Wpis z mikrobloga

  • 19
@grek_zorba:

A skąd mam wiedzieć? Nie będę się licytował, bo każdy jest inny, wiadomo. Jak pijesz regularnie, masz trudności z kontrolowaniem ilości i samego faktu chlania, szukasz okazji i wymówek żeby sobie #!$%@?ąć, pijesz po kryjomu, to wtedy to dla mnie jest alkoholizm.
  • Odpowiedz
@grek_zorba: Źle jest jak się upijasz, tracisz nad sobą kontrolę etc. Rzygasz i zasypiasz pod stołem etc. Nawet raz w miesiącu nie powinno się doprowadzać do takiego stanu.

Zanim ktoś uznał, że każda dawka szkodzi (a więc możesz pić ile chcesz - i tak umrzesz), było coś takiego jak "bezpieczna dawka" i zamykało się to w mniej więcej takich wytycznych:

Limity picia alkoholu na poziomie niskiego ryzyka szkód dla mężczyzn:
Pijąc okazjonalnie, mężczyzna nie powinien spożywać jednorazowo więcej niż 60 g alkoholu czystego, tzn. nie powinien wypijać
  • Odpowiedz
  • 0
@deletenomads: i to jest ten czynnik który najbardziej mnie niepokoi. Syndrom flaszki niedopitki czyli jeżeli jeszcze gdzieś można się napić to idziemy tam pić. Szczerze? od 22 r.ż., kiedy miałem jakieś pierwsze poważne kontakty z alkoholem tak to wyglądało.
  • Odpowiedz
Naprawdę to picie po 30tce ma tak zaburzoną relację zysków do kosztów


@grek_zorba: jakie plusy ma picie? już nawet licząc że masz 21 lat i następnego dnia wstajesz czując się jak młody bóg po 4h snu
  • Odpowiedz
  • 4
@Deska_o0: no fajne są te młodzieńcze balety - szlajanie się po klubach do 7 rano, jakieś przygody z dziewczynami etc. etc. fakt że potem robi się to żenujące ale ja nawet jak tygodniami nie tykam alko i mam co do niego sporo negatywnych myśli to jak myślę jak to było 10 lat temu to są to miłe wspomnienia. Uprzedzając pytanie - raczej nie byłbym w stanie wejść w taki stan
  • Odpowiedz
@grek_zorba: czyli jedyny plus jaki zauważasz to to że potrafisz się skompromitować po alkoholu?
a skąd wiesz że nie byłbyś w stanie wejść w taki stan bez alkoholu? próbowałeś nie pić na imprezie?
  • Odpowiedz
@grek_zorba ja tez po 30 i w sumie bardzo rzadko pijeca alkohol z prostego wzgledu: lepiej sie czuje plus nie trace weeekndu.

Popijawa w piatek wieczorem powoduje ze sobota przelezanana, a niedziela dosc leniwaz a trzeba ogarnac sprawy ktore byly do zrobienia w sobote.
  • Odpowiedz
  • 3
@Deska_o0: oczywiście, wiele razy. Imprezy zazwyczaj kończyły się o 1-2 bo część pijąca jest już zupełnie w innym świecie. No nie wmawiajmy teraz że setki tysięcy młodych ludzi wychodzi w weekendy tylko żeby się skompromitować - jednak z jakiegoś powodu w klubach rozlewają alkohol, a nie kakao.
  • Odpowiedz
@grek_zorba: czyli drugim z plusów jest to że jesteś w stanie "dogadać się" z osobami zgonującymi które bredzą od rzeczy? podpowiem tylko że nie jesteś, po prostu bredzicie na podobnym poziomie, a że w takim stanie nikt nie ma nic do powiedzenia to myślicie że jest świetnie.

No nie wmawiajmy teraz że setki tysięcy młodych ludzi wychodzi w weekendy tylko żeby się skompromitować


@grek_zorba: ja nic takiego nie sugerowałem, przecież zapytałem Ciebie jakie dostrzegasz plusy, a to
  • Odpowiedz
  • 0
@Deska_o0: to potem to 10 lat później. Jednak 20latek bawiący się do 5 nie jest niczym co wzbudza ostracyzm. No oczywiście że w tym świecie jesteśmy razem i że większość rzeczy nam się wydaję ale mimo wszystko te odczucia z nami zostają. No jest to taki booster odwagi że wzrasta prawdopodobieństwo że wydarzy się coś ciekawego. Ja tak jak mówiłem - byłem wiele razy na imprezach trzeźwy, dość późno zacząłem
  • Odpowiedz
@grek_zorba: masz rację 20latek bawiący się do 5 nie jest niczym co wzbudza ostracyzm, podpowiem tylko że nie musi nawet być urżnięty w trupa, ba nie musi nawet wspomagać się używkami skoro ma młodzieńczą energię. Współczuję że otaczałeś się alkoholikami i stąd masz spaczony obraz sytuacji, miałem podobnie i wiele lat zajeło mi uświadomienie sobie że alkohol w niczym nie pomaga, a jedynie przeszkadza
  • Odpowiedz
Zanim ktoś uznał, że każda dawka szkodzi (a więc możesz pić ile chcesz - i tak umrzesz), było coś takiego jak "bezpieczna dawka" i zamykało się to w mniej więcej takich wytycznych:


@deletenomads: Uwielbiam takie relatywizowanie. Alkohol po prostu wtedy był zbyt wpojony w kulturę, był wręcz nieodłącznym jej elementem, co nie było niczym dobrym, bo starano się dobrać "bezpieczne dawki" pod tezę. W końcu lekarze i naukowcy też chlali.

Bardzo dobrze, że w końcu zaczęto mówić o tym jak o zwyczajnej truciźnie, która w każdej dawce ma negatywne właściwości na ciało i psychikę człowieka. Nie ma bezpiecznych dawek i nie ma osób odpornych na ich działanie. Każdy chce dostawać bez ryzyka, jednak w przypadku alkoholu rachunek zysków i strat zawsze jest negatywny, można się oszukiwać, ale to już pierwszy objaw problemu z tą
  • Odpowiedz