- przeżyłam największą i najdłuższą psychozę swojego życia - dostałam A* w maturze z fine arts - poszłam na około siedem miesięcy neetu - pierwszy raz przebiegłam 17 kilometrów - ale nie przebiegłam półmaratonu tak jak planowałam rok temu - pierwszy raz ktoś mnie akceptuje za to kim jestem, dobrze traktuje i pozwala czuć że mogę być przy nim stuprocentowo sobą, nawet jeśli nie jestem dobrą osobą - dzięki czemu moje zdrowie psychiczne wygląda najlepiej od sześciu lat - zakopałam trzy kości na wrzosowisku - przytyłam ponad wagę sprzed swojego najgorszego okresu zaburzenia - ale zlooksmaxowałam się, nauczyłam się malować i wyglądać jak kobieta, mam po co o siebie dbać, pierwszy raz nie pomalowałam włosów na zielono, nie zakolczykowałam się - zostałam ugryziona przez łabędzia - zwiedziłam samotnie trzy stolice, wspięłam się na jakiś tam szczyt alpejski - zostałam ugryziona przez konia - wyprowadziłam się z kraju którego nienawidzę - przeczytałam około 45 książek, z 5 z nich było dziełami fikcji - pierwszy raz byłam zaproszona na wyjście z ludźmi, dużo pierwszych razów społecznych, pierwszy raz mam jakichś kolegów - stałam się tatuatorką, piercerką, fryzjerką, księgową - przepadło mi prawko na motocykl - przestałam być wyrzutkiem w rodzinie i mam w niej w końcu jakieś relacje - trzymałam orła na ręce - dostałam się na prestiżowy uniwerek (ale nie poszłam xd) - według koleo przebyłam 3639 kilometrów pociągami w polsce - pierwszy raz od sześciu lat miewam w głowie myśli że może warto przeżyć jeszcze trochę czasu zamiast myśleć stale o magiku - przepadło mi prawie całe artystyczne portfolio z dysku i mój sejw z wiedźmin 3 - rozpoczęłam romans z krukiem - zakończyłam romans z krukiem - pracowałam na farmie w austrii i urodziły nam się dwie owieczki - spotkałam 231 kotków
Cele na 2024, jeśli go całego przeżyję (cel wcześniej było dla mnie niewyobrażalne)
- pociągnąć swój włoski na poziom B2 - wkręcić się w ćwiczenia siłowe - przebiec w końcu ten półmaraton - dbać o ludzi na których mi zależy - pojechać do gównopracy w gruzji - tworzyć więcej pełnoskalowych obrazów, w ogóle odbudować swoją osobistą relację ze sztuką, na tą sprzed szkolnictwa plastycznego, które ją zrujnowało - ugryźć łabędzia - mieć zdrowszą relację z jedzeniem - pracować nad stabilizacją emocjonalną - być lepszym materiałem na żonę i przyjaciółkę, nie być przykrym ciężarem dla innych, jak tylko to możliwe (pewnie mało) - czytać więcej książek, zamiast patrzeć w sufit kiedy nie mam na nic sił - wydziergać sweter - polubić jedzenie jajek - spędzać jak najwięcej czasu z dziadkami i tworzyć z nimi wspomnienia - udomowić wronę
To był pierwszy chyba-dobry rok dla mnie odkąd pamiętam, a zaczął się jako najgorszy rok odkąd pamiętam. Wydaje mi się że w końcu słońce świeci na mnie trochę ostrzej, że dostałam jakąś szansę na życie jak prawdziwy człowiek. Rok temu lamentowałam że choć lata mijają, ja nie umiem dorosnąć. W tym roku czułam że mam w końcu warunki i wsparcie na stawanie się sobą i dojrzewanie w kogoś więcej niż kulę płaczu. Wciąż boję się przyszłości, właściwie wciąż niebardzo tę przyszłość chcę mieć, ale po raz pierwszy ktoś mi pokazał że inne wyjście jest możliwe i że na tym świecie jest dla mnie miejsce, jeśli będę chciała. Gdybym tylko widziała siebie z teraz w poprzednich latach.
