Wpis z mikrobloga

Przed chwilą skończyłem piwo zarobione u znajomego. Rzadko piję alkohol, sam nie kupuję, ale jak dostanę w ramach wdzięczności to nie odmawiam i trzymam na czas, w którym może się przydać. Dzisiejszy wieczór jest takim czasem. Ciężki psychicznie tydzień dał się we znaki. Miałem dużo zjazdów poprzez rozmyślenia dotyczące przeszłości jak i teraźniejszości.
Na dzisiejszy dzień zaplanowałem relaksacyjne grzebanie przy aucie. Zawsze lubiłem to robić. Jednak dziś ogarnął mnie bezsens tego wszystkiego. Prawie 30 letni chłop w wolnych chwilach dłubie przy aucie, bo tak naprawdę tylko to mi zostało. Znajomi sparowani, mają własne rodziny, kupują mieszkania, rozwijają kariery, wychowują dzieci. A ja się bawię jak 30 letnie dziecko. Tylko zabawki większe. Z jednej strony krzywdy nikomu nie robię i nie ma w tym nic złego, z drugiej przykro się robi jak uświadamiam sobie jak niewiele mi mogę. Kiedyś wydawało mi się że jestem ogarniętym człowiekiem i wiele potrafię, dziś widzę że tak na prawdę nie potrafię nic co mogłoby ruszyć moje życie.
Na domiar złego w mojej głowie zamieszkała znajoma z pracy i nie chce się wyprowadzić. Zagadać nie zagadam bo na tej płaszczyźnie mam potężną blokadę. Nigdy do żadnej nie zagadałem, teraz też się nie odważę. Robię sobie tym kolejną krzywdę, ale to jest chyba jedna z ostatnich rzeczy na jakie bym się porwał.
Tymczasem sobotni wieczór spędzam jak zwykle przed komputerem, piszę ten wysryw, słuchając muzyki i rozmyślając nad tym jakim człowiekiem mógłbym być i jakie przyjemne sytuacje mógłbym mieć.
#przegryw
  • 2
@Fulko: Moją poradą jest spróbować cieszyć się z rzeczy małych. I pomyśleć, że omija Cię w #!$%@? stresu, którzy mają znajomi i że u somsiada zawsze trawa zieleńsza. Jak coś sprawia radość to nie dać się wkręcić że to coś złego, tylko czerpać tyle ile się da.