Wpis z mikrobloga

Świadomość tego że sam skazuje się na bycie w takim miejscu swojego życia strasznie mnie teraz dobiła, spowodował znowu nawrót znanych mi objawów. Bóli nadgarstków, uścisku w gardle, tej duszności spowodowanej chyba mgłą wspomnień, traum, lęków, nieszczęść jakie mnie napotkały. Choć to wszystko wydarzyło się dawno to ciągle ta mgła się mnie trzyma, dusi mnie, czuje jej ciepło w płucach, jak wypełnia mój tułów. Ta "mgła", ciemność to dla mnie swoisty iperyt, gaz musztardowy ciągnący się za mną, moje myśli, lęki. To co widziałem, do czego przywykłem. Choć ja bym nawet strasznie chciał inaczej, poczuć, myśleć to ja nie potrafię, nie umiem. Sam siebie oszukuje jak największy cham że będzie inaczej, że jestem inny, choć ja z tej samej brudnej gliny. Stałem się sam swoim największym wrogiem, który sam podkłada sobie nogę. Już nie ufam nawet sobie że kiedyś zmienię się bo to wszystko, na mnie spłynęło. Spowodowało że ja ciągle od wszystkich, wszystkiego uciekam, nawet dobra, ciepła jakie może mnie spotkać. Bo ja chyba już inaczej nie potrafię, nie będę, bo myśl w głowie że kogoś skrzywdzę, komuś coś zrobię stała się silniejsza, potężniejsza. A ze swoich wszystkich zmarnowanych szans będę tłumaczył się przed Bogiem, jeśli on też nie zginał, stanął się trupem za życia jak.
#przegryw #depresja
  • 1