Wpis z mikrobloga

Od dziecka cierpię na arachnofobię. Zawsze panicznie bałem się pająków, jedynym wyjątkiem były jakieś ekstramalnie małe, poniżej 2mm, co do których trzeba było się wysilić żeby zobaczyć czy to pająk czy inny robak - takie mogłem nawet brać na ręcę, chociaż kiedy miałem już świadomość że to pająk, to w środku pojawiał się strach, napięcie, które musiałem dusić żeby utrzymać takiego mikropajączka na dłoni. Im większy i grubszy, tym bardziej się bałem. Specyficznym pająkiem jest nasosznik trzęś (ten z długimi nogami) - niby mały, ale ma długie nogi więc trochę duży. Bałem się go mniej niż grubych pająków, ale bardziej niż malutkich pajączków, to był mój pająk graniczny - bardzo bałem się go wziąć na ręce, ale w skrajnym przypadku byłem w stanie się przełamać. Grubszego pająka typu kątnik nie ma szans żebym dotknął, a gdyby taki znalazł się na mnie, wpadłbym w panikę.

Rok temu byłem na wystawie pająków i skorpionów. Były tam duże bydlaki - ptaszniki, tarantule i inne takie wielkie jak dłoń. Na końcu można było wziąć takiego wielkiego ptasznika na ręce. Postanowiłem spróbować, wziąłem, chodził mi po dłoniach i nawet się nie bałem, podobało mi się. Te doświadczenie nie zmieniło jednak nic w mojej fobii - nadal kiedy widzę kątnika, krzyżaka albo innego bydlaka, robie w portki.

Podejrzewam, że mój mózg traktuje duże pająki jako inny rodzaj zwierzęcia niż te nasze rodzime "duże" pająki.

#psychologia #psychiatria #zdrowie #zdrowiepsychiczne #fobia #arachnofobia
  • 2
  • Odpowiedz