G36 naprawdę ciężko pracowało na swoją reputację i efekt zdecydowanie osiągnęło. Było niegdyś tym, czym teraz jest HK416, czyli konstrukcją szalenie popularną (głównie w Europie, ale oba karabiny z powodzeniem używane są na całym świecie), bardzo lubianą oraz bardzo wysoko ocenianą. W pewnym momencie coś się jednak popsuło i całą mozolnie budowaną reputację c--j strzelił. Co tam u niego słychać obecnie? Czy otrząsnęło się po całej tej gównoburzy? Czy faktycznie staje się bezużyteczne w wysokich temperaturach i dlaczego byłoby to na rękę niemieckiemu rządowi? Dziś o kolejnym bezpodstawnie oskarżonym, któremu ktoś postanowił zniszczyć udaną karierę. Dziś o karabinie Heckler & Koch G36.
Po raz kolejny przekroczyłem limit 20 tysięcy znaków, więc wpis który czytacie jest nieco okrojony a opcja dodawania artykułów nadal nie działa, przepraszam. Jeśli macie ochotę na więcej, w nieco ładniejszej formie z podpisami pod zdjęciami zapraszam do linku pod wpisem.
Tutaj mała dygresja, cały poniższy fragment to mieszanka moich spostrzeżeń, spostrzeżeń innych, lepiej obeznanych w temacie osób oraz kupy domysłów z domieszką teorii spiskowych. Strona niemiecka nieszczególnie chętnie dzieli się szczegółami, więc prawdopodobnie całej prawdy nie dowiemy się nigdy. Ja sam z G36 nigdy nie miałem za dużego kontaktu (jedynie z jego cywilną wersją HK243 S SAR, i to też tylko przez chwilę), więc wszystko opieram o swoje domysły i obserwacje innych, którzy byli w stanie tematem zająć się trochę poważniej.
Całe zamieszanie rzekomo zaczęło się w roku 2012, gdzie nałożyły się na siebie dwa wydarzenia. W północnej części kraju armia przeprowadzała intensywne treningi strzeleckie, gdy b--ń nie była używana po prostu odkładano ją na ziemię, gdzie leżała sobie na jakimś kocu czy innej plandece. Jeden z oficerów prowadzących zauważył, że słońce nagrzewające płasko leżącą b--ń głównie zbudowaną z polimerów może doprowadzać do odkształceń tegoż materiału z nagrzewanej strony, a ostatecznie do skrzywienia obsady lufy oraz do odchyłów w skupieniu grupy strzałów. Cóż, w teorii miał rację, bo w pełni metalowa b--ń w takiej sytuacji po prostu nagrzeje się w całości i ciepło rozprowadzi się dosyć równomiernie. Polimer jednak nieszczególnie dobrze przewodzi ciepło, więc b--ń nagrzana tylko z jednej strony faktycznie mogłaby w jakimś stopniu jednostronnie odkształcić się i doprowadzić do przesunięcia punktu strzału. Nie wiadomo jak gorliwie wspomniany oficer postanowił podzielić się swoim spostrzeżeniem z "górą", ale widocznie wystarczająco gorliwie, skoro temat osiągnął takie rozmiary jakie osiągnął.
Dodatkowo, mniej więcej w podobnym czasie od żołnierzy Bundeswehry zaczęło napływać coraz więcej raportów o rzekomej niskiej celności G36 a sytuacji zdecydowanie nie pomagał fakt, że właśnie trwała wojna w Afganistanie, gdzie, no jakby to ująć, zazwyczaj jest dosyć ciepło. Sugerowano, że różnica między punktem celowniczym, w który oddano strzał a miejscem w które po wystrzeleniu uderzał pocisk może wynosić nawet do 50 centymetrów przy strzałach oddawanych na odległość 200 metrów. PÓŁ METRA RÓZNICY od celu do którego strzelaliśmy, to jest ogromna różnica i w takim wypadku b--ń faktycznie byłaby bezużyteczna. Ale czy to w ogóle możliwe?
Teraz niczym Szaweł Dobryczłowiek z serialu Lepiej Zadzwoń Szaweł wcielę się w adwokata G36, bo należy zauważyć, że po bardzo szybkim w-----------u 90 naboi grupa celności strzałów może zmienić się w większości karabinów szturmowych, czy to polimerowych czy stalowych. Podczas intensywnego ostrzału cieńsza lufa pod wpływem ciepła może nieco stracić na swojej celności i faktycznie skupienie strzałów może się wtedy osłabić. To jednak zależy od kilku czynników.
Bardzo fajnie sprawę przedstawił Karl z kanału InRangeTV gdzie porównał dwa amerykańskie klony G36 produkcji Tommy Built, ale jeden złożony w całości z części wyprodukowanych przez tą firmę w stanach, a drugi z pełnym pakietem oryginalnych części produkcji HK dla Bundeswehry z lat dziewięćdziesiątych. Najpierw szybko wystrzelił 60 naboi, poczekał, aż b--ń rozgrzeje się do jeszcze wyższej temperatury (bo przypominam, początkowo sugerowano, że nagrzany korpus też jest problemem) i ponownie oddał kilka strzałów w jedno miejsce. Na zdjęciu po lewej pierwsza seria strzałów, po prawej druga. Na żółto zaznaczone są "flyers", czyli pociski, które zaliczyły odchył względem grupy strzałów, te pociski zostały wystrzelone jako pierwsze. Grupa pocisków powyżej to kolejne strzały. Jak widać b--ń na niemieckich częściach faktycznie zaliczyła pewien odchył względem celu, ale podczas pierwszego testu ten dotyczył wyłącznie pierwszego pocisku a podczas drugiego testu przeprowadzonego nieco później, odchył nastąpił przy dwóch pierwszych pociskach, kolejne naboje trafiały już tam, gdzie miały trafić.
Czyli problem faktycznie może występować, ale zdecydowanie nie jest tak drastyczny jak to początkowo przedstawiano. A już na pewno nie sprawia, że b--ń po zaledwie dwóch - trzech magazynkach staje się bezużyteczna. Karl zasugerował też nieco inną, możliwą przyczynę tego stanu rzeczy. B--ń złożona na amerykańskich częściach nie odnotowała żadnych zauważalnych odchyłów w celności i zauważył, że wpływ może mieć nie polimerowy korpus, który rzekomo miałby się odkształcać i powodować skrzywienie obsady lufy, a sposób produkcji samej lufy. Ta w pełni amerykańskim G36 jest nową lufą azotowaną, co ma zapewniać nieco większą odporność na ciepło i zmniejszać ryzyko utraty celności. Lufa w G36 na niemieckich częściach to wykonana jeszcze w latach dziewięćdziesiątych starsza lufa chromowana a co więcej, zapewne jest to lufa dosyć intensywnie używana. Bardzo prawdopodobnym jest, że raportowane przez żołnierzy G36 korzystały z tych samych luf w podobnym stanie. W tej sytuacji faktycznie mogło to wpłynąć na początkową celność broni w przypadku bardzo intensywnej wymiany ognia. Nie zmienia to jednak faktu, że odchył od celu na rozgrzanym do 60 stopni Celsjusza G36 na niemieckich częściach w teście wynosił jakieś pięć w porywach do dziesięciu centymetrów a nie pół k---a metra. I to jedynie przy jednym - dwóch pierwszych wystrzelonych nabojach.
W całym zamieszaniu nie pomaga też fakt, że bardzo dużo zależy od perspektywy, doświadczenia czy wiedzy na temat używania i działania broni a nie są znane szczegóły na temat doświadczenia żołnierzy, którzy raportowali zdarzenie czy tego, w jakiej formie swoimi obserwacjami postanowił podzielić się wcześniej wspomniany oficer prowadzący. Zastanawiającym jest też, że nagonka na karabin trwa dopiero od roku 2012 a b--ń przecież użytkowana jest od roku 1997 i od tamtego czasu, jeżeli tego typu raporty się pojawiały, to musiało być ich zdecydowanie mniej, bo opinia publiczna się o nich nie dowiedziała. Przez te lata G36 uważane było za świetny, celny karabin szturmowy aż tu nagle, w 2012 roku G36 okazuje się rozpuszczającym się niecelnym gównem, a trzy lata później Ursula Von der Leyen ogłasza, że G36 jest bezużyteczne i będzie wycofywane z armii. Coś tu ewidentnie śmierdziało i fakt ten zauważył też niemiecki sąd, który uniewinnił firmę Heckler & Koch po tym, jak w 2016 roku pozwało ich Niemieckie ministerstwo obrony i wnosiło o bezpłatną naprawę 167 tysięcy karabinów będącym w użyciu armii.
HK logicznie zauważyło, że G36 spełniło wszystkie ówcześnie zakładane wymogi kontraktu i jeżeli spadek celności występuje, to jest to kompromis, na którzy konstruktorzy musieli przystać alby zmniejszyć wagę broni. G36 to karabin szturmowy, lufa nie może być zbyt gruba, bo negatywnie wpłynie to na ciężar oraz wyważenie, a w tym wypadku mniejsza waga było ważniejsza. Zresztą, w domyśle karabin szturmowy nie jest przystosowany do prowadzenia bardzo intensywnego ognia ciągłego, od tego są karabiny wsparcia. Między innymi dlatego odrzucono MG36, po prostu nie sprawdzał się w tej roli. Warto też napomknąć, że podczas adopcji G36 nie było testowane pod względem działania w wysokiej temperaturze, bo wymogi niemieckiego przetargu tego nie wymagały. To w zasadzie zamknęło sprawę. Ostatecznie wyrok sądu uniewinnił HK, odrzucił wniosek o naprawę i karabin pozostał na wyposażeniu niemieckich wojsk. Za G36 wstawili się nawet bardziej doświadczeni żołnierze Bundeswehry, sugerując, że metodologia przeprowadzanego przez ministerstwo śledztwa mogła być niewłaściwa (choćby dlatego, że G36 porównywano z HK416, które ma grubszy profil lufy) a b--ń to świetny i sprawny sprzęt. Czyli happy end? No niezupełnie, bo syf zrobił się zbyt duży i łatka "niezbyt udanego" lub "wadliwego" przylgnęła do G36 na długi czas. Mimo pozornie niekorzystnej dla ministerstwa sytuacji, prawdopodobnie osiągnęli to, co właśnie chcieli osiągnąć, czyli wykręcenie się z kontraktu z HK. Dlaczego miałoby być im to na rękę?
Ano widzicie, HK nie jest szczególnie przyjazną firmą. Ich b--ń jest bardzo droga, współpraca z nimi bywa kłopotliwa i trudna, bo nie są szczególnie pomocni w wsparciu technicznym i tak dalej i tak dalej, no generalnie bardzo specyficzna firma, której specyficzność wielu osobom nie odpowiada. Takie opinie o firmie ciągnęły się za nią (i nadal w sumie się ciągną) od wielu lat i nawet, gdy HK w jakichś sprawach miało rację, to ludzie nieszczególnie w to wierzyli czy byli z tego faktu zadowoleni. Wśród takich niezadowolonych mogło znajdować się niemieckie ministerstwo obrony, które miało dosyć i chciało znaleźć innego, bardziej skłonnego do współpracy partnera. Będąc brutalnie bezpośrednim, prawdopodobnie chciano odciąć się i trochę osłabić HK przy użyciu biednego G36 gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Zamieszanie wokół broni zrobiło się na tyle duże, że nawet oczyszczenie firmy z zarzutów nie zdołało uciszyć sprawy co dało pretekst ministerstwu do zmiany broni, bo wiecie, "sytuacja nadal jest niejasna, nie będziemy ryzykować". Szkoda tylko, że ten początkowy sukces wypalił ministerstwu prosto w ryj.
Niedługo później, bo już w 2017 roku rozpisano konkurs na nowe karabiny szturmowe Bundeswehry. Coś, co brzmi jak marzenie i ogromna okazja dla wielu firm ostatecznie okazało się ścianą, bo wymogi odnośnie nowej broni były dosyć mocno restrykcyjne. Zgłosiły się dwie firmy, Haenel z swoim MK556 oraz... Heckler & Koch ze swoim HK416, z którego swoją drogą korzystało już kilka wojsk oraz spora liczba jednostek specjalnych z całego świata, bo jakie HK by nie było to na tworzeniu broni się znają a HK416 jest znakomitym karabinem. Do konkursu wystawili też nowy karabin HK433, który w zasadzie jest czymś, co można nazwać połączeniem HK416 i G36. Co ciekawe, intensywnie testowano nowe karabiny pod względem zachowania celności pod wpływem wysokiej temperatury i co się okazało, no jak myślicie, co się mogło okazać... Żadna z broni nie spełniała założonych wymogów. Jak się pewnie domyślacie, sytuacja stała się nieco kłopotliwa więc wymogi obniżono i ostatecznie niemieckie ministerstwo obrony wybrało MK556. Tyle, że HK nie miało zamiaru ot tak pogodzić się z przegraną, gdyż pozwali Haenela o naruszenie praw patentowych w konstrukcji MK556 a sąd uznał, że przynajmniej część z zarzutów może okazać się prawdziwa.
Haenel oczywiście mógłby się od decyzji odwołać, ale rozprawy prawdopodobnie ciągnęłyby się latami, więc ministerstwo zostało zmuszone do odrzucenia kontraktu. Jakkolwiek brutalna decyzja by to nie była (Bo Haenel to mniejsza niż Heckler & Koch firma), tak trzeba przyznać, że prawnicy HK sytuację rozegrali mistrzowsko, bo ministerstwo w zasadzie zostało zmuszone do ponownego zakontraktowania ich broni. Być może w grę wchodziło odrzucenie kontraktu i pozostanie z G36, z drugiej jednak strony, ministerstwo w takiej sytuacji traciło jeszcze więcej, bo zmarnowali pieniądze na konkurs, zostali z rzekomo wadliwą bronią a nadal byli uwiązani do HK. No więc wygląda na to, że Niemcy zrobili polityczny hardcore parkour tylko po to, żeby zakończyć go spektakularnym w------------m się na ryj, bo ponownie wybrali b--ń HK, tego HK którego tak bardzo chcieli się pozbyć. Na uzbrojenie przyjęto zarówno HK416 jak i HK433, z tym, że podstawowym karabinem armii został ten pierwszy, w wersji HK416A8, ten drugi ograniczono do bardziej specyficznych ról.
Co z biednym G36? Obecnie pozostaje na użytku Bundeswehry i pewnie jeszcze przez jakiś czas tam pozostanie. Aktywnie, w zmodernizowanych wersjach używają go choćby Estończycy, Łotysze czy Litwini (na zdjęciu w tej samej kolejności) czy Polacy, choć w naszym wypadku, używane są w coraz mniejszym stopniu. G36 w naszym kraju używane było przez wiele jednostek policyjnych, rządowych (między innymi BOA czy CBŚ) i oczywiście specjalnych. Tutaj sprawa jest delikatnie niejasna, bo oficjalnie G36 w wersjach KV oraz C były używane przez Formozę, ale jeszcze w latach dziewięćdziesiątych zakupił je GROM a i prawdopodobnie używało ich JWK. Chociaż G36 w Formozie zostało zastąpione przez karabinek SIG MCX Virtus a GROM oraz JWK od lat używają HK416 (obecnie w wersji HK416A5), tak na niedawnej wystawie wyposażenia GROM można było zobaczyć tam G36K z jeszcze stosunkowo nowym frontem w standardzie HKEY i magwellem na magazynki w standardzie STANAG. Oznacza to, że G36 muszą być tam nadal w jakimś stopniu używane, bo po co mieliby dosyć znacznie modernizować nieużywaną b--ń?
No więc jak to w końcu było, całe to zamieszanie było słuszne czy zdecydowanie przesadzone? Chciałbym móc odpowiedzieć wam ze stuprocentową pewnością, ale nie mogę, bo pewności nie ma i nie wiem czy kiedykolwiek będzie. Najbezpieczniej będzie jeżeli potraktujecie ten tekst jako zwykłą ciekawostkę do poczytania na kiblu od jakiegoś randomowego spierdoxa z Internetu. Tymczasem bardzo dziękuję za przeczytanie, j---ć PIS, trzymajcie się ciepło, bo robi się coraz zimniej, papa ( ͡°͜ʖ͡°)
@Wierzbek w ogóle to o G36 w grach można zrobić osobny wpis, bo swojego czasu po prostu nie dało się zrobić shootera bez tego karabinku w grze ( ͡º͜ʖ͡º)
@AnimalMotherPL0: to było czasy pierwszych swat, rainbowsix, deltaforce itp ale teraz mi zgotował Pan nostalgię :D faktycznie ta b--ń zniknęła z wachlarza broni shooterów
@Wierzbek właśnie wtedy G36 było na topie, każdy szanujący się growy antyterrorysta tamtych czasów musiał mieć G36 albo MP5 xD Ogółem wyparło je HK416 ale mam wrażenie, że G36 znowu trochę zyskuje na popularności, bo ostatnio pojawiło się choćby w Modern Warfare 2019, Battlefield 2042 czy będzie w nadchodzącym Modern Warfare III
@AnimalMotherPL0: dodam że jakieś 15 lat temu G36 było bardzo popularne wśród airsoftowców, ponieważ na rynku była replika, która była bardzo przystępna cenowo, a jednocześnie miała niezłe osiągi i była dosyć bezawaryjna. W szczególności miała wysoką szybkostrzelność, niespotykaną w tamtej półce cenowej. Występowały w wersji podstawowej, K i C, wszystkie z szyną RIS na grzbiecie zamiast wbudowanej optyki.
A plastikowego chwytu i łoża w zimie zazdrościli wszyscy użytkownicy metalowych AK.
@BennyLava nadal w sumie jest popularne, jak wpiszesz G36 w google to 60% wyników to repliki xD Dodatkowo G36 jest lekkie i bardzo przyjemne ergonomicznie, doskonale rozumiem skąd taka popularność
@AnimalMotherPL0: dobrze, choć nie bezproblemowo. Zużycie lufy wydawało mi się większe niż w AR, czy AK, no i miałem też awarie. Najważniejsza to rączka przeładowania się z czasem poluzowała. Ogólnie to 7/10, ale przy tej cenie to polecam raczej jako ciekawostkę niż woła roboczego
@DoktorVincent O problemie z dźwignią przeładowania słyszałem już kilka razy, więc chyba faktycznie jest coś na rzeczy. Generalnie G36 na rynku cywilnym brzmi trochę jak ciekawostka, ja też w sumie nie wyobrażam sobie j-----a go w jakichś treningach w trudnym terenie, cqb czy coś w tym stylu
@AnimalMotherPL0: Nie strzelam, nie interesuję się bronią, nawet w CoDa ani Battlefielda nie gram... A zawsze lubię Twoje wywody poczytać od deski do deski :D
G36 naprawdę ciężko pracowało na swoją reputację i efekt zdecydowanie osiągnęło. Było niegdyś tym, czym teraz jest HK416, czyli konstrukcją szalenie popularną (głównie w Europie, ale oba karabiny z powodzeniem używane są na całym świecie), bardzo lubianą oraz bardzo wysoko ocenianą. W pewnym momencie coś się jednak popsuło i całą mozolnie budowaną reputację c--j strzelił.
Co tam u niego słychać obecnie? Czy otrząsnęło się po całej tej gównoburzy? Czy faktycznie staje się bezużyteczne w wysokich temperaturach i dlaczego byłoby to na rękę niemieckiemu rządowi? Dziś o kolejnym bezpodstawnie oskarżonym, któremu ktoś postanowił zniszczyć udaną karierę. Dziś o karabinie Heckler & Koch G36.
Po raz kolejny przekroczyłem limit 20 tysięcy znaków, więc wpis który czytacie jest nieco okrojony a opcja dodawania artykułów nadal nie działa, przepraszam. Jeśli macie ochotę na więcej, w nieco ładniejszej formie z podpisami pod zdjęciami zapraszam do linku pod wpisem.
Tutaj mała dygresja, cały poniższy fragment to mieszanka moich spostrzeżeń, spostrzeżeń innych, lepiej obeznanych w temacie osób oraz kupy domysłów z domieszką teorii spiskowych. Strona niemiecka nieszczególnie chętnie dzieli się szczegółami, więc prawdopodobnie całej prawdy nie dowiemy się nigdy. Ja sam z G36 nigdy nie miałem za dużego kontaktu (jedynie z jego cywilną wersją HK243 S SAR, i to też tylko przez chwilę), więc wszystko opieram o swoje domysły i obserwacje innych, którzy byli w stanie tematem zająć się trochę poważniej.
Całe zamieszanie rzekomo zaczęło się w roku 2012, gdzie nałożyły się na siebie dwa wydarzenia.
W północnej części kraju armia przeprowadzała intensywne treningi strzeleckie, gdy b--ń nie była używana po prostu odkładano ją na ziemię, gdzie leżała sobie na jakimś kocu czy innej plandece.
Jeden z oficerów prowadzących zauważył, że słońce nagrzewające płasko leżącą b--ń głównie zbudowaną z polimerów może doprowadzać do odkształceń tegoż materiału z nagrzewanej strony, a ostatecznie do skrzywienia obsady lufy oraz do odchyłów w skupieniu grupy strzałów. Cóż, w teorii miał rację, bo w pełni metalowa b--ń w takiej sytuacji po prostu nagrzeje się w całości i ciepło rozprowadzi się dosyć równomiernie. Polimer jednak nieszczególnie dobrze przewodzi ciepło, więc b--ń nagrzana tylko z jednej strony faktycznie mogłaby w jakimś stopniu jednostronnie odkształcić się i doprowadzić do przesunięcia punktu strzału. Nie wiadomo jak gorliwie wspomniany oficer postanowił podzielić się swoim spostrzeżeniem z "górą", ale widocznie wystarczająco gorliwie, skoro temat osiągnął takie rozmiary jakie osiągnął.
Dodatkowo, mniej więcej w podobnym czasie od żołnierzy Bundeswehry zaczęło napływać coraz więcej raportów o rzekomej niskiej celności G36 a sytuacji zdecydowanie nie pomagał fakt, że właśnie trwała wojna w Afganistanie, gdzie, no jakby to ująć, zazwyczaj jest dosyć ciepło.
Sugerowano, że różnica między punktem celowniczym, w który oddano strzał a miejscem w które po wystrzeleniu uderzał pocisk może wynosić nawet do 50 centymetrów przy strzałach oddawanych na odległość 200 metrów. PÓŁ METRA RÓZNICY od celu do którego strzelaliśmy, to jest ogromna różnica i w takim wypadku b--ń faktycznie byłaby bezużyteczna. Ale czy to w ogóle możliwe?
Teraz niczym Szaweł Dobryczłowiek z serialu Lepiej Zadzwoń Szaweł wcielę się w adwokata G36, bo należy zauważyć, że po bardzo szybkim w-----------u 90 naboi grupa celności strzałów może zmienić się w większości karabinów szturmowych, czy to polimerowych czy stalowych.
Podczas intensywnego ostrzału cieńsza lufa pod wpływem ciepła może nieco stracić na swojej celności i faktycznie skupienie strzałów może się wtedy osłabić. To jednak zależy od kilku czynników.
Bardzo fajnie sprawę przedstawił Karl z kanału InRangeTV gdzie porównał dwa amerykańskie klony G36 produkcji Tommy Built, ale jeden złożony w całości z części wyprodukowanych przez tą firmę w stanach, a drugi z pełnym pakietem oryginalnych części produkcji HK dla Bundeswehry z lat dziewięćdziesiątych.
Najpierw szybko wystrzelił 60 naboi, poczekał, aż b--ń rozgrzeje się do jeszcze wyższej temperatury (bo przypominam, początkowo sugerowano, że nagrzany korpus też jest problemem) i ponownie oddał kilka strzałów w jedno miejsce.
Na zdjęciu po lewej pierwsza seria strzałów, po prawej druga. Na żółto zaznaczone są "flyers", czyli pociski, które zaliczyły odchył względem grupy strzałów, te pociski zostały wystrzelone jako pierwsze. Grupa pocisków powyżej to kolejne strzały.
Jak widać b--ń na niemieckich częściach faktycznie zaliczyła pewien odchył względem celu, ale podczas pierwszego testu ten dotyczył wyłącznie pierwszego pocisku a podczas drugiego testu przeprowadzonego nieco później, odchył nastąpił przy dwóch pierwszych pociskach, kolejne naboje trafiały już tam, gdzie miały trafić.
Czyli problem faktycznie może występować, ale zdecydowanie nie jest tak drastyczny jak to początkowo przedstawiano. A już na pewno nie sprawia, że b--ń po zaledwie dwóch - trzech magazynkach staje się bezużyteczna.
Karl zasugerował też nieco inną, możliwą przyczynę tego stanu rzeczy.
B--ń złożona na amerykańskich częściach nie odnotowała żadnych zauważalnych odchyłów w celności i zauważył, że wpływ może mieć nie polimerowy korpus, który rzekomo miałby się odkształcać i powodować skrzywienie obsady lufy, a sposób produkcji samej lufy.
Ta w pełni amerykańskim G36 jest nową lufą azotowaną, co ma zapewniać nieco większą odporność na ciepło i zmniejszać ryzyko utraty celności.
Lufa w G36 na niemieckich częściach to wykonana jeszcze w latach dziewięćdziesiątych starsza lufa chromowana a co więcej, zapewne jest to lufa dosyć intensywnie używana.
Bardzo prawdopodobnym jest, że raportowane przez żołnierzy G36 korzystały z tych samych luf w podobnym stanie. W tej sytuacji faktycznie mogło to wpłynąć na początkową celność broni w przypadku bardzo intensywnej wymiany ognia.
Nie zmienia to jednak faktu, że odchył od celu na rozgrzanym do 60 stopni Celsjusza G36 na niemieckich częściach w teście wynosił jakieś pięć w porywach do dziesięciu centymetrów a nie pół k---a metra. I to jedynie przy jednym - dwóch pierwszych wystrzelonych nabojach.
W całym zamieszaniu nie pomaga też fakt, że bardzo dużo zależy od perspektywy, doświadczenia czy wiedzy na temat używania i działania broni a nie są znane szczegóły na temat doświadczenia żołnierzy, którzy raportowali zdarzenie czy tego, w jakiej formie swoimi obserwacjami postanowił podzielić się wcześniej wspomniany oficer prowadzący.
Zastanawiającym jest też, że nagonka na karabin trwa dopiero od roku 2012 a b--ń przecież użytkowana jest od roku 1997 i od tamtego czasu, jeżeli tego typu raporty się pojawiały, to musiało być ich zdecydowanie mniej, bo opinia publiczna się o nich nie dowiedziała.
Przez te lata G36 uważane było za świetny, celny karabin szturmowy aż tu nagle, w 2012 roku G36 okazuje się rozpuszczającym się niecelnym gównem, a trzy lata później Ursula Von der Leyen ogłasza, że G36 jest bezużyteczne i będzie wycofywane z armii. Coś tu ewidentnie śmierdziało i fakt ten zauważył też niemiecki sąd, który uniewinnił firmę Heckler & Koch po tym, jak w 2016 roku pozwało ich Niemieckie ministerstwo obrony i wnosiło o bezpłatną naprawę 167 tysięcy karabinów będącym w użyciu armii.
HK logicznie zauważyło, że G36 spełniło wszystkie ówcześnie zakładane wymogi kontraktu i jeżeli spadek celności występuje, to jest to kompromis, na którzy konstruktorzy musieli przystać alby zmniejszyć wagę broni.
G36 to karabin szturmowy, lufa nie może być zbyt gruba, bo negatywnie wpłynie to na ciężar oraz wyważenie, a w tym wypadku mniejsza waga było ważniejsza. Zresztą, w domyśle karabin szturmowy nie jest przystosowany do prowadzenia bardzo intensywnego ognia ciągłego, od tego są karabiny wsparcia. Między innymi dlatego odrzucono MG36, po prostu nie sprawdzał się w tej roli.
Warto też napomknąć, że podczas adopcji G36 nie było testowane pod względem działania w wysokiej temperaturze, bo wymogi niemieckiego przetargu tego nie wymagały. To w zasadzie zamknęło sprawę.
Ostatecznie wyrok sądu uniewinnił HK, odrzucił wniosek o naprawę i karabin pozostał na wyposażeniu niemieckich wojsk. Za G36 wstawili się nawet bardziej doświadczeni żołnierze Bundeswehry, sugerując, że metodologia przeprowadzanego przez ministerstwo śledztwa mogła być niewłaściwa (choćby dlatego, że G36 porównywano z HK416, które ma grubszy profil lufy) a b--ń to świetny i sprawny sprzęt. Czyli happy end? No niezupełnie, bo syf zrobił się zbyt duży i łatka "niezbyt udanego" lub "wadliwego" przylgnęła do G36 na długi czas.
Mimo pozornie niekorzystnej dla ministerstwa sytuacji, prawdopodobnie osiągnęli to, co właśnie chcieli osiągnąć, czyli wykręcenie się z kontraktu z HK. Dlaczego miałoby być im to na rękę?
Ano widzicie, HK nie jest szczególnie przyjazną firmą. Ich b--ń jest bardzo droga, współpraca z nimi bywa kłopotliwa i trudna, bo nie są szczególnie pomocni w wsparciu technicznym i tak dalej i tak dalej, no generalnie bardzo specyficzna firma, której specyficzność wielu osobom nie odpowiada. Takie opinie o firmie ciągnęły się za nią (i nadal w sumie się ciągną) od wielu lat i nawet, gdy HK w jakichś sprawach miało rację, to ludzie nieszczególnie w to wierzyli czy byli z tego faktu zadowoleni.
Wśród takich niezadowolonych mogło znajdować się niemieckie ministerstwo obrony, które miało dosyć i chciało znaleźć innego, bardziej skłonnego do współpracy partnera. Będąc brutalnie bezpośrednim, prawdopodobnie chciano odciąć się i trochę osłabić HK przy użyciu biednego G36 gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Zamieszanie wokół broni zrobiło się na tyle duże, że nawet oczyszczenie firmy z zarzutów nie zdołało uciszyć sprawy co dało pretekst ministerstwu do zmiany broni, bo wiecie, "sytuacja nadal jest niejasna, nie będziemy ryzykować". Szkoda tylko, że ten początkowy sukces wypalił ministerstwu prosto w ryj.
Niedługo później, bo już w 2017 roku rozpisano konkurs na nowe karabiny szturmowe Bundeswehry. Coś, co brzmi jak marzenie i ogromna okazja dla wielu firm ostatecznie okazało się ścianą, bo wymogi odnośnie nowej broni były dosyć mocno restrykcyjne. Zgłosiły się dwie firmy, Haenel z swoim MK556 oraz...
Heckler & Koch ze swoim HK416, z którego swoją drogą korzystało już kilka wojsk oraz spora liczba jednostek specjalnych z całego świata, bo jakie HK by nie było to na tworzeniu broni się znają a HK416 jest znakomitym karabinem.
Do konkursu wystawili też nowy karabin HK433, który w zasadzie jest czymś, co można nazwać połączeniem HK416 i G36.
Co ciekawe, intensywnie testowano nowe karabiny pod względem zachowania celności pod wpływem wysokiej temperatury i co się okazało, no jak myślicie, co się mogło okazać...
Żadna z broni nie spełniała założonych wymogów.
Jak się pewnie domyślacie, sytuacja stała się nieco kłopotliwa więc wymogi obniżono i ostatecznie niemieckie ministerstwo obrony wybrało MK556. Tyle, że HK nie miało zamiaru ot tak pogodzić się z przegraną, gdyż pozwali Haenela o naruszenie praw patentowych w konstrukcji MK556 a sąd uznał, że przynajmniej część z zarzutów może okazać się prawdziwa.
