Wpis z mikrobloga

Wydaje mi się że dzień jest za krótki, że ciągle brakuje mi czasu na życie i robienie tego co tworzyłby ze mnie człowieka. Spać muszę długo, bo w nocy wielokrotnie wybudzam się z koszmarów. Potem potrzebuję kilka godzin żeby się porządnie wypłakać, wymartwić o przyszłość, powyobrażać sobie swoją śmierć. Nawet jak już wstanę, to nienawidzę siebie i swojego ciała, więc ogarnianie się do stanu akceptowalnego na wyjście zajmuje mi pięć razy tyle co przeciętnej osobie, bo sobie nie radzę. Potrafię stać w łazience sparaliżowana, patrząc na ścianę przez całe wieki, dopóki ktoś nie zapuka do drzwi. Nienawidzę codziennej rutyny, bo moja jest zepsuta. Chciałabym malować dużo więcej, pisać dużo więcej poezji, zrobić porządki w notatkach, odpisywać koleżance dużo częściej, uczyć się języka z podręcznika, z anki, z książek, chcę wrócić do codziennej jogi i medytacji, chcę w końcu nauczyć się pracy w żywicy, chcę wychodzić i identyfikować ptaki z nieznanego mi śpiewu, dorobić sobie na pracy kreatywnej, namalować portrety współpracownic tak jak obiecałam, dobić dystans biegowy do dwa razy wyższego niż rok temu, kupić glinę, pozwiedzać lokalne pola uprawne i jaskinie, pojeździć na rowerze, przeczytać z dwadzieścia co najmniej różnych tytułów w bibliotece, ale mam na to limit czasowy i już wiem że się nie uda zaliczyć wszystkich. Więc mi się nie chce nawet zaczynać, bo już wiem że będę rozczarowana. Pracuję 30 godzin tygodniowo, to niby mam ten czas, ale przez to że czuję się jak g---o przez jego większość, życie przecieka mi przez palce. Nie umiałabym się nudzić mając tyle celów na najbliższe tygodnie, a i tak jestem bezwartościową jednostką w bezruchu. I nie wiem co mam robić, staram się działać małymi krokami, ale też na wszystkim co robię się hipefiksuję, przez co żaden plan dla mnie nie działa, zasiądę do jednej rzeczy i nagle robi się noc i chłód.
  • 28
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@jutronaobiadznowuryz: emocjonalne. To się nazywa prokrastynacja. Mamy tyle potrzeb, że aż nas paraliżują a na koniec czując zawód do samych siebie z nerwów mscimy się nie robiąc nic wiedząc, że to nas doprowadzi do jeszcze większego poniżenia. Tak się zamyka koło.
Brak czasu nie to jest esencją problemu. Tutaj trzeba odnaleźć powód jaki wytrącił nas z równowagi i doprowadził do niego.
To o czym piszesz może mieć przyczyny całkiem gdzie
  • Odpowiedz
@TakiSobieLoginWykopowy niewygodnie mi się zgodzić że brak czasu nie jest esencją, kiedy problemy o których mówię są ze mną tak powiązane, jakby równie dobrze były częścią mojej skóry, były w moich paznokciach i pod powiekami. A więc one faktycznie są nieodłączną częścią doby która musi przeminąć. To nie jest tak że robię nic, bo wiele z tych rzeczy spełniam, ale w dużo mniejszej skali niż taka która by mnie zadowoliła. Noszę
  • Odpowiedz
I nie wiem co mam robić, staram się działać małymi krokami, ale też na wszystkim co robię się hipefiksuję, przez co żaden plan dla mnie nie działa

@jutronaobiadznowuryz ja wysiadam, zawsze chętnie popiszę, ale to, że mam w jakimś stopniu takie strumienie emocji wchłaniać, a realnie nic nie mogę doradzić, bo nie jest to w ogole brane pod uwagę, to jest too much
  • Odpowiedz
@jutronaobiadznowuryz: czyli to nie prokrastynacja.
Kiedy do ciebie dotarło albo jakie wydarzenie doprowadziło cię do przekonania, że musisz/chcesz być pod jakimiś względami lepsza od innych od twojego pokolenia?

Czy to powstało pod wpływem przemyśleń opartych o wypowiedź znajdującą się w książce, filmie lub bliskiej osoby?

Czy bycie lepszym to oznacza poświęcenie się innym? Chcesz nieść miłosierdzie i dobroczynność czy chodzi bardziej o ulepszanie siebie?
  • Odpowiedz
@TakiSobieLoginWykopowy gardzę nimi, więc oczywiście że chcę się od nich jak najbardziej różnić, skoro jest to całkowicie w moich rękach. Miłosierdzie i dobroczynność nie wyniknie z mojej miłości do sztuki i natury, poza tym wychowałam się na odrzuceniu i alienacji, moje pole do sympatii jest mocno ograniczone
  • Odpowiedz
@Kaczkoman zresztą trochę nudzi mnie te poleganie na innych ludziach by naprawiać swoje problemy wychodzące z wewnątrz. Już na tyle przeróżnych problemów o podobnym priorytecie mi zalecacie psychologów i terapeutów że musiałabym chodzić do nich siedem dni w tygodniu. Żrę codziennie darmowe mleko żeby móc uzbierać jakiekolwiek pieniądze i miałabym je wydać na oddanie odpowiedzialności za siebie komuś innemu. Jeszcze ostatnio dostałam dostęp do czyjegoś pamiętnika, człowieka który za rok miałby
  • Odpowiedz
gardzę nimi, więc oczywiście że chcę się od nich jak najbardziej różnić, skoro jest to całkowicie w moich rękach. Miłosierdzie i dobroczynność nie wyniknie z mojej miłości do sztuki i natury, poza tym wychowałam się na odrzuceniu i alienacji, moje pole do sympatii jest mocno ograniczone


@jutronaobiadznowuryz: Jesteś ambitna z czego nie wynika to z konkurencji, prawda? A z potrzeby ....? I tego jeszcze nie rozumiem co masz na myśli mówiąc
  • Odpowiedz
Potem potrzebuję kilka godzin żeby się porządnie wypłakać, wymartwić o przyszłość, powyobrażać sobie swoją śmierć.


@jutronaobiadznowuryz: ciota xD
A teraz słuchamy cool story o de-pre-sjach i zdołowaniu, ktoś może jeszcze trochę poojojać nad twym hiobowym losem.
Przestań się mazać i weź się w garść, bo normalnie ludzie robią po 40h w tygodniu i żyją.
  • Odpowiedz