Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Cześć. Piszę tutaj tylko, żeby się wygadać, nie musicie czytać, odpowiadać, po prostu nie mam z kim pogadać. Dwa lata temu wyszedłem z przegrywu i znalazłem dziewczynę. Na początku wszystko fajnie, potem zaczęły się kłótnie, często i gęsto. Niektóre trwały dosyć długo bo ani ja ani ona nie potrafiliśmy odpuścić. Z czasem uświadomiłem sobie, że może ze mną jest jakiś problem, kiedyś często słyszałem, że jestem za bardzo nerwowy. Doszedłem do wniosku, że jestem nerwowy przez pracę, poszedłem sobie na długie l4 od psychiatry i w tym czasie zmieniłem pracę. Okazało się, że moje zarobki mniejszyly się o połowę, w dodatku był to czas kiedy zmieniałem auto i musiałem dołożyć, robiłem sobie kurs i też był drogi i gdzieś te oszczędności się rozpłynęły, ale to potem. Kłótnie odkąd zmieniłem pracę trochę przystopowały, ale to dlatego, że ja trzymałem język za zębami, starałem się nie rozpoczynać kłótni, a jak się zaczyna to załagodzić sytuacje. Raz, drugi, trzeci, piąty dziesiąty i się wkurzyłem i powiedziałem, że to ona teraz zaczyna stale kłótnie, #!$%@? i tak było na mnie znowu. Przełknąłem to. Było wiele dziwnych akcji, ale to za dużo pisania. Ostatnio zmarł jej dziadek, pytałem się czy wszystko okej to mówiła że tak, pytałem czy u jej mamy jest okej mówiła że tak, a jak babcia się pytałem mówiła że trochę jej smutno ale okej. A potem do mnie z ryjem, że się nie interesuje nimi. Zrobiła mi problem o to, że nie przyjechałem do niej, a kilka dni wcześniej sama napisała żebym nie przyjeżdżał w tej sytuacji. Mieliśmy od lipca zamieszkać razem to powiedziała, że ona mówiła że „ dobrze by było gdybyśmy zamieszkali razem od lipca” okej no może źle zrozumiałem. Zaczęła mi mówić ale jak ty chcesz ze mną zamieszkać jak ty tak mało zarabiasz, mówię że ta praca jest na kilka miesięcy tylko, dopóki skończę kurs i zmieniam. Ale to to nic takiego w sumie. Zaczęliśmy się coraz mniej spotykać tak 1-2 razy w tygodniu. Powód jest tego taki, że ja podobno nie mam czasu, codziennie po 17 i każdy weekend mam wolny, nigdy jej nie odmówiłem gdy chciała przyjechać, bo szlak mnie trafia jak takie coś słyszę, ale zwrócić uwagi nie mogę bo jestem toksykiem podobno. Czyli przez nią zmieniłem pracę, a teraz narzeka że mniej zarabiam i niby czasu na spotkania nie mam. Jeśli chodzi o rzeczy łóżkowe to przez ostatnie pół roku nie istnieją te rzeczy. Tak jak kiedyś był ogiń tak teraz nie ma. Od początku roku nie skłamię jeśli zrobiliśmy to nie więcej niż 10 razy, mówi mi ale zainicjuj to jakoś, jakaś gra wstępna czy coś, mówię do niej ale jak ja zaczynam cię całować czy się powoli dobierać to mi mówisz „ale mi się nie chce” no kurde, to co ja mam robić, nie wiem. Powiedziałem jej z miesiąc temu otwarcie, że sprawy łóżkowe u nas leżą bo wtedy od miesiąca nic nie robiliśmy, no to po pół godzinie jej się nagle zachciało. No w takie przypadki to ja nie wierzę. Kiedyś często mnie przepraszała, za nic. Ostatnio sama przyznała że ona nigdy nie czuła się winna przepraszając mnie, zabolało trochę. Mam teraz auto u mechanika od miesiąca, przez ten czas przyjechała do mnie… raz. Brat ją przywiózł. Wiecie co ja bym rozumiał, że nie ma jak przyjechać czy coś, ale ona z matką często jeździ do mojego miasta i ciężko żeby ją podrzuciła do mnie na parę godzin? Ja pojechać tam nie mogę bo autobusy tam nie jeżdżą. Teraz zdała prawko kilka dni temu to mi wysyła filmiki jak jeździ po mieście z bratem i parkuje itp no serio nie może podjechać chociaż na chwilę do mnie? Boli mnie to trochę, że ja poświęcam jej czas wtedy kiedy ona chce, a gdybym ja chciał się spotkać to ona nie może. Niby mówi mi że mnie kocha, ale czy kocha rzeczywiście to nie wiem. Za tydzień mamy wyjechać na wakacje, prawdopodobnie pociągiem przez brak auta. Nie zarezerwowaliśmy jeszcze nic bo chciałem poczekać może auto już będzie, to ma problem że nie mamy jeszcze hotelu. Szczerze mówiąc napisałem jej że zarezerwujemy hotel jak się spotkamy mając nadzieję że przyjedzie, a ona do mnie czyli w dzień wyjazdu, trochę mi ręce opadły. Ja nie wiem już co się dzieje. Jest mi tak cholernie przykro przez to jak ona mnie traktuje, czuję się jak dodatek do czyjegoś życia, w momencie gdy ona jest całym moim życiem, to brzmi jak banał, ale nie jak ktoś kogoś kocha. Nie da się z nią normalnie pogadać, powiedzieć że coś robi źle, bo od razu jest jakieś wyśmiewanie, głupie uśmieszki, podnoszenie brwi, drwiny z tego co mówię, ale to ja jestem toksyczny. Idealny nie jestem, nikt nie jest. Ona dla mnie w sumie nie zrobiła nic znaczącego, serio. Ja dla niej zmieniłem pracę na gowno a nie pracę, pogorszyły mi się kontakty z rodziną. Kiedyś kupowałem jej miesiąc w miesiąc bukiet kwiatów, trochę już taka tradycja była, ale zauważyłem że ona nie daje nic od siebie, nigdzie nie zaprosi, jak się pytam czy na jakiś plan co dzisiaj robimy to nigdy planu żadnego nie ma, zasłaniając się tym że pracuje i nie ma czasu. No to przestałem jej kupować kwiatki , to potem mi mówi dlaczego już kwiatów nie dostaje, powiedziałem otwarcie dlaczego bo nie dostaje niczego w zamian, cóż niż się nie zmieniło. Ostatnio też mieliśmy gorszy okres to postanowiłem ją zaprosić na randkę, taką prawdziwą do restauracji, kupiłem jej duży bukiet, tu zrobiłem wyjątek z kwiatami. Co dostałem w zamian? Nie wiem może coś dostałem a nie zauważyłem. Boli mnie w #!$%@? to wszystko, czuję się jak gowno, cokolwiek bym nie zrobił jest źle, a jak czegoś nie zrobię też jest źle, boję się odezwać zwrócić uwagę bo jest źle. Paradoks jest tez ten, że kiedyś mówiła żebym jej mówił jak coś robi źle, no ale jak mówię to jest źle. Gdzieś tam podczas dyskusji kiedy jestem opierdzielany wtrącę się i mówię np ale ty też tak robiłaś wtedy i wtedy. A ona to dlaczego ty mi o tym nie mówisz… no nie mówię bo jest wtedy źle… ja nie wiem czy to ja jestem głupi, jakiś toksyczny czy co, nie wiem. Chyba nie chce żadnych rad, kocham ją i nie zerwę. Planuje z nią przyszłość, ona ze mną chyba nie. Po prostu chciałem się wygadać tak w dużym skrócie. #logikarozowychpaskow #rozowypasek #niebieskipasek



