Wpis z mikrobloga

Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiatowawkolorze.

WOJENNA WIELKANOC POLAKÓW

Żołnierz polskiej 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka podczas malowania pisanek, wiosna 1943 r. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że polska dywizja jako jedyna ze wszystkich jednostek alianckich mogła nosić czarny naramiennik w mundurze. Było to nawiązanie do czarnych płaszczy i beretów 10. Brygady Kawalerii płk Maczka z 1939 roku. Ten zresztą do dziś jest kultywowany w Wojsku Polskim i czarne naramienniki noszą żołnierze 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej z Żagania.

* * *

Jeśli macie ochotę mnie wspierać, zapraszam do odwiedzenia profilu na Patronite, lub BuyCoffee i postawienia mi symbolicznej kawy/piwa za moje teksty.

https://patronite.pl/WojnawKolorze
https://buycoffee.to/wojnawkolorze

* * *

Tak jak Boże Narodzenie, tak i Wielkanoc była czasem wyjątkowym podczas II Wojny Światowej. Wyjątkowym i bardzo smutnym. Mimo, że ludność starała się zachowywać pozory i nadać temu Świętu wyjątkową oprawę, to wszystko przypominało bardziej walkę o przeżycie, niż celebrację. Szczególnie w Polsce, szczególnie wśród Polaków.

Bowiem jak można było się cieszyć, gdy wokół panował głód, terror i strach?...

O ile religijnie nie było żadnych zmian, bo Polacy jeszcze tłumniej chodzili w czasie okupacji do kościołów, to różnica była odczuwalna na stołach wielkanocnych. Wojna i okupacja bardzo szybko spowodowały niesłychane zubożenie ludności. Przez działania wojenne w 1939 roku, wielu rolników nie zebrało plonów. Te zostały często zniszczone, bądź zrabowane, podobnie jak zwierzęta. Już wiosną 1940 roku wiele rodzin Wielkanoc obchodziło przy zeszłorocznych kartoflach i małym chlebie, a przy odrobinie szczęścia kubku mleka i kilku jajkach. Przedwojenny widok wielkich kołaczy i bajecznie lukrowanych mazurków, własnoręcznie wędzonych kiełbas i wędlin, świeżego masła, prawdziwej herbaty i, a jakże, licznych, fantazyjnie dekorowanych pisanek - był tylko smutnym wspomnieniem.

Im dłużej trwała wojna, tym było gorzej - Niemcy i Sowieci zbierali kontyngenty. Rolnicy musieli oddawać ogromną część swoich zbiorów na okupantów - przykładowo, o ile w 1941 roku Niemcy zebrali 1 mln ton zbóż, 85 mln litrów mleka i 43 tys. ton mięsa, o tyle w 1944 roku zabrali już 1,6 mln ton zbóż, 272 mln litrów mleka i 85 tys. ton mięsa. Dla ludności zostawało niewiele, a najbardziej cierpieli mieszkańcy miast.

Mimo to, Wielkanoc była tym czasem, kiedy gospodynie - szczególnie mające dzieci - sięgały po zaskórniaki i zapożyczały się, byleby tylko zorganizować namiastkę przedwojennych Świąt. Bywało, że jednym jajkiem musiała obdzielić się cała rodzina (te zresztą były niesłychanym luksusem w czasie wojny, i to nie tylko w Polsce, ale i na emigracji). Braki na stołach maskowano ozdobami z papieru, gałązek wierzby, czy rzeżuchy. Zdarzało się, że podczas święconki uroczyście przygotowane koszyczki z jajkami, kiełbasą, boczkiem, organizowane z takim trudem przez polskie kobiety, były kradzione przez głodnych, obdartych wyrostków tuż po poświęceniu.

