Wpis z mikrobloga

Piątek już był.

Piątek już był, oddala się, ale spokojnie, bo tylko do środy godziny 16:00. Zaraz po Twoim odbiciu się na karcie piątek znów zacznie się zbliżać.
Potem tylko czwartek, wyładunek kontenerów, a to szybko zleci, bo robota dość ciężka, a ludzi do pracy nie ma. Nie zdążysz pomyśleć o przerwie.

Post z ofertą co to sam zakładałeś na OLX z polecenia Twojego szefa dalej wisi i przybiera tylko wyświetleń i nie rodzi żadnego kontaktu ze strony potencjalnych, przyszłych pracownikow. Oczywiście Twój szef stwierdził jasno, że coś tam w algorytmach jest nakręcone, bo mu synalek opowiadał kiedyś przy kolacji, wiesz ten czub młodszy od Ciebie, co już M2 dostał na osiemnastkę, student prawa karwa jego mać.

Środa zwykle luźno, przeważnie brygadzista jest na innej hali, nikt nie stoi Ci nad głową, nikt nie krzyczy i nie pogania, przerwa nawet jest dłuższa, bo nikt nie pilnuje. Możesz zjeść, przejrzeć w telefonie kolorowe życie innych ludzi, wypić kawę i się załatwić. Potem szybko miotłą stary stretch zmieść z rampy i liscie z parkingu, lepsze to niż zbiórka po 14:00 i wspólny załadunek wszystkiego z całego ubiegłego tygodnia, tu chociaż masz kontrole i możesz wejść w zabawę z ryzykiem, bo zakładasz słuchawki i izolujesz się od innych.

Był już czwartek, a teraz jest już piątek, tak, ten wymarzony dzień, godzina 16:00, ale już jakoś od 5:00 gdy jesteś na nogach inaczej się czujesz, lepiej się czujesz, wiesz, że piątek godzina 16:00, to ten moment ta chwila, gdzie jesteś Ty i Twój swobodny umysł, bez krzyków, marudzenia, bez pytań, bez discopolo. bez zupek chińskich zagryzanych grahamką lub obrzydliwych kanapek starszego kumpla, Pawła, które to robi mu jego matka, bez gadania o dupach z działu księgowości czy opowieści brygadzistów o ich lewych przygodach z lat dziewięćdziesiątych, bez oglądania tych samych zmęczonych mord, bez smarkania Józka, kaszlu Andrzeja i charczenia Mariana, bez tego gościa z Ukrainy, co mu wkręcili kiedyś, że słowo moszna, to część śródstopia, spoko gość, ale niezbyt bystry i dużo gada, do siebie...tak, po ukraińsku.

Piątek już był.

Dziś jest poniedziałek, a raczej jego koniec, bo w kołchozie godzina 16:00, to równie koniec dnia. Nie ma sił na nic, na obiad, siłownię, wracasz grasz, oglądasz, walisz i śpisz.

Poniedziałek idzie dalej, dziś Ci młodzi i starsi, ale w innej sytuacji życiowej podejmują kolejne decyzje o miłości, pracy i rozwoju. Gnają autem, nie komunikacją na siłownię, do knajp spotkać się z innymi, bo oni przecież zdalnie od 9:00 lub 10:00, ale w biurze, z ogrzewaniem, własnym biurkiem i przeszkloną scianą która potulnie wygłasza miejsce pracy sprawiając, że jest jeszcze przyjemniejszym, no wiadomo widok na centrum miasta.

Poniedziałek idzie dalej, ale nie dla Ciebie, nie dla reszty tych, którzy #!$%@?ą Ci wsiadając do swoich gruzów czy komunikacji, na której i tak zaraz ponownie się spotkacie, tak chociażby jak ten chłopak z Ukrainy. #!$%@? Ci głąb po czym znów spotkasz go na przystanku 400 metrów dalej, ale nie zamieniacie słowa, bo ten i tak nie skuma, a Ty masz po dziurki gadki z kimkolwiek.

Poniedziałek idzie dalej, a Ty do dziś w lodowce masz resztkę taniej whisky, co jeszcze niedawno, bo zaledwie trzy dni wcześniej o 17:30 w koncertowym nastroju kupowałeś ją najbliższym markecie. Cola, napoje, jakaś zagryzka, to już tylko pamięć i puste opakowania, ciasno spakowane w mały, zielony worek na śmieci, który miałeś dziś wyrzucić idąc na 6:00 do pracy...znaczy...do roboty.

Potem jest wtorek. Powtórka z rozrywki. Jednak jest pewien smaczek.

Przeziębienie i katar, od rana pijąc lurę w małej kuchni Twojej kawalerki, łamie Ciebie w chińskie osiem, masz już zrezygnować, ale brak obecności, to brak premii uznaniowej, a ta, to 1/4 Twojej podstawy, bez tego możesz nie istnieć. Nie starczy Ci na nic, na jedzenie, rachunki i nic więcej, bo czego Ci trzeba?

Odpal Tindera jak już jesteś w autobusie, zobacz czy coś wpadło.

Algorytm podpowiada, par brak, nie wybrzydzaj, nie masz wyboru. Zdjęcie samej twarzy? To już znak ostrzegawczy, ale dla Ciebie jedyne zielone światło.

Piątek już był, ale może ten był ostatni?

#januszex #prozazkolchoza #przegryw #pracabaza ##!$%@? #doomersoul #doomer #neet
folwgnag94 - Piątek już był.

Piątek już był, oddala się, ale spokojnie, bo tylko do ...

źródło: 259pte

Pobierz
  • 3
@folwgnag94: Piękne i jakże prawdziwe jest to co napisałeś. Jak widzę te suche kromki które #!$%@?ą Janusze w kołchozach dzień w dzień to mnie zbiera na wymioty. Jak można coś takiego jeść przez 40 lat pracy?