Wpis z mikrobloga

Pytanie do spierdoxow bez życia społecznego.
Też tak mieliście że we wczesnej szkole kiedy inne dzieciaki się ze sobą bawiły to wy jakby czuliście jakąś wyższość nad nimi i uważaliście że to co robią jest zbyt dziecinne? Ja mając 6 lat czułem się jak dorosły i nie miałem pociągu do zabawy z innymi przez co zawsze siedziałem sam jak ostatni zjeb. A przecież zabawa w młodym wieku to bardzo ważny mechanizm w królestwie ssaków kształtujący umiejętności potrzebne w dorosłym życiu.
#przegryw #depresja #samotnosc #fobiaspoleczna
  • 10
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Sandevistan: Ja już od dziecka bałem się rówieśników, po prostu się bałem, zwykły strach bez powodu. Jak tak teraz sobie pomyślę, to już świadczyło o czymś niezbyt ciekawym i nieźle prognozowalo o tym, że na dobre życie nie ma co liczyć...
  • Odpowiedz
  • 30
@zachariasz-grundbaum: wyższość w sensie że ja siedziałem cicho i byłem grzeczny a inni tylko rozrabiali i przeszkadzali nauczycielce a ta mi komplementowała jaki jestem dobry więc czułem się przez to jakoś lepszy. Potem rzeczywistość zweryfikowała jaki byłem lepszy a ta stara #!$%@? gadała mi tylko tak dlatego że nie robiłem jej problemów w pracy
  • Odpowiedz
@Sandevistan: bo mali introwertycy tak mieli, miałem i ja. Nie dość, że ja już w zerówce umiałem liczyć, to potrafiłem się zachować. Nawet się do odpowiedzi nie zgłaszałem mimo iż znałem praktycznie wszystkie, no bo po co? Jaki sens? Przez co na koniec zerówki na jakimś dyplomie czy to świadectwie, dostałem opis że jestem "bierny". A ja po prostu już wtedy nie miałem ochoty być ekstrawertyczny oskarkiem latającym z kąta
  • Odpowiedz
@Sandevistan: szczerze mówiąc to nie - może dlatego, że już wtedy doświadczałem jakiejś dyskryminacji rówieśniczej, podś#!$%@?. A w takich okolicznościach trudno czuć nad kimkolwiek wyższość i lepszość.

Ale też słyszałem podobne
komplementy_ od dorosłych. Z tym że nie działały na mnie kompletnie, w sensie nie podnosiły ani o ułamek mojej samooceny. Podobnie jak i wszelkie pochwały za cokolwiek, np. w domu. Co więcej - wręcz nie lubiłem być chwalony
  • Odpowiedz
  • 1
@soyunmago: ja w podstawówce miałem to szczęście że nie byłem jakoś mocno gnębiony mimo że byłem odstającym od reszty cichym dziwadłem. Dopiero później gimnazjum było brutalnym zderzeniem z rzeczywistością
  • Odpowiedz
@Sandevistan: to w moim przypadku odwrotnie - podstawówka najgorzej, gimnazjum tak średnio (źle było na początku, kocenie przez starszaków z podstawówki itp.), a w liceum podś#!$%@? i wyszydzanki sporadycznie. Z tym że na skutek wcześniejszych doświadczeń to właśnie wtedy byłem najgorszym spierdoksem i odludkiem. Nie ułatwiał mi socjalizacji fakt, że trafiłem do klasy, w której nikogo nie znałem i w dodatku wszyscy byli z innej dzielnicy, oddalonej o 5 km.
  • Odpowiedz