić o coś do jedzenia. Ci naiwni dawali i co? Chodziła i sprzedawała to co dostała. Żeby kupić piwo.

Pracowałam raz z jedną starszą babką. Była alkoholiczką, ale szefowej było jej żal itd. Często było czuć od niej. Czasem jej wyziewy powodowały stan upojenia u osób oddychających w tym samym pomieszczeniu ;) Nie było nam wiadome czy ona pije w pracy czy do pracy już przychodzi nawiana. Okazało się dopiero po zwolnieniu jej jak w pijackim szale zaatakowała klientkę. Kiedy sprzątałyśmy jej szafkę znalazłyśmy dokładnie 98 flaszek i flaszeczek. Szefowa zarządziła inwentaryzację. Wiecie ilu brakowało? 99.

Cyganie też się pojawiali. Była matka z synem i córką. Syn (7lat) jako tako ułożony. Nie kradł i potrafił mówić proszę, dziękuję itp. Za to pięcioletnia córka? Na dzień dobry teksty typu "#!$%@?", co wzięła w rękę to od razu do gęby, przepraszam-buzi,pakowała. Jak coś było cięższe to wybiegała przed sklep, tam rzucała na ziemię i skakała po tym. Na do widzenia mówiła "#!$%@? suko". Matka za wszystko płaciła i przepraszała.

A co do pracowników-ci często chcieli mieć coś za darmo. W jednej pracy miałyśmy przydział wydania 40zł tygodniowo na jakieś picie czy coś. Po prostu nabić na kasę, paragon do szuflady i liczenie tego jako gotówka. Fajna i miła sprawa. Oczywiście jak ktoś tego nie wykorzystał to nie było dodawane do wypłaty. Nie spotkałam się z kupowaniem na "janusza". Za to jedna dziewczyna przebiła wszystko kiedy zaczęłyśmy z koleżanką znajdować w różnych miejscach poupychane papierki po słodyczach, drożdżówkach itd. Przegląd kamer po rozmowie z szefową wszystko wyjaśnił. Dziewczyna podjadała sobie różne rzeczy. Wyleciała za to. C było w tym zabawnego? Otóż...ona nie wykorzystywała swojego przydziału kompletnie...

#dobranoc
  • 9
@WykopowyOdwykToSciema: Nie wiem czy Żabek w całej Polsce to dotyczy ale u mnie w Żabkach ekspedientki są średnio miłe. "Dzień dobry, do widzenia, dziękuję, proszę" to dla nich słowa obce, sprawiają wrażenie jakby pracowały za kare ;) A jak Twoje odczucia odnośnie innych Pań które sprzedawały w Żabce?
@WykopowyOdwykToSciema: W latach 90 moi rodzice prowadzili duży sklep spożywczy. Mama opowiadała mi przekręty pracowników. Oczywiście kradzież alkoholu to norma, ale totalna #cebula to to co robiła jedna z pań za kasą. Przychodziła do niej rodzina, robiła zakupy na conajmniej 2 stowki. Raz mama zwróciła uwagę. Pani kupowala najdroższe produkty a płaciła grosze. Co się okazało? Zamiast polędwicy, na kasie nabijali mielonke etc...
@kepa0: Akurat w żabce pracowałam ja, szefowa, jej facet i jej matka. Ale szkolenie miałam w innych żabkach, a tam dziewczyny były uśmiechnięte, pomocne i trochę zwariowane. Nie spotkałam się z niemiłą obsługą w Żabkach. Ale może też dlatego, że znam "wymagania" sprzedawcy odnośnie zachowań klienta. Sama zachowuję się za kasą tak jak ja chciałabym być obsłużona ;)