Aktywne Wpisy
mirko_anonim +13
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Ja (36 lat) i moja żona (32 lata) oboje pracujemy i mieszkamy w dwupiętrowym domu z synem (6 lat). Od dawna żona narzekała, że nie ma na nic czasu i jest cały czas zmęczona. Przez to też w łóżku było niezbyt ciekawie, seks raz na miesiąc. Zaproponowałem, żeby dokwaterować moją mamę i ona by się zajmowała Pawłem. Jakoś udało mi się ją przekonać. Żyjemy tak od 3 miesięcy mniej
Ja (36 lat) i moja żona (32 lata) oboje pracujemy i mieszkamy w dwupiętrowym domu z synem (6 lat). Od dawna żona narzekała, że nie ma na nic czasu i jest cały czas zmęczona. Przez to też w łóżku było niezbyt ciekawie, seks raz na miesiąc. Zaproponowałem, żeby dokwaterować moją mamę i ona by się zajmowała Pawłem. Jakoś udało mi się ją przekonać. Żyjemy tak od 3 miesięcy mniej
marta-t_e +67
Ok, ustawiać się piwniczaki w kolejce. Jakby co okno można zasłonić kartonem soku co by w oczy to słońce walące od północnej strony nie oślepiało
#nieruchomosci #krakow #mieszkanie
#nieruchomosci #krakow #mieszkanie
Szanowne Państwo! Profesor Wielomski przypuszczalnie był w błędzie, albowiem Markiz de Sade został 10 dni wcześniej przeniesiony z Bastylii do jakieś innej ciupy, ponieważ mieli go tam serdecznie dość. Markiz stanowił utrapienie miejskie swoich czasów. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że był był dla Paryża tym, kim Rafał Kosno jest dla Białegostoku (natomiast Bastylia to odpowiednik dzisiejszej Choroszczy). Ilość jego wybryków przechodziła pojęcie ówczesnych Paryżan. Markiz pół życia spędzi w ciupie, ale nie ciągiem, tylko w bardzo krótkich i licznych interwałach, tj. odwalał jakiś chory szajs, trafiał do kozy na tydzień, obiecywał poprawę, wypuszczali go, a po kilkunastu dniach sytuacja się powtarzała, i tak w kółko przed dobrych 40 lat aż do wybuchy rewolucji. Co takiego odwalił de Sade, że aż wyleciał z Bastylii? Otóż podczas dwieście któregoś turnusiku, strażnicy zauważyli, że markiz zdołał przemycić do celi kajecik i ołówek i w dalszym ciągu pisał swoje bezeceństwa, tj. poematy o złotym deszczu i grupowym seksie z trzodą chlewną etc. Donieśli o tym kapitanowi. Ten stwierdził, że o kant dupy rozbić taką resocjalizację (aż dziw bierze, że jeszcze w nią wierzył) i zarządził zarekwirowanie artykułów piśmienniczych markizowi. Tak też się stało. Po niedługim czasie na korytarzu rozniósł się nieziemski fetor, którego źródło znajdowało się w celi de Sade. Kiedy strażnicy otworzyli celę, aby zobaczyć, co się tam wyprawia, oczom ich ukazał się widok niczym z najgorszego koszmaru. Oto markiz honorowo oddał stolec na środku pomieszczenia, maczał w nim palec i pisał nim po ścianie, kontynuując swój poemat. Natychmiast zameldowano o tym incydencie kapitanowi. Ten usłyszawszy ponure wieści, zbladł i zarządził co by markizowi niezwłocznie zwrócić kajecik i ołówek. Potem napisał był pismo do przełożonych, w którym stwierdził - słusznie z resztą - że markiz tym razem naprawdę przegiął pałę i należy go karnie przenieść do innej placówki, bo w Bastylii mają go już powyżej jajec i muszą od niego odpocząć w jakiś sposób. Przenosiny udało się załatwić tuż przed wybuchem rewolucji.
Powstaje tylko pytanie: czy markiz de Sade zdążył przepisać swój poemat na czysto?.