- przeżyłam największą i najdłuższą psychozę swojego życia
- dostałam A* w maturze z fine arts
- poszłam na około siedem miesięcy neetu
- pierwszy raz przebiegłam 17 kilometrów
- ale nie przebiegłam półmaratonu tak jak planowałam rok temu
- pierwszy raz ktoś mnie akceptuje za to kim jestem, dobrze traktuje i pozwala czuć że mogę być przy nim stuprocentowo sobą, nawet jeśli nie jestem dobrą osobą
- dzięki czemu moje zdrowie psychiczne wygląda najlepiej od sześciu lat
- zakopałam trzy kości na wrzosowisku
- przytyłam ponad wagę sprzed swojego najgorszego okresu zaburzenia
- ale zlooksmaxowałam się, nauczyłam się malować i wyglądać jak kobieta, mam po co o siebie dbać, pierwszy raz nie pomalowałam włosów na zielono, nie zakolczykowałam się
- zostałam ugryziona przez łabędzia
- zwiedziłam samotnie trzy stolice, wspięłam się na jakiś tam szczyt alpejski
- zostałam ugryziona przez konia
- wyprowadziłam się z kraju którego nienawidzę
- przeczytałam około 45 książek, z 5 z nich było dziełami fikcji
- pierwszy raz byłam zaproszona na wyjście z ludźmi, dużo pierwszych razów społecznych, pierwszy raz mam jakichś kolegów
- stałam się tatuatorką, piercerką, fryzjerką, księgową
- przepadło mi prawko na motocykl
- przestałam być wyrzutkiem w rodzinie i mam w niej w końcu jakieś relacje
- trzymałam orła na ręce
- dostałam się na prestiżowy uniwerek (ale nie poszłam xd)
- według koleo przebyłam 3639 kilometrów pociągami w polsce
- pierwszy raz od sześciu lat miewam w głowie myśli że może warto przeżyć jeszcze trochę czasu zamiast myśleć stale o magiku
- przepadło mi prawie całe artystyczne portfolio z dysku i mój sejw z wiedźmin 3
- rozpoczęłam romans z krukiem
- zakończyłam romans z krukiem
- pracowałam na farmie w austrii i urodziły nam się dwie owieczki
- spotkałam 231 kotków
Cele na 2024, jeśli go całego przeżyję (cel wcześniej było dla mnie niewyobrażalne)
- pociągnąć swój włoski na poziom B2
- wkręcić się w ćwiczenia siłowe
- przebiec w końcu ten półmaraton
- dbać o ludzi na których mi zależy
- pojechać do gównopracy w gruzji
- tworzyć więcej pełnoskalowych obrazów, w ogóle odbudować swoją osobistą relację ze sztuką, na tą sprzed szkolnictwa plastycznego, które ją zrujnowało
- ugryźć łabędzia
- mieć zdrowszą relację z jedzeniem
- pracować nad stabilizacją emocjonalną
- być lepszym materiałem na żonę i przyjaciółkę, nie być przykrym ciężarem dla innych, jak tylko to możliwe (pewnie mało)
- czytać więcej książek, zamiast patrzeć w sufit kiedy nie mam na nic sił
- wydziergać sweter
- polubić jedzenie jajek
- spędzać jak najwięcej czasu z dziadkami i tworzyć z nimi wspomnienia
- udomowić wronę
To był pierwszy chyba-dobry rok dla mnie odkąd pamiętam, a zaczął się jako najgorszy rok odkąd pamiętam. Wydaje mi się że w końcu słońce świeci na mnie trochę ostrzej, że dostałam jakąś szansę na życie jak prawdziwy człowiek. Rok temu lamentowałam że choć lata mijają, ja nie umiem dorosnąć. W tym roku czułam że mam w końcu warunki i wsparcie na stawanie się sobą i dojrzewanie w kogoś więcej niż kulę płaczu. Wciąż boję się przyszłości, właściwie wciąż niebardzo tę przyszłość chcę mieć, ale po raz pierwszy ktoś mi pokazał że inne wyjście jest możliwe i że na tym świecie jest dla mnie miejsce, jeśli będę chciała. Gdybym tylko widziała siebie z teraz w poprzednich latach.
#sylwesterzwykopem
@jutronaobiadznowuryz ale pewnie i tak rany po lessczynie goją się dłużej
Dodam :3 może nawet w tym tygodniu, ale najpierw shrek