Wpis z mikrobloga

#ebook #wladcapierscieni #fantastyka #ksiazki #tlumaczenie

Na początek dwa pytanka:
a. Hej, ma któryś fantasy-mirek pożyczyć ebooka z "niesławnym" tłumaczeniem Łozińskiego(wersję pierwotna, z 1995, a nie poprawioną tzw. psudo-Łozińskiego, ona podobno już nie jest taka "magiczna")?
b. Wie ktoś może które to te słynne wydanie papierowe czystego Łozińskiego? Jaki ten numerek isbn, jaka okładka?(zobaczcie drugi link, tam coś o tym jest), nie mam kasy bo bezrobocie, ale może coś mi wpadnie, to zapoluję. Jeśli ktoś ma, to niech się odezwie, pokaże, będę wiedział czego dokładnie szukać, jeszcze raz, chodzi o wersję czystego Łozińskiego, a nie poprawionego pseudo-Łozińskiego, "poprawili" po burzy hejtu końca lat 90tych(drugi link).

Większość z nas zna wersję Skibniewskiej: trzecie tłumaczenie na świecie, dostało pochwałę samego Tolkiena, który konsultował, między innymi nazwy własne, elfowie zamiast elfy, krasnoludy(a nie pieprzone skrzaty, czy nawet Krzatowie i inne takie kwiatki, które by pasowały w Hobbicie, nie w WP). Pamiętam jak przed wyjściem pierwszego filmu wszyscy na forach/IRC(web 1.0 - nie znasz;) wstęp w linku 3) jechali po Łozińskim, że dziecinne, że hyhy, Bilbo Bagosz. Sam znałem tylko wstępu który był wtedy w internecie(pierwsze kilka stron).
Teraz odświeżam sobie trylogię, przeczytałem połowę(44%), to może drugą połowę przeczytam, dla porównania, w wersji Łozińskiego. Nie jestem tak negatywnie nastawiony jak ćwierć wieku temu, gdy szedłem za tłumem z pochodniami i widłami, sam nie wiedząc czemu. Zastanawiam się czy tak wyglądają wszystkie książki tłumaczone na islandzki i czy nie powoduje, to że tłumaczy się mniej(większość osób tam włada bardzo dobrym angielski, a ilość książek też jest ograniczona, bo mieszka tam ludzi tyle, co w Białymstoku z okolicami). Bo skoro wszystkie książki, nawet te bardziej techniczne, czy te z wieloma nazwami własnymi(fantasty) są tak "bagoszowane", to lepiej przeczytać po angielsku(oni mają tam takie prawo, że trzeba wymyślać nowe, islandzkie odpowiedniki).
O wersji Frąców niewiele wiem, tylko tyle że prawdopodobnie powstała ze względów prawnych(wydawnictwo Amber musiało dać swoje tłumaczenie, sam nie wiem). Może ktoś ma pożyczyć ebooka w wersji Fronców?

Macie jakieś inne ciekawostki/wspomnienia/opinie? Pamięta ktoś napięcie przed wyjściem pierwszego filmu?

PS
zobaczcie co chłop Łoziński namieszał w tłumaczeniu Diuny ;)

pozdrawiam:)

1 https://turbotlumaczenia.pl/blog/ktore-tlumaczenie-wladcy-pierscieni-jest-lepsze/
2 https://fanbojizycie.wordpress.com/2017/11/15/lozinski-skad-wziela-sie-czarna-legenda/
3 https://ostatniatawerna.pl/baggins-czy-bagosz-o-tlumaczeniach-wladcy-pierscieni-slow-kilka/
  • 13
  • Odpowiedz
  • 2
@RabarbarDwurolexowy Łoziński trollował fandom zanim nawet takie słowo powstało :-)
Pamiętam, że zanim jeszcze przeczytałem Diunę to wybuchła ta gównoburza z tłumaczeniem Łozińskiego i ponieważ te kawałki Marszała które pojawiały się w porównaniach też dupy nie urywały to stwierdziłem że Diunę przeczytam w oryginale i od tej pory tego się trzymam. Mogłem też wtedy sobie mówić, że wcale się nie #!$%@? tylko język szlifuję.
  • Odpowiedz
@RabarbarDwurolexowy: no mi się wydaje że to jest wlasnie Łoziński w najczystszej postaci, mój pierwszy samodzielnie kupiony Władca w gimnazjum. Wtedy trochę przeżyłem szok po przeczytaniu kilka razy Skibniewskiej. Czasami lubię jednak sobie do tego wrócić szczególnie że ta książka cholernie dobrze pachnie przez tą starość xD
  • Odpowiedz