Wpis z mikrobloga

W sumie chwilę się zastanawiałem, czy polecać tę gierkę, czy nie. Generalnie już nie publikowałem nic od dość długiego czasu pod tymi tagami, ale może będzie to dla kogoś użyteczne. A jak nie, to dołączy to do wpisów których nikt nie czyta :)

Do polecenia mam dość wiekowy tytuł, który pewnie jakaś tam drobna część ludzi kojarzy (czyli jakieś 40 osób na świecie…). Mowa tu o „AssaultCube” (we wczesnym nazewnictwie: „ActionCube”), crossplatformowej, quake’opodobnej, pierwszoosobowej strzelance w nieco bardziej współczesnej odsłonie. Gierka jest freeware’ową modyfikacją działającą na silniku Cube, powstałą w roku 2006. Główną dewizą tytułu od zawsze było to, by dało radę go odpalić na każdym naleśnikowym PC, stąd niezbyt bogata oprawa graficzna, tekstury o niewysokiej rozdziałce i wygląd, jakby urwała się z roku 1999. Czy to jednak wady? Zależy jak na to patrzeć: dla kogoś spragnionego graficznych wodotrysków jak w czasach Crysisa lub innego graficznego blockbustera pewnie tak… Dla kogoś kto chce po prostu zagrać partyjkę czy tam dwie raczej nie… Sam „AssaultCube” przez to, że wygląda jak wygląda, waży śmiesznie mało – 50 MB.

Gra nie ma jakichś super zaawansowanych trybów – DM, TDM, CTF, Hunt The Flag, Keep the flag, Team Keep the Flag, Pistol Frenzy, a także tryby snajperskie typu One Shot One Kill (OSOK) wraz z jego wariacją drużynową czy naparzankę granatami (Last Swiss Standing i Team Last Swiss Standing). Społeczność tytułu powołała do życia także własny, nieoficjalny tryb gry o nazwie GEMA – w skrócie to coś, co zapożycza z filozofii trybów Deathrun i Jump z CS-a 1.6 i łączy to ze zdobywaniem flag, a więc musimy pokonywać rozmaite przeszkody, niejednokrotnie wspomóc się recoilem broni i wykorzystywać szereg mechanik fizyki silnika, by przedostać się do kolejnej przeszkody dotąd, aż dojdziemy do flag (w trybie GEMA flagi wrogich drużyn są obok siebie). Czyli to taka wariacja CTF, ale bez oddawania choćby jednego wystrzału. Tryb dla hipsterów, lub bardziej dla hardkorowców, którzy znają fizykę gry na wylot, a mapy „gema” ogrywali setki razy (warto nadmienić, że ten tryb rozgrywany jest właśnie na niestandardowych mapach tworzonych przez community tej gry).… Mnie osobiście jednak nie przypadł zbytnio do gustu, sam preferuję raczej klasyczny Capture The Flag lub One Shot One Kill wliczając tu jego wariację drużynową, ale co kto lubi… Oficjalnych map jest 44, do tego sporo tworzonych też pod dany tryb, jak np. accasa lub acsyria typowo pod CTF...

Jeśli chodzi o liczbę serwerów – jest ich mimo wszystko całkiem sporo, ale frekwencja dupy nie urywa. Zazwyczaj na liście są pełne jeden lub dwa, gdzie najczęściej rozgrywany jest CTF, ewentualnie OSOK. Gra na flagi lub snajperski instakill jest wbrew pozorom całkiem przyjemna i nie mam tutaj żadnych zastrzeżeń. Jest szybciej niż w CS-ie, ale bardziej stonowanie niż w Quake’u. W tytuł młóci sporo ludzi z Brazylii, Francji, Włoch a nawet Australii. W tak małym community są także klany (ku mojemu zdziwieniu), ale z drugiej strony tytuł ma już 17 lat na karku, więc nie ma się co dziwić, że jednak jakieś tam klany powstawały w przeszłości...