Prawdziwe ciasta - w tym mazurki i baby - były dostępne tylko na czarnym rynku i kosztowały astronomiczne pieniądze. Kilogram masła, czy cukru kosztowały po ok. 200 złotych, a litr oleju - 100 zł. Ceny rosły jeszcze bardziej w okolicach Świąt, a szmugiel był surowo karany przez władze okupacyjne. O ile ludność wiejska mogła sobie jakoś poradzić, to w miastach było ciężko, szczególnie dużych, jak Kraków, czy Warszawa. W latach późniejszych działania wojenne jeszcze pogorszyły tę sytuację. Wszak wojujące armię grabiły cywilów z żywności, pola i spichlerze ulegały zaminowaniu, bądź zniszczeniu, trzoda ginęła.

Wielkanoc roku 1945, mimo, że już uznawana za ''powojenną'' była niesłychanie biedna wskutek grabieży żywności przez Niemców i Sowietów, zniszczenia plonów, czy nieobsiania pól. Sowieci w I. połowie 1945 roku zażądali od Polaków 250 tys. ton ziemniaków i 25 tys. ton mięsa. Zdobycie kawałka kiełbasy, czy jajek graniczyło z cudem. Dopiero rok i dwa później, dzięki transportom UNRRA, sytuacja się poprawiła. Wtedy na wielu polskich stołach pierwszy raz od lat pojawiło się masło, mleko skondensowane, mięso, jajka…

''Wzruszenia towarzyszyły dzieleniu się tradycyjnym, wielkanocnym jajem. To nie były posiłki, albowiem nie mogły one nasycić głodu, lecz patriotyczne symbole, pomagające wytrwać, przetrwać i – doczekać'', wspominał Tadeusz Żakiej.

Czytając to, trudno nie szanować - tak często dzisiaj wzgardzonego - ''chleba naszego powszedniego''...

* * *

Jednak Święta Wielkanocne ludności polskiej w Generalnym Gubernatorstwie były i tak bogatsze, niż to, co przeżywali deportowani w głąb Związku Radzieckiego Polacy. Nie było żadnych uroczystości, bo raz, że z braku kalendarzy nikt nie wiedział dokładnie, kiedy Święta się odbywają, dwa, że nawet gdy zesłańcy próbowali uświęcić jakiś dzień, to musieli się kryć. Sowieci nie pozwalali na żadne spotkania w większym gronie, uważając je za ''zbiórki'' i karali. Nie pozwalano na modlitwy, ani religijne śpiewy - za to groził karcer. Jednak więźniowie chcieli zapewnić sobie namiastkę normalności, szczególnie w najcięższym ''sowieckim Auschwitz'' - na Kołymie. Jednak nawet jeśli jakieś ''święta'' się odbyły, to i tak tylko przy chlebie i wodzie, a świątecznym jajkiem dzielono się co najwyżej w myślach. I bez księży, głównych wrogów bolszewizmu, bo tych nigdy nie deportowano razem z innymi Polakami, by swoimi kontrrewolucyjnymi zabobonami nie wzmagali oporu deportowanych. Składano sobie życzenia - powrotu do domu, spotkania z rodziną i wolnej Polski - których często nie dało się dotrzymać…

* * *

Lepszą Wielkanoc obchodzili żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie - w Wielkiej Brytanii, Palestynie, czy Syrii. Mimo, że mieli czym udekorować stoły i co zjeść - chociaż jajek brakowało stale, także w Wielkiej Brytanii - to wszystkich dręczyły myśli o rodzinach pozostawionych w Polsce. By odwracać uwagę od niewesołych myśli i tęsknoty za krajem, spieszyli na pomoc dowódcy i kapelani, organizując żołnierzom czas - na przykład występami teatralnymi, chórami, czy meczami. W ciekawej sytuacji byli żołnierze Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich, a później także Armii Polskiej na Wschodzie, którzy Wielkanoc spędzali w Palestynie. A gdzież lepiej można było przeżywać Wielkanoc, jeśli nie w samej Jerozolimie? Polacy oczywiście nie zawodzili i wystawiali warty przed Grobem Pańskim. Organizowano także wycieczki dla żołnierzy do miejsc opisanych w Ewangelii. Dla wielu z nich była to jedyna okazja ujrzenia ich w życiu, a przy tym zapomnienia na chwilę o rodzinie. Generał Władysław Anders pisał w rozkazie do żołnierzy w 1942 roku:

