Wpis z mikrobloga

@Soothsayer: kiedyś na festiwalu szukaliśmy z ziomkiem toitoika, w którym skażenie byłoby choć odrobine mniejsze niż w czarnobylu '86. Po otworzeniu kilku i przyjęciu na twarz odoru, od którego na hafta zbierało, ziomek otworzył kolejny i jakby otworzył drzwi do wiosny. Czyściutki, poważnie, aż tęczą po oczach dostaliśmy, zapach jakbyś szedł po ukwietnionej łące. Ziomek w szoku, zadowolony już chce wchodzić i wtedy ujrzałem TO. Wielkie. Równe. Gówno idealne. Leżało obok