Wpis z mikrobloga

No i jestem po pierwszym treningu MMA, który się okazał totalnym zaskoczeniem. Dostałem info od znajomego że ogarnął jaką salkę i tam se cisną. Pojechałem dziś zobaczyć na własne oczy, i był to dosłownie undergroundowy fight club, w którym raz w tygodniu spotykają się fanatycy sztuk walki i cisną. Uczą siebie nawzajem różnych ruchó ze swojej dziedziny, potem łączą te mieszanki, i generalnie każdy kto wprowadza coś nowego lub ma zapał jest mile widziany. Super pozytywny trening, trochę chaotyczny, ale jednak.

Wadami jest to że to mała salka (nieużywane pomieszczenie w hotelu w którym kumpel organizatora ma wysokie stanowisko), brak jakiejś papierologii, czyli na własne ryzyko z powodu braku ubezpieczenia, mała atencja (totalna wiocha w północnej Szkocji, kraju leniów.) i dla mnie daleko, godzina jazdy w jedną stronę, ale to akurat nie odstrasza.

Zalety z kolei to atmosfera, wzajemna motywacja, i wyposażenie (koleś fundnął ze swojej kieszeni tarcze, maty, rękawice itd).

Wycisk był, ale nie umarłem bo już długo trenuję sztuki walki. Chociaż miło poczuć że będą zakwasy, od razu człwiek wie że żyje :D

Wołam zainteresowanych @Vasey @oliwin @Nerax123

#probujenowychrzeczy #mma #sztukiwalki
  • 10
@aranha6x3: Potrzebny jest konkretny plan treningowy i osoba, która będzie to prowadziła mówiąc co macie robić. Inaczej wyniki też pewnie będą, ale o wiele słabsze. Za każdym razem na dzień dobry to musicie się porządnie zmęczyć zanim zaczniecie naukę techniki. Jeżeli to jest chaotyczne, to raczej trudno, żebyście rozpoczynali od niekomfortowo wysokich dla siebie (tak trzeba) obrotów. Trzymajcie się