Wpis z mikrobloga

Hej. Mam problem z młodszą siostrą mojego chłopaka. W zasadzie chyba obie mamy ze sobą problem, ja z nią, ona ze mną. Ja mam 18 lat, mój chłopak 21. Spotykamy się od prawie 3 lat. Jego siostra ma 7 lat. Na początku jak poznałam jego siostrę - odbieraliśmy ją wtedy z przedszkola - nie była zachwycona. Nie odpowiedziała mi 'cześć', nie chciała się przedstawić (nie odpowiedziała na to, jak ja jej powiedziałam jak mam na imię), wyszła z przedszkola i chciała jak najszybciej iść do domu. Pomyślałam, że to pewnie stres - jest jeszcze mała, poznawanie nowych ludzi dla niektórych małych dzieci to duży stres. Potem się nie widziałyśmy jakiś czas (był okres wakacji, my z chłopakiem wyjechaliśmy nad morze, a jak wróciliśmy to mała Nina spędzała miesiąc na działce z rodzicami). Przy następnym spotkaniu (pojechaliśmy do jego rodziców na działkę) - nadal zero odpowiedzi na 'cześć', mimo iż rodzice chłopaka ją upominali. Jedyne co to miała wzrok jakby chciała mnie zabić. Pierwszy raz widziałam tego typu wzrok u takiej małej dziewczynki. Postanowiłam się nie przejmować, w końcu nie ma czym. Chyba się myliłam. Przyjeżdżaliśmy do nich na działkę często, i nic się nie zmieniało. Troszkę się denerwowałam, jak np. mój chłopak szedł się z nią bawić czy coś, ale nie dlatego, że z nią ale dlatego, że dopiero poznawałam jego rodzinę i niekoniecznie chciałam od razu zostawać z nimi sama. Nie mogłam też pójść z nim pobawić się z Niną, bo ona mówiła 'Mati a pobawisz się ze mną sam?' i nie było dyskusji. Raz podeszłam to był krzyk, że mam iść. TŻ nic z tym nie zrobił. Słabo. Na działkę rodziców mojego chłopaka pojechaliśmy z naszymi znajomymi na trzy dni, jakoś w sierpniu. Z rodziną mojego chłopaka (nie jego rodzicami, tylko wujkiem i jego narzeczoną) i naszymi znajomymi pojechaliśmy nad jezioro niedaleko działek. Pojechały też z nami dzieciaki - syn i córka wujka mojego TŻ no i Nina. Wszystko było super, spędziliśmy miły dzień, tylko kiedy Nina widziała mnie w wodzie ze swoim bratem to nie była zbyt zadowolona. Kiedy mój TŻ poszedł do sklepu a ja stałam nad brzegiem jeziora weszła do wody, nalała wiadro wody i zaczęła mnie oblewać. Myślałam, że chce się pobawić. Ale nie chciała. Kiedy lekko ją ochlapałam powiedziała "jakim prawem mi to robisz?" i poszła. Kilka tygodni po tym dowiedziałam się (powiedział mi to mój chłopak, który dowiedział się od swojej cioci, a ta ciocia od jego mamy), że mała spryciula powiedziała swoim rodzicom, że palę papierosy. Ciekawe bardzo, bo ja nie palę. Ale znajomi moi i mojego chłopaka owszem. Nina zobaczyła, że oni to robią i nagadała swoim rodzicom, że to ja pale. Trochę się wkurzyłam, bo w końcu to nie prawda (a nie miałam wtedy jeszcze 18 lat, więc średnio chciałam aby rodzice mojego chłopaka wiedzieli takie rzeczy, tym bardziej, że to brednie) i było mi przykro, że zrobiła coś takiego celowo. Mój chłopak się śmiał, powiedział, że nic się nie stało i mam dać spokój. Potem przy każdym spotkaniu jakie były (rodzinne imprezki itp.) siostra mojego chłopaka przychodziła do niego i ciągnęła na wspólną zabawę, przytulała się, zaczepiała. Czułam się głupio, nie dlatego, że on się z nią bawi, tylko