Teraz zapytacie się, co tak naprawdę skłoniło mnie do grania w tak stary tytuł i poniekąd jeszcze jego reklamowanie tutaj? Cóż… Przyznam szczerze, lubię jeszcze od czasu do czasu zagrać w jakąś strzelankę sieciową. Głównym kryterium dla mnie jest dla mnie szybkość działania gry oraz sam czas grania, a ten ostatni jest dla mnie mocno limitowany. W CS-a nie gram od lat, zresztą tam mecze bywały długie, nawet jak grało się mixy. W CS:GO z kolei grałem może z 5 razy, jednak to nie było dla mnie to samo, co 1.6…

Czym zaskakuje „AssaultCube”? Przede wszystkim niskim progiem wejścia. Gra nie ma wielce skomplikowanych mechanik (odliczając tu tryb gema) i z powodzeniem może w niej się odnaleźć zarówno fan quakeopodobnych strzelanek, jak i ktoś, kto tłukł jakieś CS-y/CoD-y. Kolejną niewątpliwą zaletą są czasy rozgrywek wahające się zazwyczaj od 10 do 15 minut per mapka. To nie „Tarkov” albo jakiś sieciowiec pokroju „Battlefielda” pochłaniający nas na długie godziny… Dwie, trzy partyjki na krótsze posiedzenie, niczym partia szachów, co dla kogoś z limitowanym czasem grania jest niewątpliwie dobrym rozwiązaniem. Po trzecie (co właściwie wymienić tu powinienem jako pierwsze) brak wsparcia dla komunikacji głosowej w grze. Bezsprzecznie stanowi to największy według mnie plus gry. Nie ma tutaj żadnego wyzywania matek, jazd po rodzinach, ruskich dzieci prujących japę w mikrofony... Po prostu wbijasz na jakiś serwer i normalnie grasz, a jak ci się już znudzi, to wychodzisz – bez całej tej otoczki w postaci konsekwencji w utracie rankingu i inne takie śmieszne #!$%@?. Po czwarte – z racji znacznie mniejszej społeczności, mamy też tu mniej wszelkiej maści cheaterów. A do czego zmierzam? „AssaultCube” to nie gra rankingowa. Nie jest ogrywana na jakichś zawodach, nie wiążą się z nią turnieje w których jest jakaś realna finansowa stawka, ludzie więc widzą, że cheatowanie „by być lepszym i ukrywać to” zbytnio się tu nie opłaca, w związku z tym częściej, jeśli już zdarzy się oszust, to na serwerze pojawia się tylko po to, by zepsuć grę pozostałym i specjalnie nie ukrywa się ze swoim aimbotem czy tam speedhackiem. W grze nie trzeba czekać na admina - jest zaimplementowany mechanizm głosowania, więc wystarczy zainicjować voting, by skickować/zbanować danego gracza. Dodatkowo – jeśli jednak kogoś podejrzewamy o wspomagacze, mamy system dem przechowywanych po rozegranej partii, dzięki czemu możemy je od razu pobrać i odtworzyć. Co ważniejsze, tutaj system dem działa od razu jak chociażby HLTV w pierwszym Counter-Strike’u, więc możemy obejrzeć zapis gry wszystkich obecnych na serwerze graczy i zweryfikować nasze wątpliwości…

Inną sprawą jest ilość broni: twórcy także ograniczyli się tu do minimum, nie mamy więc siedemnastu rodzajów kałasza czy tam M-ek z granatnikiem lub bez… Karabin szturmowy, strzelba, snajperka, SMG’s i karabin samopowtarzalny, pistolet, nóż i power upy na mapkach w postaci amunicji, regeneracji zdrowia, granatów czy podwójnego pistoletu. Po równi dla każdego. Same bronie nie mają odpowiedników w rzeczywistym świecie, są raczej inspirowane współczesnym uzbrojeniem, ale to nie przeszkadza specjalnie w graniu.

Gdy chcemy popraktykować na singlu, gra oferuje nam rozgrywkę z botami. Te jednak nie są jakoś imponująco zaprojektowane i ledwo nadają się do grania na kilku mapkach. Ale jak chcemy sobie postrzelać offline, ich niezbyt dopracowaną gramotność w poruszaniu możemy zrekompensować sobie wyższym poziomem ich trudności, dzięki czemu nadrobią ten pierwszy detal celnością.

Co jeszcze… właściwie to chyba już wszystko. Mam nadzieję, że udało się mi przybliżyć w nieco więcej niż ogólnikach to, czym „AssaultCube” jest. Zagrać i sprawdzić warto. W razie co jak nie podejdzie, zawsze można skasować. Oficjalna stronka podlinkowana poniżej:

https://assault.cubers.net/

#assaultcube #linux #multiplayer #gry #grypc #pcmasterrace #fps #gryzadarmo #fpsy #fpp #lowspecgamer
Drill90 - W sumie chwilę się zastanawiałem, czy polecać tę gierkę, czy nie. Generalni...

źródło: 20240121_15.09.51_ac_douze_TDM

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz