Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Czy chęć posiadania każdej spotkanej kobiety i codzienne wyrzuty sumienia, że jej nie zdobyłem kiedyś mi przejdą? #!$%@? się każdego dnia i jednocześnie nie kocham nikogo prawdziwie. Nie umiem być oddany i wierny. Najgorsze jest to, że jestem w związku... ale od początku.

Teraz lvl 27. Jedyny moment kiedy byłem w pełni zakochany to liceum i początek studiów. Hormony, młodość i dziewczyna 9/10 która mnie nie chciała. Łaziłem za nią wszędzie, sprawdzałem gdzie jest i z kim gada. Głowa bolała mnie od zazdrości każdego dnia. Nie wiem jak, ale udało mi się to zrobić i zaczęliśmy się spotykać. Niedługo potem poszedłem na studia do miasta kilkaset kilometrów dalej. Pomimo wielu imprez i masy spotykanych kobiet nie widziałem świata poza nią. Nie zauważałem spotykanych na ulicy kobiet. Wiedziałem jednak, że ona mnie nie chce i się nie zdziwiłem gdy po roku rozeszliśmy się. Kulturalnie mi podziękowała. Całkiem szybko nawiązałem kontakt z dziewczyną, której podobałem się od gimnazjum. O tym fakcie wiedziałem i to wykorzystałem (taka trochę zamiana ról). Wszedłem w następny związek.

Wtedy zmieniłem się w "wujaszka". Zaczęły podobać mi się napotykane dziewczyny. Stare i młode. Dalej ukradkiem używałem zainstalowanego "w przerwie" Tindera. Z nikim się nigdy nie spotkałem, bo nie jestem aż tak wyrachowany, choć z tyłu głowy miałem, że gdy nadarzy się okazja na Netflix and chill to pójdę bez zawahania. Nie zmieniło tego to, że moja wybranka była piękną, szczupłą i hojnie obdarzoną kobietą, a seks w pewnych momentach uprawialiśmy w każdej możliwej chwili. Na początku naszej relacji każde "pójście spać" kończyliśmy o 3-4. Poranki były takie same. Później się nieco uspokoiło, ale i tak było intensywnie. Okazji na skoki w bok nie było, bo ogólnie jestem 5/10 i takie rzeczy się nie wydarzają same z siebie... Nasza w sumie kilkuletnia relacja z ówczesną dziewczyną skończyła się zdradą chorobliwie zakochanej we mnie wybranki. Była to na pewno po części wina mojego podejścia i jej nie umiejętności picia alkoholu. Mniejsza. Czułem w kościach od początku, że nie będziemy razem. Czemu więc tego nie skończyłem? Bo jestem mięczakiem.

Pech chciał, że historia zatoczyła koło i odezwała się do mnie miłość z liceum. Ta wspominana. Przez okres poprzedniego związku czasami wymienialiśmy kilka zdań na Instagramie. Nic więcej. Dowiedziała się, że jestem wolny i zaczęliśmy kontaktować się intensywniej. Całkiem szybko spotkaliśmy się i jeszcze szybciej poszliśmy do łóżka. Myślałem wtedy, że moja trauma się skończy. Przecież to poza nią nie widziałem świata i innych kobiet w okół... Nic bardziej mylnego, nie zmieniło się nic, a jest może nawet i gorzej. Podczas naszego ponad rocznego związku miałem epizod na imprezie z moją byłą, która jest chyba tak samo spaczona jak ja - jest w związku, zdradziła chłopa i oznajmiła mi, że dalej mnie kocha. Ja opowiedziałem jej o moim, opisywanym tutaj, problemie. Nie miałem wyrzutów sumienia. Wtedy przyszła myśl, że to może kwestia "świeżej krwi"... Ciągle myślałem o innej, mitycznej nieznajomej z którą pójdę do łóżka. Jakieś przelotnej miłości, wyrwaniu kobiety w klubie. Może to trzeba "odhaczyć" i przejdzie? Niestety i taka, pierwsza chyba w moim życiu okazja się nadarzyła. Odezwała się do mnie koleżanka z "instagrama". Tak, dupy na tym portalu też namiętnie lajkowałem. W jedną wszedłem w relację pisaną o głupotach - takie wymiany nic nie znaczących słów. Pomimo, że nie mam zdjęć ryja w internecie to dziewczyna wiedziała jak wyglądam, bo spotkałem ją przypadkiem w kawiarni i po prostu zagadałem. Zapytała późnym wieczorem czy idę na piwo, a ja nie odmówiłem. Mojej powiedziałem, że idę spać (mieszkaliśmy w oddzielnych mieszkaniach, a ona miała dużo nauki na studia), a sam bawiłem się z internetową koleżanką w knajpie. Wypiliśmy kilka piw, a potem zaprosiłem ją na herbatę. Tym razem to ona nie odmówiła. Wiedziałem, że była napalona. Ja niestety jestem napalony całą dobę. Biłem się z myślami, ale stwierdziłem, że muszę wykorzystać sytuację. Została u mnie do rana. Najgorsze jest to, że nie miałem po tej akcji żadnych wyrzutów sumienia. Głód obcej kobiety pozostał. Dalej mam Tindera licząc na przelotny numer, a idąc na firmową imprezę udaję, że nie mam dziewczyny. Dręczą mnie codzienne myśli o seksie, o zdobywaniu kobiet, o zakochiwaniu się w nich każdego dnia. Szkoda mi mojej dziewczyny, bo nie dość, że rozchwytywaną partią nie jestem to jeszcze ją zdradzam. Podwójne upokorzenie. Mam jakiś deficyt, brak którejś klepki i nie umiem sobie z tym poradzić.

