Wpis z mikrobloga

@Dr_Pociskator @Medb

Gdy ja chodziłem do licbazy mówiliśmy do nauczycieli per profesor ale nikt nie miał z tym problemu,
Po pierwsze to było dobre liceum w Krakowie i taki zwrot miał wieloletnią tradycje,
Po drugie wszyscy wiedzieliśmy po co przyszliśmy my chcieliśmy się uczyć a ci ludzie dawali nam takie możliwości, w 2 i 3 klasie to była relacja bardziej partnerska niż uczeń - nauczyciel
Po trzecie nam młodym łebkom dodawało to
@czlowiekbutelka: no właśnie mi o to chodziło że to głównie uczniowie tak #!$%@? do nauczycieli ,ale ja tam zawsze mówiłem per pan/i i każdy miał to w dupie,najgorzej żeby nie popierdzielić na studiach bo wtedy #!$%@?
@czlowiekbutelka: kolega tak nauczony poszedł na pierwszym semestrze studiów do ćwiczeniowca (magistra) na jakieś konsultacje - po kilku takich "panie profesorze" tamten z lekką złością w głosie rzucił tylko "ja nie jestem żadnym profesorem" (po fakcie kumpel się zreflektował że pewnie ćwiczeniowiec pomyślał że się z niego kolega trochę nabija).
Po drugie wszyscy wiedzieliśmy po co przyszliśmy my chcieliśmy się uczyć a ci ludzie dawali nam takie możliwości, w 2 i 3 klasie to była relacja bardziej partnerska niż uczeń - nauczyciel


@czlowiekbutelka: xD nauczyciel przychodzi do pracy i uczy za pieniądze, łachy ci nie robi xD