Wpis z mikrobloga

Normalnie nie włączam nudnych wywiadów, bo nie interesują mnie nudne pytania, ale oglądałem sobie trailer diuny (po angielsku) i wyświetliło mi ten film w polecanych. Co pozwoliło mi się skupić na jedną z rzeczy, które lubię czyli analizie języka i dostałem więcej niż oczekiwałem. Jak przeczytałem nazwisko tego człowieka (który okazuje się być reżyserem) od razu domyśliłem się, że jest Kanadyjczykiem (powiedzmy, że 95% na to, a 5% że jest francuzem pochodzącym z innego dowolnego miejsca, nawet niekoniecznie Francji) i chciałem zobaczyć jak wypowiada się po angielsku, i przy okazji jak będzie wypowiadać się polski dziennikarz. Ale tak jak wspomniałem wyżej dostałem więcej niż założyłem.

Okazało się, że są tam napisy, ale nie zwykłe napisy. Napisy poprawione (btw może ktoś wie czy to typowe dla youtube i oni to jakoś dodają, czy redakcja dodała od siebie poprawione napisy). Czyli jeśli dziennikarz popełnia błąd i mówi "...to the readers that they didnt grab it in the first instance..." to w napisach jest "...to the readers that they didnt catch it at the first moment...". Albo mówi "... show them and present to the viewers..." a w napisach jest "...show then and introduce them to the audience...

I PRZECHODZĄC DO RZECZY. Pamiętam, że kiedyś "oglądałem" (interesowały mnie tylko sceny, gdzie aktorzy mówili po angielsku) 365 dni (tak ten słaby film) z angielskimi napisami, bo tam działo się to samo. Netlix puścił napisy poprawiające wypowiedzi aktorów i dodające głębię. To dla mnie ciekawe zjawisko, bo pomimo, że dobrze sobie radzę z logiką czyli np gramatyką na papierze to w praktyce ją ignoruję. Szczególnie w języku polskim, tak jakbym po prostu dla zasady nigdy nie mógł się nad tym skupić. Oczywiście jako logik/obiektywista powtórne przeredagowanie tekstu pozwoli mi znaleźć przynajmniej część najbardziej oczywistych błędów. Ale w mowie nie ma na to szansy.

I tak sobie pomyślałem, że to by było dobre ćwiczenie. Pomyślałem też, że nie mogę być pierwszą osobą na świecie, która ma taki problem/spostrzeżenia/zainteresowanie. Więc chciałem spytać, czy może ktoś kojarzy taki "system" nauki oparty na podobnym zabiegu? Tak abym spojrzał na coś co może u mnie zadziałać lepiej niż słaby system A-C (nie wiem jak to się nazywa), który nie działa, bo nie mam problemu z nauką gramatyki dla gramatyki, podobnie jak w przypadku polskim, ale nigdy nie będę jej stosował w locie, jakbym nie chciał czy nie mógł, bo "tak" po prostu mam.

Czy coś takiego ma swoją nazwę/określenie/punkt po którym mógłbym to znaleźć i wykorzystać jakieś profesjonalne lub sprawdzone podejście? Ktoś się z tym spotkał?

#angielski #naukajezykow
NewBlueSky - Normalnie nie włączam nudnych wywiadów, bo nie interesują mnie nudne pyt...

źródło: Screenshot 2024-03-03 032252

Pobierz
  • 3
Ale w mowie nie ma na to szansy.


@NewBlueSky: jak to nie. Nagrywasz siebie, przepuszczasz potem przez turboscribe, który generuje transkrypcję z wstępnym podziałem na zdania i rozmówców, którą możesz jeszcze elastycznie modyfikować. A dalej pewnie wystarczy któryś z modeli językowych i tylko kwestia dobrego promptu. Możesz sobie też zawsze wybierać kilka bardziej problematycznych momentów, bo te się czuje już w trakcie i sprawdzić je potem np. z context reverso. Możesz
@NewBlueSky: wydaje mi się, że jak youtube robi transkrypcje live czyli po jednym słowie dodaje do napisów to jest to robione automatycznie przez youtube, a jak w 10 sekundzie widzisz całe zdanie a potem w 20 sekundzie nastepne zdanie to juz jest to dodane przez kogoś
Ale sama mechanika powstawania błędów tego typu jest ciekawa. A-C masz na myśli skalę CEFR? To bardziej służy ocenie kompetencji i jest całkiem pragmatyczne na styku edukacji z rynkiem pracy, gdzie nawet seryjne popełnianie drobnych błędów nie ciąży jakoś mocno. No i chyba wszyscy przez to przechodzą. Śmiesznie jest jak wyłapujesz w locie swoje błędy, ale nijak pomaga to uniknąć kolejnych. Kwestia tego, że jest spora różnica między nauczeniem się czegoś, a