Mam takie przemyślenie i nie wiem czy tylko ja tak mam, ale pewnie oczywiście nie tylko ja. Ale tylko czytając Tolkiena, mam poczucie uczestnictwa w czymś większym niż tylko treść #fantasy o zmyślonych istotach. Jak czytanie ewangelii, przypowieści. Chociaż jestem ateistą, Tolkien porusza jakąś atawistyczną część duchowej jaźni. Sprawia, że uczestnictwo w jego mitologii jest czyste, dobre i bezpieczne. Wiem, że nic mnie tu nie zaskoczy, ufam temu i wiem, że nikczemność i zło zostanie w końcu pokonane. Nie ma tu żadnej dwuznaczności, pożądliwości ciała, grzeszności i lubieżności. Banał totalny, a daje satysfakcję jak nic innego. Chce się w to zagłębiać i czytać wiele razy o tym samym Hurinie, Beren, Luthien, Valarach i innych Krasnoludach z Hobbitami. Nie robi tego żaden inny sztuczny świat. Nie wiem na ile to moja imaginacja, próba ucieczki od świata realnego, który delikatnie mówiąc jest słabym miejscem i znalazłem sobie bańkę, czy na tym polega wyjątkowość autora i odczuwają to też inni.
Wynika to pewnie z faktu jak Tolkien umiejętnie i misternie posplatał, bazując na mitologiach europy i baśniowości tak, aby była uniwersalnie dobrym schronieniem dla umysłów. Niosącym przesłanie i wychowujacym, krzewiącym heroiczne postawy, uczciwości, słowności, odwagi i tego wszystkiego z czym człowiek się zmaga wewnątrz siebie i na zewnątrz. Czytam inne fantasy dla fabuł, ciekawych światów i pomysłów - Tolkiena czytam dla oczyszczenia i odnalezienia spokoju duszy.
Nawet czytając tolkienowskie wersje Beowulfa, legend arturiańskich czy o Sigurdzie i Gurdun, Kullervo. Wszystkie te archaiczne, statożytne opowieści. To jest piękno czyste i dla mnie najprzyjemniejsze w poznawaniu.
@Szej_Hulud: masz sporo racji. Tolkien bazował na pewnej archetypizacji. Postacie dobre, są dobre i szlachetne, postacie zle są po prostu zle, ale maja szanse na odkupienie, jednak na ogół nic to nie daje. Czytając tolkiena masz wrażenie, że dotyka sedna spraw, że trafia w istotę jakiegoś problemu. Nie ma dwuznaczności, postacie charakteryzują się spójnym zbiorem cech, co odbiera im takiego ziemskiego sznytu ale nadaje posągowości. Szlachetny król jest taki bo taki
@11mac11: Chciał wszak stworzyć mitologię dla Anglii, ubolewając że ta nie ma swojej ludowej, narodowej legendy. Tak więc musialo być to takie właśnie, archetypiczne. Uniwersalne, bez możliwości opacznej interpretacji. Moralnie właściwe.
Ten cytat szczególnie mi się podoba i moim zdaniem oddaje sedno sprawy:
Czytam inne fantasy dla fabuł, ciekawych światów i pomysłów - Tolkiena czytam dla oczyszczenia i odnalezienia spokoju duszy.
Nic od siebie nie dodam, by nie mnożyć wątków i nie rozmywać sensu twojego posta. Gdy ktoś mnie kiedyś zapyta, co cenię w życiu najbardziej... (nie, stop, to nie ten wątek), co cenię
Mamy przecież wiele tragizmu i tragicznych postaci, chociażby właśnie Kullervo, albo nawet Turin, którego Tolkien zbudował na fundamentach Kullervo. Mamy dramatyczną ucieczkę z Gondolinu. Sam Frodo też poniósł wysoką, jeśli nie najwyższą, ofiarę. Ale
@Majku_: Tak, jednak wszelkie zło, tragizm Froda, zejście na złą ścieżkę, te "czarne owce" przez które przemawia zazdrość, próżność pośród idylli np w Valinorze, upadek Numenoru, zdrada Maeglina, fatum ciążące na Turinie i inne tego typu, wynika
@Szej_Hulud: Dałem plus, chociaż nie użyłbym słowa „banał” w żadnym kontekście w odniesieniu do Tolkiena, prędzej byłbym skłonny banał przypisywać tym autorom, którzy lubują się w redukowaniu wszystkiego do tych najniższych instynktów jako sugestii przekazywania „prawdy” o świecie.
