Wpis z mikrobloga

Trochę takie #anonimowemirkowyznania albo może #zalesie, że mój facet codziennie, bez budzika, wstaje o 7 rano, a ja, jeśli mnie ktoś nie obudzi, śpię do 12. A jak wstanę wcześniej, to i tak do 15 czuję się jakby po mnie przejechał walec, najbardziej produktywna jestem między 18 a północą, a najlepszy nastrój przychodzi między północą a 3:00. Mega zazdroszczę ludziom, którzy mają normalny chronotyp. Próbowałam to zmienić, ale po prostu ni ch*ja.
  • 10
@janeeyrie ech, gdzie taką dziewczynę znaleźć...
Ale oczywiście też jesteś zdradziecka tak jak każda inna.

Introwertyczki chcą tylko ekstrawertyków i to jeszcze jakichś łobuzów. W gimnazjum byłem pierwszy raz zakochany w takiej szarej, cichutkiej myszce. Potem się dowiedziałem, że ona była zadurzona w największym patusie ze szkoły... Jej siostra, też szara myszka, poszła studiować resocjalizację, żeby pracować z patusami. Fast forward 10 lat później, poznałem znowu fajną szarą myszkę, super nam się
@janeeyrie się nie da zmienić, może godzinę szybciej by się udało ale nikłe szanse. Ja sam próbuje od lat. Nawet jak śpię wymagane ilość godzin a obudzę się o 5 to jestem wykończony. Jak śpię podobnie tylko do takiej 8 to już zupełnie inaczej się człowiek budzi.
Kiedyś jakiś Mirek pracujący w domu, też próbował uporczywie zmienić chronotyp, 2h zszedł w dół i uznał że więcej nie da rady xd.
Dlatego życzę
@janeeyrie Andrzej Poniedzielski ujął to tak: "bez względu na to, o której wstaję, budzę się w południe"
... ja też tak mam. od dziecka. i nic z tym nie można zrobić. na szczęście mam tolerancyjnego szefa i taki rodzaj pracy, że mogę zaczynać o 14...