Wpis z mikrobloga

W dobie swobodnego przepływu towarów między krajami, pełnych półek z rzeczami z całego świata, sklepów typu Kuchnie Świata, restauracji włoskich/francuskich/azjatyckich/bałkańskich na każdym rogu jeździć za granicę, płacić 2000 za noc, żeby pochodzić po ulicy, obejrzeć gotowe dania i energetyki w Carrefourze i zjeść croissanta nieróżniącego się od tego z Lubaszki, to jest ewenement.
#mocnyvlog
  • 7
  • Odpowiedz
@Clermont: taki sam wniosek wczoraj wysnułem. Łazi po sklepach i ceny sprawdza. #!$%@? mnie te ceny obchodzą. A już najważniejsze są ceny energetyków i gotowych dań do mikrofali. Jak kiedyś pisałem - wielki podróżnik. Od sklepu do sklepu, od kebaba do kebaba. Pewnie jeszcze czeka nas relacja z paryskiego KFC albo McD.
  • Odpowiedz
@jerzu70: Tak było od pocztątku. Przecież dla niego wyjazd za granice to nie zwiedzanie czy lokalna kuchnia. Dla niego wyjazd to chodzenie po sklepach i macanie identycznych produktów co u nas na półkach. On ma coś nie tak z głową od urodzenia raczej to się nie wzieło znikąd
  • Odpowiedz
@Clermont: mozesz miec produkty z calego swiata, ale i tak nie ugotujesz dan tak jak lokals, ktos kto sie wychowal na danej kuchni i wie jak powinna smakowac. Takze z tym sie nie zgodze.

Inna sprawa, ze balon rzadko decyduje sie na cos bardziej wyszukanego niz fast foody.
  • Odpowiedz
  • 1
@bartd: E tam, bzdura. Jakiejś niszowej kuchni południowoamerykańskiej albo afrykańskiej nikt u nas nie odtwarza, ale w Europie bardzo trudno byłoby ci znaleźć coś, czego nie możesz zjeść w Polsce. Nie wiem, gdzie mieszkasz, ale jeśli się ma pierdyliard restauracji w takiej Warszawie, to uwierz mi, że w kwestii choćby pizzy, makaronów, steków, jakichś ciast, ciasteczek, butter chickenów i czy np. pad thaiów szansa, że ktoś cię czymś zaskoczy, jest
  • Odpowiedz