Wpis z mikrobloga

@jankowalski811: Janusz alfa to taki PRL-owski odpowiednik dzisiejszego Seby. Czasami jak słucham ich "opowieści z wojska" sprzed np. 40 lat to mózg staje dęba. Kto miał trochę oleju we łbie to stawał na głowie żeby się z tego wykręcić, wtedy ZSW oznaczała 2 lata wyjęte z życia, po czym lądowałeś na chodniku przed jednostką w sytuacji życiowo-ekonomicznej nie lepszej od kolesia który wyszedł z pierdla.
  • Odpowiedz
@jankowalski811 to byla ich jedyna atrakcja jaka przytrafiła im się w życiu, o czym innym mają opowiadać jak niczego nie doświadczyli.Później już był tylko #!$%@? w kołchozie i gnicie ze starą w domu a na urlopie remont
  • Odpowiedz
@jankowalski811: Wspominają to dlatego że to był jedyny moment w ich nic nie wartym życiu kiedy mieli władzę nad kimś innym. Po tym jak już im wykręcono wora przez pierwsze miesiące służby to potem oni się stawali kręcącymi wora wobec młodego wojska. I to głównie ten element bezkarnego znęcania się nad innymi powoduje że do dzisiaj im dygnie na wspomnienie tych chwil, bo teraz zostało tylko wykłócanie się z brygadzistą
  • Odpowiedz
@jankowalski811: to jest po prostu rafinowane ultra-copium klasy militarnej (heh). służba gówno im dała, wręcz okradła ich z życia i możliwości, ale w żadnym razie nie mogą się do tego przyznać - nawet (a raczej zwłaszcza) sami przed sobą. spojrzenie w kategoriach "tym dzisiejszym młodym nikt tyle nie zabrał, a mi zabrano tak wiele" jest zbyt bolesne by je zaakceptować. będą więc #!$%@?ć jak to zajebiście było, jak to
  • Odpowiedz
@jankowalski811: jakos każdy normalny człowiek z mojej rodziny średnio wspomina wojsko lub złe. Mój dziadek (nauczyciel) opowiadał o tym ze to były zmarnowane 2 lata życia wśród półgłówków . Chociaż był w wojskach lotniczych i zajmował się obsługa radaru to jedyne co mu zostało ma całe życie to gorszy słuch w jednym uchu bo jakiś kretyn podczas ćwiczeń rzucił koło niego wojskowa petardę hukową . No i wspominał innego kretyna
  • Odpowiedz
@jankowalski811: zależy od jednostki. Były takie gdzie głównie chlali, ale były jednostki gdzie niektórzy chcieli się załapać - np. samochodowe. Robili tam prawko na ciężarówki plus mechanika ciężarówek - po wojsku mogli opuścić swoją wiochę zabitą dechami i wszędzie dostali dobrą pracę. Dla osoby z jakimś zawodem i wiedzą, to wojsko faktycznie była zwykle strata czasu. Ale przychodzili tam też ludzi totalnie nieogarnięci z wiosek na końcu świata, bez szkoły,
  • Odpowiedz
wtedy ZSW oznaczała 2 lata wyjęte z życia, po czym lądowałeś na chodniku przed jednostką w sytuacji życiowo-ekonomicznej nie lepszej od kolesia który wyszedł z pierdla.


@krzaczor93: jak ktoś był kumaty to zdaje się że mógł w wojsku ogarnąć rozne kwity przydatne potem w cywilu jak np. Prawo jazdy na ciężarówkę, uprawnienia spawacza albo innego elektryka.

Nie mówię że to jakieś niesamowite benefity, ale dla chlopaczka z jakiejs #!$%@? dolnej
  • Odpowiedz
@jankowalski811: Miałem szczęście być jednym z pierwszych roczników, których ta służba już nie dotyczyła. Ale sporo opowieści się nasłuchałem i generalnie mam podobne zdanie i raczej dużo nie straciłem.
Oczywiście motywem przewodnim opowieści jest zwykle alkohol, picie, wykradanie się z jednostki po wódkę, załatwianie rzeczy za wódkę itd. Wynoszenie paliwa i sprzedawanie lokalsom było podobno też dość powszechne. Traktowanie żołnierzy jako darmowej siły roboczej też, taki starszy kolega z pracy
  • Odpowiedz