Wpis z mikrobloga

Mircy, jaka sytuacja dzisiaj ( ͡° ͜ʖ ͡°) Odprowadzam dziecko do szkoły, na moment musiałem się wrócić do samochodu po jakiś papier, który miałem donieść przed końcem roku. Wracam i przed wejściem do szkoły nagle słyszę pisk opon i widzę, jak o mało co baba za kierownicą nie rozjechała dzieciaka, bo ten wybiegł przed maskę. Dzieciak dobiega zdyszany do szkoły, a baba w tym momencie stojąc od dobrej chwili zaczyna trąbić. Popatrzyłem jak na idiotkę, choć rozumiem, że wiele rzeczy mnie samego też za kierownicą zaskakuje, ale trąbienie kilka sekund po zdarzeniu - no ok... Zmierzam do wejścia, dzieciak do mnie dobiega, łapie się za serce, dobrze wie co #!$%@?ł, a ja na to: "no, szpital był już bardzo blisko..." Dzieciak do mnie: "bo nie chciałem się spóźnić na lekcję". Ja na to: "zdrowie chyba ważniejsze niż nie spóźnienie się o minutę, prawda?"
I puszczam dzieciaka przodem do szkoły - w końcu się spieszy, bo zaraz dzwonek, którego nie ma*. Kątem oka, wchodząc do szkoły widzę jednak, że baba ruszyła, podjechała na wysokość wejścia do szkoły i macha mi łapami zza kierownicy.
Zatrzymałem się zatem, popatrzyłem na nią i w odpowiedzi na to tylko wzruszyłem ramionami,


* w tej szkole nie ma dzwonków - uczniowie sami mają pilnować godzin lekcji.
#zzyciawziete #gownowpis #takasytuacja
  • Odpowiedz