''Nasi najbliżsi dziś w kraju, nasze Matki, Żony, Dzieci, Siostry i Bracia śpiewać będą „Wesoły nam dziś dzień nastał” z uśmiechem, nie we łzach, bo wiedzą, że jesteśmy znów wojskiem, bo wierzą, że przyniesiemy im wolność.''

* * *

Wielkanoc roku 1943 była dla Polaków tragiczna. Chociaż pogoda była piękna, to atmosfera była daleka od świętowania. Tuż przed Świętami Niemcy ogłosili odnalezienie grobów polskich oficerów zamordowanych w Katyniu przez NKWD. Ulicę Warszawy, Krakowa, Wilna i Lwowa były niespokojne. Ludzie na listach zidentyfikowanych ofiar, rozlepianych na słupach ogłoszeniowych, szukali nazwisk mężów, ojców, synów, braci… Wiele Grobów Pańskich udekorowano w tym czasie symboliką nawiązującą do Katynia. Dokładnie w Wielkanoc 25 kwietnia Związek Radziecki zerwał stosunki z rządem polskim w Londynie.

W Wielki Poniedziałek 19 kwietnia z kolei Niemcy rozpoczęli akcję likwidacji getta warszawskiego. Z getta odpowiedziały im strzały. Następne dni upływały w huku eksplozji i wystrzałów, krzyków mordowanych bestialsko ludzi, oraz dymu płonącego getta.

Równie tragiczna Wielkanoc miała miejsce setki kilometrów dalej, na Wołyniu… W przeddzień Wielkanocy, w Wielki Piątek 23 kwietnia, UPA spacyfikowała bogatą wieś Janowa Dolina. Ukraińcy mówili, że jajka na Wielkanoc będą malować polską krwią… Zamordowano wówczas bestialsko ok. 600 osób, a wieś zrównano z ziemią. Opisywałem to w zeszłym roku.

* * *

Inne Święta Wielkanocne przeżywali polscy żołnierze w kraju. Chyba najsłynniejszą Wielkanoc zorganizowali żołnierze 3. Brygady Wileńskiej AK w Turgielach na Wileńszczyźnie w kwietniu 1944 roku. To były wyjątkowe Święta: naprawdę uroczyste. Na kilka dni Turgiele stały się na powrót polskie, odświętnie udekorowane i z suto zastawionymi stołami. Na Wielkanoc przybył komendant ppłk Aleksander Krzyżanowski. Była przysięga, defilada i oczywiście - Msze Święte. Żołnierze AK wystawili warty honorowe przed Grobami Chrystusa, a do obchodzenia Wielkanocy tłumnie przyłączała się ludność z Turgieli i okolicznych miejscowości. 11-letni wówczas Jerzy Widejko ''Jureczek'' tak zapamiętał uroczystości: „Przyjezdni goście wprost porywali mnie do wspólnego zdjęcia (…). Miasteczko Turgiele i przyległe okolice były wtedy nazywane Rzeczpospolitą Turgielską. Niemcy ani Litwini tutaj nie zaglądali z powodu zbyt częstego penetrowania terenu przez nasze oddziały”.