Haenel oczywiście mógłby się od decyzji odwołać, ale rozprawy prawdopodobnie ciągnęłyby się latami, więc ministerstwo zostało zmuszone do odrzucenia kontraktu. Jakkolwiek brutalna decyzja by to nie była (Bo Haenel to mniejsza niż Heckler & Koch firma), tak trzeba przyznać, że prawnicy HK sytuację rozegrali mistrzowsko, bo ministerstwo w zasadzie zostało zmuszone do ponownego zakontraktowania ich broni. Być może w grę wchodziło odrzucenie kontraktu i pozostanie z G36, z drugiej jednak strony, ministerstwo w takiej sytuacji traciło jeszcze więcej, bo zmarnowali pieniądze na konkurs, zostali z rzekomo wadliwą bronią a nadal byli uwiązani do HK.
No więc wygląda na to, że Niemcy zrobili polityczny hardcore parkour tylko po to, żeby zakończyć go spektakularnym w------------m się na ryj, bo ponownie wybrali b--ń HK, tego HK którego tak bardzo chcieli się pozbyć.
Na uzbrojenie przyjęto zarówno HK416 jak i HK433, z tym, że podstawowym karabinem armii został ten pierwszy, w wersji HK416A8, ten drugi ograniczono do bardziej specyficznych ról.
Co z biednym G36? Obecnie pozostaje na użytku Bundeswehry i pewnie jeszcze przez jakiś czas tam pozostanie. Aktywnie, w zmodernizowanych wersjach używają go choćby Estończycy, Łotysze czy Litwini (na zdjęciu w tej samej kolejności) czy Polacy, choć w naszym wypadku, używane są w coraz mniejszym stopniu.
G36 w naszym kraju używane było przez wiele jednostek policyjnych, rządowych (między innymi BOA czy CBŚ) i oczywiście specjalnych. Tutaj sprawa jest delikatnie niejasna, bo oficjalnie G36 w wersjach KV oraz C były używane przez Formozę, ale jeszcze w latach dziewięćdziesiątych zakupił je GROM a i prawdopodobnie używało ich JWK. Chociaż G36 w Formozie zostało zastąpione przez karabinek SIG MCX Virtus a GROM oraz JWK od lat używają HK416 (obecnie w wersji HK416A5), tak na niedawnej wystawie wyposażenia GROM można było zobaczyć tam G36K z jeszcze stosunkowo nowym frontem w standardzie HKEY i magwellem na magazynki w standardzie STANAG. Oznacza to, że G36 muszą być tam nadal w jakimś stopniu używane, bo po co mieliby dosyć znacznie modernizować nieużywaną b--ń?
A jak G36 ma się na rynku cywilnym? Tak sobie, HK oferuje dziwaczne SL-8 w kilku wersjach oraz HK243 S TAR i HK243 S SAR (na zdjęciu w tej samej kolejności).
Za to w Stanach Zjednoczonych dosyć mocno rozwinął się rynek amerykańskich klonów G36, najpopularniejszymi jest wcześniej wspomniany Tommy Built oraz Dakota Tactical.
No więc jak to w końcu było, całe to zamieszanie było słuszne czy zdecydowanie przesadzone?
Chciałbym móc odpowiedzieć wam ze stuprocentową pewnością, ale nie mogę, bo pewności nie ma i nie wiem czy kiedykolwiek będzie. Najbezpieczniej będzie jeżeli potraktujecie ten tekst jako zwykłą ciekawostkę do poczytania na kiblu od jakiegoś randomowego spierdoxa z Internetu. Tymczasem bardzo dziękuję za przeczytanie, j---ć PIS, trzymajcie się ciepło, bo robi się coraz zimniej, papa ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jeżeli chcielibyście temat kontrowersji związanych z G36 poznać trochę głębiej, to tutaj wspomniany test InRangeTV: https://www.youtube.com/watch?v=g4StCCv8QW0
A tu temat od strony teoretycznej porusza niezawodny Ian z ForgottenWeapons: https://www.youtube.com/watch?v=MfPHZFsw40M
Jeżeli chcesz być wołany do przyszłych wpisów daj znać w komentarzu.
Możesz też zaobserwować ten tag: #20gierwykopka
Lub zaobserwować mój profil.
Poprzednie wpisy których nie ma na tagu #bledywgrach:
- część 1: https://www.wykop.pl/wpis/49741999
- część 2: https://www.wykop.pl/wpis/49786271
- część 3 :https://www.wykop.pl/wpis/49883897
- część 4: https://www.wykop.pl/wpis/50027017
#militaria #bron #historia #gruparatowaniapoziomu #wojsko #heheszki #technologia #gownowpis #strzelectwo
Treść została ukryta...
Komentarz usunięty przez autora
Ogółem wyparło je HK416 ale mam wrażenie, że G36 znowu trochę zyskuje na popularności, bo ostatnio pojawiło się choćby w Modern Warfare 2019, Battlefield 2042 czy będzie w nadchodzącym Modern Warfare III
A plastikowego chwytu i łoża w zimie zazdrościli wszyscy użytkownicy metalowych AK.