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Dipolarny
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 6
  • Odpowiedz
Chyba nie chce żadnych rad, kocham ją i nie zerwę


@mirko_anonim: to tkwij w tym dalej. Zaakceptuj, że jesteś zabawką która nie ma głosu i się na wszystko zgadzaj. Tylko jak za jakiś czas drugą strona zerwie to nie zawracaj tym nikomu głowy.
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: książkowy przykład syndromu sztokholmskiego ( ͡° ͜ʖ ͡°)-

Też to przechodziłem i rada jest taka, żeby się po prostu przestać kontaktować. Szukaj innej normalnej kobiety. Tamtą traktuj już jako znajomą co najwyżej.
Nie musisz jej niczego tłumaczyć ale w końcu powiedz, że nic z tego nie będzie i nie widzisz przyszłości tego związku.
Jeśli nie będzie miała nic przeciwko albo
  • Odpowiedz
ale zauważyłem że ona nie daje nic od siebie, nigdzie nie zaprosi, jak się pytam czy na jakiś plan co dzisiaj robimy to nigdy planu żadnego nie ma, zasłaniając się tym że pracuje i nie ma czasu.


@mirko_anonim: kwestia braku (twojego) doświadczenia

Związek powinien być partnerki, gdzie obie strony powinny być równie zaangażowane. Równie poświęcać sobie czas, starać się, wspierać się

Tylko żeby to wiedzieć i stawiać jasne granice to
  • Odpowiedz
Gdzieś tam podczas dyskusji kiedy jestem opierdzielany wtrącę się i mówię np ale ty też tak robiłaś wtedy i wtedy. A ona to dlaczego ty mi o tym nie mówisz… no nie mówię bo jest wtedy źle… ja nie wiem czy to ja jestem głupi, jakiś toksyczny czy co, nie wiem.


@mirko_anonim: pomijając takie oczywistości jak brak szacunku i zaangażowana z jej strony oraz brak godności i jaj z twojej, to niestety wy obaj nie potraficie się zdrowo komunikować w związku.

Kłótnie odkąd zmieniłem pracę trochę przystopowały, ale to dlatego, że ja trzymałem język za zębami, starałem się nie rozpoczynać kłótni, a jak się zaczyna to załagodzić
  • Odpowiedz