Wpis z mikrobloga

Przypomniało mi się takie #truestory sprzed kilku lat. Nie jest to coolstory, ale przypomniało mi się po latach i nawet #prychlem.

Wiecie co są te takie strony gdzie można wrzucać zdjęcia które się zrobiło... no i w swojej przygodzie z fotografią i ja trafiłem na taką stronę. Myślałem 'ooo zajebiście, pokaże foty innym, pomogą i powiedzą co można poprawić, gdzie ewentualnie robię jakieś błędy, pewnie się czegoś nauczę'. Konkretnie się pomyliłem, była to po prostu strona gdzie znaczna część użytkowników foty po prostu sobie nawzajem 'loffciała' i 'komciała'. Stwierdziłem że to nie dla mnie, bo nie po to się tam rejestrowałem. Na stronie mimo wszystko pozostałem bo można było tam znaleźć ciekawe zdjęcia i byli też ludzie od których można się było czegoś nauczyć. Jednak by znaleźć prawdziwą perełkę w tych fotkach trzeba było się przebić przez gąszcz emerytów mających lustrzanki za 3-4 tys. a robiących zdjęcia takie jakie da radę uzyskać aparatem w telefonie.

Nie byłoby w tej historii nic dziwnego, gdyby nie fakt że prawie każdy do kogo pisałem cokolwiek, odpisywał mi: 'pozdrawiam' lub 'również pozdrawiam'.

Okazuje się że jakiś #webdebilzajner czy jak to tam nazwać, który stworzył tę stronę zamiast podpisać okienko 'pseudonim', 'nick', 'nazwa użytkownika', 'użytkownik' zatytułował to okienko 'podpis'. No skoro podpis to podpis, to napisałem 'Pozdrawiam' bo myślałem że to będzie widniało pod każdym komentarzem napisanym przeze mnie. Traf chciał że admini strony byli na tyle nie ogarnięci że najpierw obiecali mi zmianę nazwy, a potem chyba nie wiedzieli jak to zrobić i na następne maile nie odpisywali. No i tak już zostałem jako Pozdrawiam.

Chciałem nawet ostatnio zajrzeć na tę stronę, ale padła... ciekawe czemu :)

#januszewebdesignu #heheszki #storyofmylife #fotografia #takietam