Wpis z mikrobloga

Na wyjściu z grupy EURO najwięcej zarobiła reprezentacja... Gruzji. Już na tym etapie piłkarze wybiegali ponad 23 mln euro i może się okazać, że będą najlepiej wynagrodzoną drużyną turnieju. Jak to możliwe?

Za udział w EURO każda federacja dostaje od UEFA 9,25 mln. Zwycięstwo w grupie warte było milion, a remis pół. Wygrana z Portugalia i remis z Czechami dały więc Gruzinom 1,5 mln euro. Za wyjście z grupy UEFA przelewa kolejne 1,5 mln. No dobrze, ale to dopiero 12,25. Skąd więc 23 miliony?

Milion euro za wyjście z grupy obiecał piłkarzom gruziński rząd. Ale bank rozbija fundacja miliardera i byłego premiera kraju Bidziny Iwaniszwilego, która nie tylko ma wypłacić zawodnikom 10 milionów euro za dotarcie do 1/8 finału, ale deklaruje, że kolejne 10 milionów czeka na piłkarzy za pokonanie każdej kolejnej rundy. Z czego wynika ta hojność?

Gruziński rząd od kwietnia mierzy się tłumnymi protestami wobec przegłosowanej ustawie o transparentności obcych wpływów, zwanej potocznie "ustawą o obcych agentach". Zgodnie z jej zapisami, każdy podmiot finansowany w co najmniej 20% musi się zarejestrować jako realizujący obce interesy.

Ustawa porównywana jest do podobnego prawa, funkcjonującego od lat w Rosji. Doprowadziło to do faktycznego zdławienia organizacji pozarządowych i podmiotów krytycznych wobec władzy. Gruzini obawiają się tego samego scenariusza i wyrażają obawy, że Gruzja zamiast zbliżać się do Unii Europejskiej, przybliży się do Rosji.

Po stronie protestujących - wprost albo symbolicznymi wpisami czy grafikami w social mediach - opowiedziało się kilku gruzińskich zawodników - wśród nich Dżaba Kankawa, Chwicza Kwaracchelia czy Budu Ziwziwadze. Od popierających nowe prawo oberwało im się za zabieranie głosu w kwestiach politycznych. Od przeciwników ustawy - za niewystarczająco mocne stanowisko.

Rządzące Gruzińskie Marzenie liczy na to, że euforia związana z sukcesami piłkarzy uspokoi społeczne nastroje i stłamsi zapał do protestów. Zamysł jest prosty: jeśli ludzie będą zajęci kibicowaniem, a media relacjami z sukcesów piłkarzy, nie w głowie będzie im wychodzenie na ulice. A to o tyle istotne, że jesienią w Gruzji odbędą się wybory parlamentarne. Stąd wysokie premie, które mają dodatkowo motywować piłkarzy i pokazać, że rząd (i Bidzina Iwaniszwili, wciąż pociągający za sznurki w krajowej polityce) troszczą się o zawodników.

Parlamentarzystą rządzącego Gruzińskiego Marzenia jest były piłkarz Lewan Kobiaszwili (100 meczów w kadrze), a merem Tbilisi z ramienia tej samej partii - Kacha Kaladze (83 mecze w reprezentacji).


#pilkanozna #euro2024 #mecz #gruzja #pieniadze #ciekawostki
  • 3
  • Odpowiedz