Wiem, że to nie jest normalne. Jak sobie z tym poradzić?

#zdrada #zwiazki #pary #rozowypasek #niebieskipasek #seks #tinder



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Nighthuntero
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 8
  • Odpowiedz
chęć posiadania każdej spotkanej kobiety


@mirko_anonim: wierz mi, nie chcesz każdej spotkanej kobiety. Serio, większość ludzi, nie tylko kobiet, jest tak pochrzaniona że lepiej trzymać się z daleka, a każda interakcja to ryzyko.

alkohol


@mirko_anonim: o, na przykład. Nie uwierzysz ile ludzi ma z tym poważny problem, którego nie są nawet świadomi.

Wiem, że to nie jest normalne. Jak sobie z tym poradzić?


@mirko_anonim: seks to nie relacje. OK?
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: niedojrzałość, brak hamulców moralnych, podleganie podstawowym instynktom, traktowanie kobiet przedmiotowo i brak głębszej refleksji o konsekwencjach dla siebie, niedojrzałe "lekkie" partnerki.

Chyba nic nie zrobisz, póki życie cię nie zmiele i nie dojrzejesz do relacji którą uszanujesz.
level 40? level 50?

  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 0
✨️ Autor wpisu (OP): @lubiejescfrytki

Terapia lub "ta jedyna"?

@kosmita

wierz mi, nie chcesz każdej spotkanej kobiety. Serio, większość ludzi, nie tylko kobiet, jest tak pochrzaniona że lepiej trzymać się z daleka, a każda interakcja to ryzyko.


Tylko, że ja jestem tego świadomy... niestety refleksja nad tym przychodzi z czasem, a chęć interakcji z innymi kobietami mam codziennie i na bieżąco.

Generalnie myślę, że jestem szczęśliwy z moją partnerką i ona
  • Odpowiedz
via mirko.proBOT
  • 0
✨️ Autor wpisu (OP): Inną smutnym faktem jest to, że nie tęsknię. Nie tęskniłem do poprzedniej i nie tęsknie do teraźniejszej. Nawet po tygodniach bycia samotnie (delegacje). Czasami mam wrażenie, że gdy pewnego dnia przestałaby się do mnie odzywać to byłoby mi to wszystko jedno... oczywiście wtedy gdy miałaby powód. Zdjęłoby to ze mnie jakiś taki ciężar odpowiadania za drugą osobę. Nie umiem chyba kochać i nie przeszkadza mi samotność i
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: babilon, been there done that.

z perspektywy nie warto, ale wiem jak ciężko z tym walczyć - szczególnie w czasach gdy (jak mawiał wielki filozof mały waldek) tuzin suk wart jest dziesięciocentówkę.

ale… da się, warto, polecam, zachęcam.


  • Odpowiedz