Wpis z mikrobloga

Idę na Sylwestra z moim (byłym) przyjacielem Stefanem. Impreza domowa, na której nikogo nie znam, ale ma tam być trochę singielek, a wiadomo jak wtedy bywa. Można poznać wybrankę, jeżeli nawet nie życia, to chociażby nocy.

Po wejściu do mieszkania od razu ją zobaczyłem - piękną długonogą uroczą Aleksandrę, która swoim magicznym uśmiechem oświetlała całe mieszkanie. Od razu wiedziałem, że to jest to i że nie mogę zmarnować tego wieczoru. Biorę się więc do dzieła, tak spokojnie, nie za szybko. Zaznaczam obecność na imprezie, rozdaję suchary, które ochoczo są zjadane przez nieznanych mi słuchaczy.

Idzie wszystko w dobrym kierunku, aż tu nagle bac! Czuję, że znacznie przyśpieszyła mi perystaltyka jelit (przyśpieszona perystaltyka w języku potocznym oznacza nadchodzącą srakę – przyp. autora). Proces postępuję bardzo gwałtownie, no ale myślę sobie „spoko luzik, szybko do kibelka i z powrotem - do swojej przyszłej wybranki”. I tu spotykam się z pierwszym przysłowiowym schodkiem. Drzwi do toalety wychodzą wprost na salon, gdzie już zgromadziło się około piętnastu osób. W tym miejscu taka mała dygresja. Jeżeli kiedykolwiek postanowicie przerobić normalne ludzkie mieszkanie pod swój indywidualny, niepowtarzalny i nowatorski styl, to nigdy nie róbcie wyjścia sracza na salon. NIGDY! To jest chore i durne. Koniec kropka!

Wracając do tematu. Myślę sobie, że to nic poważnego. W końcu kupkę (a właściwie kałużkę) i tak da się zrobić bez przykuwania uwagi widzów i słuchaczy. Wyraźnie czuję jednak, że oprócz mocno „rozluźnionych” jelit, mój brzuch też mocno napęczniał. A wiadomo przecież, że ciecz wydobywająca się pod dużym ciśnieniem wraz z powietrzem przez małą heteroseksualną dziurkę musi oznaczać narodziny niezłego dubstepu z basami.

No ale myślę sobie, że w sumie to jeszcze nie problem. Przecież na imprezie gra się muzykę głośno, więc jestem uratowany. Grzecznie proszę o puszczenie jakiejś przedsylwestrowej muzy. Co się dowiaduję? Dwie głupie pipy zamieszkujące ten niezwykły i nowoczesny lokal z wyjściem sracza na salon wymyśliły tzw. „efekt przejścia”. Tak, tak – efekt przejścia. Chodzi o jakieś bzdury, że do dwunastej ma być cicho i bez muzyki, a po dwunastej ostra zabawa na całego w innym klimacie. Na moje argumenty, że to idiotyczny pomysł, na idiotę (o dziwo dla mnie) w oczach świadków wyszedłem właśnie ja. Nie wiem czy ma to jakieś znaczenie dla was, ale dodam, że obydwie te pipy miały małe c---i i obwisłe tyłki. Moim zdaniem to dodatkowo potwierdza, że ich pomysł był wyjątkowo głupi.

Ale wracając do sedna. Nie mając już czasu w rezerwie, proszę mojego (byłego) przyjaciela Stefana, aby ten zagaił głośno tych lemurów jakąś historyjką, bo muszę pilnie do kibla i będę raczej głośno. (były) przyjaciel Stefan kiwnął do mnie głową z pełnym zrozumieniem, po czym ja udałem szybciutko do kibla.

Jestem już w środku. Zaczynam wydalać z moich wnętrzności nagromadzoną magmę, przysłuchjąc się mimo woli do dźwięków z salonu i nie wierzę! No krwa, nie wierzę! Z nieskończonej ilości historii, opowiadań, zdarzeń, zagadek i ciekawostek tego Świata mój (były) przyjaciel Stefan opowiada historię, jak dziesięć lat temu ja zaciągnąłem podczas Sylwestra laskę do łóżka w akademiku, ale byłem tak narąbany, że zrzygałem się na nią. Później wycierałem z niej rzygi, ona płakała itd. Oczywiście nie przeszkadza mu, że słuchaczem tego zacnego opowiadania jest również ta przeznaczona prze niebiosa dla mnie - piękna Aleksandra ;-(

Myśląc, że gorzej już nie może być i pragnąc jak najszybciej zabić mojego (byłego) przyjaciela Stefana, zauważam, że w toalecie nie ma papieru. Żadnego! K*rwa nic, czym można było usunąć resztki mokrego kału z mojej d--y. Może to też część ich planu? – efektu przejścia z brudną dupą w Nowy Rok. Głupie pipy.

Szybko zrozumiałem, że jestem stracony i na pewno nie będę miał jak podetrzeć się, co w mojej sytuacji było czymś naprawdę potrzebnym. Nie pozostało mi nic innego jak tylko wysłać do (byłego) przyjaciela Stefana SMS z prośbą o przyniesienie papieru. Po wysłaniu SMSa aż mną zaczęło trząść, bo już widziałem oczami wyobraźni, jak ten klaun czyta na głos mojego SMSa i wszyscy się śmieją dookoła. Przysłuch*ję się zatem, ale nic takiego się nie wydarza, a ja dostaję tylko zwrotny SMS „OK”.

Trochę ulżyło mi, więc czekam już tylko na ten zasrany papier. I oto ta chwila! Na delikatne pukanie otwieram nieco drzwi i w szczelinie pojawia się ręka z rolką papieru toaletowego. jestem uratowany! Hura!! Hura?? Po bransoletce na ręce poznaję, że to ręka… Aleksandry. Mojej Aleksandry…

Kończę w tym miejscu, bo długawa opowieść wyszła, no ale jak będzie trochę plusów, to napiszę czym się skończyło.

Stefanie, ty sk%rwysynie! :-x

#coolstory #copypasta #pasta #truestory #pewniebyloaledobre
  • 28
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach