Aktywne Wpisy
zbyszko17 +179
Zapraszam do pisania swoich propozycji "na chlopski rozum" na temat zwalczenia powodzi na śląsku. Zaczne od mojej, skoro na Wiśle jest rekordowy niski poziom wody to może przekierujemy rzekę tak aby plynela do Wisły? #powodz
aegypius +240
Czy ten naród już totalnie zdziczał i pozbył się jakichkolwiek przejawów człowieczeństwa i rozumu?
Pamiętam 1997 i powódź (jako obserwator, nie uczestnik):
- ludzie brali sprawy w swoje ręce, bo rząd był jak dziecko we mgle
- wędkarze przyjeźdżali ze swoimi łódkami
- właściciele składów budowlanych dawali piasek
Pamiętam 1997 i powódź (jako obserwator, nie uczestnik):
- ludzie brali sprawy w swoje ręce, bo rząd był jak dziecko we mgle
- wędkarze przyjeźdżali ze swoimi łódkami
- właściciele składów budowlanych dawali piasek
Gołąb umiera w ciszy.
To jego błąd .
Bo może gdyby wył z bólu, trząsł się że strachu,ociekając krwią skakał ludziom w ramiona i błagalnym wzrokiem prosił o ratunek to może by inaczej to wyglądało.
Tym czasem on siada gdzieś z boku pod murkiem, zamyka oczy i bujając się odmierza te kilka ostatnich godzin swojego życia.
Ludzie mijają go a on nie reaguje. Myślą że odpoczywa, że może śpi,że po prostu się nie boi. A on umiera i już mu wsyztsko jedno....
Dla niektórych jest słodką napuszoną kuleczką. Tym czasem on stroszy pióra na znak cierpienia, bo jego szybki metabolizm powoduje że z minuty na minutę ma coraz mniej energii a choroba żre go w zawrotnym tempie. Wszelkie zarazki hulają w jego organizmie tak że w ciągu godziny lub 2 może być po nim. Jest mu zimno i nie ma już siły tego zmienić.
Gołąb bardzo szybko wychładza się. W 30 stopniowym upale nóżki umierających pipisów bywają lodowate jak kamień. Przestają jeść , pić. I wtedy już raczej jest przesądzone co dalej.
Mówię o nich , że się bunkrują. Zamykają oczy i zamykają się w świecie hibernacji w kierunku śmierci.
Czasem umierają długo, bo nie zaznają spokoju i ciągle coś je wybudza, konieczność ucieczki dostarcza im adrenaliny jeszcze na chwilę życia. Czasem umierają wtedy kiedy są już zabezpieczone,bo wtedy wreszcie mogą. Im ciszej, im ciemniej, im spokojniej tym lepiej. Może to jakiś sposób przysługi dla nich ,.pozwolić im umrzeć w spokoju na miękkim papierowym ręczniku a potem zutylizować tak żeby ich zwłoki nie musiały się poniewierać szarpane co rusz przez inne głodne ptaki,które pewnie po tym posiłku też umrą zarażone.
A czasem nie umierają. Czasem te które ktoś zapakuje w karton wracają ze ścieżki śmierci zaskakująco dobrze.
Ale żeby to się stało muszą pierw napotkać człowieka który nachyli się nad nimi i w ten karton zapakuje.
Dlatego tak bardzo frustruje kiedy ptaki zostają na ulicy i ludzie idą dalej. Bo miały szansę zostać obudzone zanim umrą...