Piszesz ogólnie o mitologii tolkienowskiej, więc mój wpis będzie trochę obok, bo chociaż czytałem „Silmarillion”, to Tolkien jest dla mnie przede wszystkim autorem „Władcy Pierścieni” (i „Hobbita”, mimo jego lżejszej formy). I w
Cały wykop #!$%@?... Wyborcy Tuska z wykopu, uśmiechnięci, tolerancyjni fajnopolacy, ryją bekę z zamachu na premiera obcego kraju bo jest prawicowcem xD
Ale tylko czytając Tolkiena, mam poczucie uczestnictwa w czymś większym niż tylko treść #fantasy o zmyślonych istotach.
Jak czytanie ewangelii, przypowieści. Chociaż jestem ateistą, Tolkien porusza jakąś atawistyczną część duchowej jaźni.
Sprawia, że uczestnictwo w jego mitologii jest czyste, dobre i bezpieczne. Wiem, że nic mnie tu nie zaskoczy, ufam temu i wiem, że nikczemność i zło zostanie w końcu pokonane. Nie ma tu żadnej dwuznaczności, pożądliwości ciała, grzeszności i lubieżności.
Banał totalny, a daje satysfakcję jak nic innego.
Chce się w to zagłębiać i czytać wiele razy o tym samym Hurinie, Beren, Luthien, Valarach i innych Krasnoludach z Hobbitami.
Nie robi tego żaden inny sztuczny świat.
Nie wiem na ile to moja imaginacja, próba ucieczki od świata realnego, który delikatnie mówiąc jest słabym miejscem i znalazłem sobie bańkę, czy na tym polega wyjątkowość autora i odczuwają to też inni.
Wynika to pewnie z faktu jak Tolkien umiejętnie i misternie posplatał, bazując na mitologiach europy i baśniowości tak, aby była uniwersalnie dobrym schronieniem dla umysłów. Niosącym przesłanie i wychowujacym, krzewiącym heroiczne postawy, uczciwości, słowności, odwagi i tego wszystkiego z czym człowiek się zmaga wewnątrz siebie i na zewnątrz.
Czytam inne fantasy dla fabuł, ciekawych światów i pomysłów - Tolkiena czytam dla oczyszczenia i odnalezienia spokoju duszy.
Nawet czytając tolkienowskie wersje Beowulfa, legend arturiańskich czy o Sigurdzie i Gurdun, Kullervo.
Wszystkie te archaiczne, statożytne opowieści.
To jest piękno czyste i dla mnie najprzyjemniejsze w poznawaniu.
#tolkien #wladcapierscieni #ksiazki #literatura #mitologia #fantastyka #czytajzwykopem
Ten cytat szczególnie mi się podoba i moim zdaniem oddaje sedno sprawy:
Nic od siebie nie dodam, by nie mnożyć wątków i nie rozmywać sensu twojego posta. Gdy ktoś mnie kiedyś zapyta, co cenię w życiu najbardziej... (nie, stop, to nie ten wątek), co cenię
@Majku_: Tak, jednak wszelkie zło, tragizm Froda, zejście na złą ścieżkę, te "czarne owce" przez które przemawia zazdrość, próżność pośród idylli np w Valinorze, upadek Numenoru, zdrada Maeglina, fatum ciążące na Turinie i inne tego typu, wynika
Piszesz ogólnie o mitologii tolkienowskiej, więc mój wpis będzie trochę obok, bo chociaż czytałem „Silmarillion”, to Tolkien jest dla mnie przede wszystkim autorem „Władcy Pierścieni” (i „Hobbita”, mimo jego lżejszej formy). I w