* * *

Swoją Wielkanoc obchodzili też Powstańcy Warszawscy - ale ci już w niewoli. Jednak była to dla wielu bohaterów Stolicy wyjątkowa Wielkanoc podczas tej wojny - bo w wyjątkowo szczęśliwej atmosferze. W kwietniu 1945 roku dało się już powszechnie odczuć bliski koniec wojny i klęskę Niemiec. W odróżnieniu od Bożego Narodzenia, Wielkanoc była obchodzona radośnie, mimo zmęczenia pracą w fabrykach, kopalniach i kamieniołomach. Dzięki handlowi wymiennemu z Niemcami jeńcom udawało się zorganizować wiele produktów, inne zdobywano z paczek Czerwonego Krzyża, albo na czarnym rynku. Zdarzało się nawet, że w Mszach Świętych na Wielkanoc polscy jeńcy uczestniczyli razem z niemieckimi strażnikami - niejednokrotnie Ślązakami, wcielonymi do Wehrmachtu. Cóż to musiał być za widok, gdy jeńcy i wartownicy śpiewali na cały głos ''Boże, coś Polskę''...

Dopisywała także ciepła, wiosenna pogoda, więc stoły wynoszono na zewnątrz z baraków. Lepiono z mleka w proszku i kakao baranki, wycinano z blaszki po konserwach kurczaczki, dziewczęta w obozie Oberlangen szyły spódnice. W niektórych obozach, jak w Zeithain weseli jeńcy organizowali nawet śmigusa dyngusa, co wzbudzało popłoch Niemców, myślących, że wybuchł pożar.

* * *

Wielkanoc 2. Korpusu generała Andersa zawsze miała w sobie coś tragicznego. Ogrom żołnierzy Korpusu pochodził z Kresów i zostali wywiezieni przez Sowietów na Syberię i Daleką Północ. Pierwszą ''frontową'' Wielkanoc 1944 roku spędzali u masywu Monte Cassino. Z oczywistych przyczyn - w większości bez rodzin. Z ich braku życzenia żołnierzom wysyłały uczennice ze Szkoły Młodych Ochotniczek. Najczęściej dość bezosobowe - zaczynane od ''Drogi Żołnierzu!'' - ale pełne miłości i otuchy.

Wielkanoc 1946 roku była obchodzona bardzo uroczyście w 5. Kresowej Dywizji Piechoty. Na potrzeby Kasyna Podoficerskiego zakupiono trzy wieprzki, a stoły uginały się od jajek, baterii wina, serów, wędlin i jajek. Śniadanie Wielkanocne uświetnił sam dowódca, gen. Nikodem Sulik, przez swe sumiaste wąsy zwany wśród żołnierzy ''Tatą'', który złożył wszystkim życzenia. Śniadanie przeciągnęło się do południa, a na obiedzie była już mniejsza frekwencja, bowiem spora część podoficerów udała się na mecz piłkarski w Bolonii. Dzień był radosny, ale myśli żołnierzy uciekały gdzieś daleko. Wszak trwały przygotowania do przerzutu 2. Korpusu do Anglii. Żołnierzy dręczyły myśli o niepewną przyszłość. Wielu z nich nie miało już dokąd wracać i na zawsze utracili swoje domy. W większości - nawet nie chcieli. Ci, którzy mimo wszystko wrócili po wojnie na dawne Kresy - zostali deportowani do łagrów. Tak bowiem łobuzy spod czerwonej szmaty traktowały polskich żołnierzy.

* * *

Pamiętajmy o tym i doceniajmy to, co mamy. W czasie Wielkanocy poświęćmy chwilę swojego czasu. Pomyślmy o naszych Rodakach, dla których było to szczególnie ważne święto, które dawało nadzieję i siłę, by przetrwać. A którego nie było im dane godnie obchodzić.

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #wojna #wielkanoc #swieta #historia #polska
IIWSwKolorze1939-45 - Witam wszystkich na #wojnawkolorze następcy tagu #iiwojnaswiato...

źródło: IMG_8961

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz
@IIWSwKolorze1939-45: masz może więcej informacji na temat dziejów 1DP? Chodzi mi o takie które nie koniecznie łatwo znaleźć w Internecie. Dziadek był żołnierzem 1DP, niestety wszystkie dokumenty zostały zagubione a chciałbym dowiedzieć się czegokolwiek i ew. uzyskać jakiś dowód/dokument związany z dziadkiem
  • Odpowiedz