Wpis z mikrobloga

Mam samochód. Dobrze utrzymywany choć bez przesady - lakier nie jest idealny ale rdzy ani śladu. Wszystko robione na bieżąco ale nie biegne po każdym dziwnym stuknięciu do mechanika. Jeżdze też swiadomie (brak obciążeń na niskich obrotach, chłodzenie turbiny, niezawysokie obroty zanim się nie nagrzeje itd). W skrócie: zadbany ale nie przesadnie rozpieszczany. I miałem kolizję tymże samochodem. Do wymiany zderzak, reflektor, maska, nadkole i pare innych pierdół. Konstrukcja pojazdu nienaruszona ale elementy trzeba było wymienić. Na oryginalne, żadnych zamienników. Naprawiane przez uznanego w środowisku użytkowników marki mechanika. Samochód jezdzi i zamierzam nim jeździć do oporu.

Przyjdzie mi pewnie za jakiś czas sprzedawać ów wehikuł. Nie z powodów technicznych tylko pewnie z potrzeby kombi (teraz mam sedana). Pewnie mógłbym zataić fakt stłuczki - kupujący pewnie nawet by się nie zorientował. Ale nie chce. Chciałbym napisać w ogłoszeniu na "dzień dobry": "pokolizyjny" i zamieścic zdjęcia z wypadku, żeby nie było, ze spawany z trzech polonezów i tarpana.

I mam pytania:

- czy Janusz Co-Dla-Zięcia-Chciałby-Auto w ogóle spojrzałby na samochód wiedzac o jego historii? (wydaje mi się, że nie. W sumie to nie wiem czy to duża wada, przynajmniej nie będzie zawracał głowy "a bo na dwójce zaparkowany to pewnie znaczy, że jedynka nie działa")

- czy Kazio (imie przypadkowe) Co-Szuka-Dobrego-Auta-(Wie-że-to-się-wiąże-z-wyzszą-ceną) się zainteresuje? Czy fakt przeżycia kraksy dyskwalifikuje samochód nawet dla sensownego potencjalnego klienta?

- czy rozdzwoniłyby się telefony od Mirków-Handlarzy, którzy by zbili cenę ("Panie, bity to nikt nie kupi") i sami wystawili z przekręconym licznikiem i bez śladu informacji o wypadku?

Czy w ogóle nie bawić sie w sprzedawanie, jeździć aż tłoki nie wylecą przez maskę (chciałbym tak, za dużo w to auto wkładam na bieżąco), a brak kombi rekompensować np. drugim autem? Nie chciałbym go sprzedac byle komu, chciałbym, zeby trafił w dobre ręce ale jak już jest kupiec to się sprzedaje...

#przemyslenia #samochody #sprzedam
  • 10
@eru: rynek jest tak zepsuty spawanymi trupami, że dobrego auta nie ma sensu sprzedawać nieznajomemu. I tak nie uwieży że stan jest tak dobry jak obiecujesz, a bedzie sie targował, bo na allegro jest dużo tańszych.

Dobre auto sprzedaje się rodzinie, znajomy lub na forum.
@eru: Ciężko poradzić, jak Ci się nie spieszy to opisz uczciwie i daj szansę komuś na radość z pewnego auta. Wbrew pozorom są entuzjaści i ludzie którzy się znają i kupią takie auto.

Jak ja szukałem to moje było najdroższe. Stało na allegro jakieś 3-4 dni zanim zadzwoniłem i potem jeszcze ponad tydzień a jak miałem już jechać to auto mi się sprzedało "z przed nosa". I tak je odkupiłem od
@eru: Mam podobny problem, kiedyś parkując lekko wklepałam drzwi od strony pasażera. Ogólnie to słyszałam radę, żeby sprzedając pokazać fotkę sprzed wyklepania przez blacharza i po wyklepaniu. Wtedy klient widzi co było robione dokładnie.

Ogólnie szukając samochodu kiedy bym zobaczyła w ogłoszeniu, że po kolizji, to dałabym sobie spokój z oglądaniem. Piszę to z punktu widzenia totalnego laika.
@eru: Jak wstawisz fotki z kolizji to i do ceny, którą chcesz uzyskać będziesz musiał dorzucić kilka % żeby mieć z czego zejść bo Janusze będą się targować "bo przecież uderzony był".
@Luks_x: no ja też przepłaciłem i to sporo. Ale zwróciło mi się to (auto z aż za niskim przebiegiem ale wiarygodnym) to fakt, że jedyne co musiałem naprawiać jak na razie (ponad 30k km przejechane) to uszczelka od śruby
@eru: Co to za auto ?  Osobiście nie zaprzątałbym sobie głowy zwierzeniami co do przeszłości, zdjęcia po kolizji itd. Sprzedajesz auto bezwypadkowe w bdb stanie i po co masz tracić kasę przez nadgorliwość. Z doświadczenia powiem, że handlarze cie zamęczą telefonami.
@eru: mój też jest bity jak żona alkoholika, ale mam wszystkie zdjęcia. Jeśli będę sprzedawać, to po prostu nie napiszę, że jest bezkolizyjny (wypadek a kolizja to jest pewna subtelna różnica), a jak się ktoś trafi i przyjedzie, to mu pokażę zdjęcia i powiem, żeby przemyślał.