dlatego, że nie mogłam z nimi iść bo byłaby afera. Po pewnym czasie zrobiłam się jednak trochę zazdrosna. Chłopak zostawiał mnie, żeby poprzytulać się z młodszą siostrą. Najbardziej wkurzał mnie jej wzrok jak się przytulali na zasadzie 'On jest mój'. Jak przychodziłam do nich do domu, i siedzieliśmy u TŻ w pokoju, oglądaliśmy film ona przychodziła mówiła, że chce się bawić i ja zostawałam z filmem sama. Zrobiłam się przez to naprawdę zazdrosna. Nie komentowałam jednak tego, tzn. kilka razy mówiłam TŻ, że smutno mi jak tak jest a on "to moja siostra, nie bądź o nią zazdrosna", więc odpuściłam mówienie czegokolwiek. Męka trwa już długo, najbardziej wkurzyłam się jakieś pół roku temu. Byliśmy z TŻ sami u niego w domu wieczorem, kochaliśmy się, zdążyliśmy się ubrać i położyć do łóżka i mój chłopak chciał mnie przytulić. I wtedy do domu wróciła Nina z rodzicami. Przybiegła do pokoju chłopaka zapukała i zapytała czy może wejść. Oczywiście TŻ "jasne, chodź". Weszła i widząc mnie rzuciła się na mojego chłopaka zaczęła się przytulać i dawać mu buzi. Mój chłopak puścił mnie, i zaczął tulić i wygłupiać się z siostrą. Miałam łzy w oczach. Nie wiem jak Wy, dziewczyny, ale ja po stosunku lubię jak facet mnie przytula, daje buzi i nie puszcza ze swoich objęć. Mój TŻ o tym wiedział. Ale wtedy zapomniał, przytulanie z siostrą było ważniejsze. W końcu zrobiło się późno, musiałam wracać do domu (Nina nie puściła mojego chłopaka, aż nie wyszliśmy). Odprowadził mnie, i kiedy powiedziałam mu co czułam uznał, że przesadzam i jestem zazdrosna. Owszem, wiem, że jestem. Ale moja zazdrość zaczęła się od zazdrości Niny o swojego brata. Od tamtej sytuacji kiedy coś o niej słyszę, czuję jak się gotuję. Ale nic nie komentuję, nie chcę się kłócić. Tzn. do czasu tak było. Od jakiegoś czasu z TŻ mamy małe sprzeczki o to, że np. w styczniu powiedział, że pójdziemy na łyżwy i nie byliśmy do teraz, mieliśmy iść do kina w grudniu, i nadal nie poszliśmy. Mówiłam mu, że to trochę dziwne, że nie chce ze mną wychodzić, a on, że to nie tak, po prostu nie ma czasu. A co do wyjścia na łyżwy - stwierdził, że on tego nie lubi a zaproponował to, żeby było mi miło. WTF. Ja o te łyżwy strasznie męczę, i jego rodzice to usłyszeli. Powiedzieli mu, że ma ruszyć tyłek i iść. Wszystko super pięknie, ale nadal nie poszliśmy. Powiedziałam mu po złości, że może jak Nina pójdzie to się w końcu zbierze. I co? Oczywiście, idziemy na łyżwy jeszcze w tym tygodniu. Tylko nie mogę trzymać go za rękę ani dawać mu buzi, bo Nina mówiła mu, że jest jej wtedy smutno bo ona go bardzo kocha...

Ja już nie wiem co robić. Myślałam, że będzie z nami normalnie, tym bardziej, że lubię małe dzieci. Ale jej zazdrość o mnie spowodowała zazdrość o nią. Do tego jak ona jest nie wolno mi nic robić z chłopakiem. Jak usłyszałam o tych łyżwach, to powiedziałam mu, że nie podejdę do nich na odległość bliższą niż 3 metry, więc ma się nie martwić. A on, że nie o to chodzi, ale potem jej będzie przykro, ale mogę przy nim być, tylko żebym za często mu buzi nie dawała, itd. No i co ja mam zrobić? Ile mam jeszcze znosić takie traktowanie siebie na dystans gdy ONA jest w pobliżu? Zaczynam się coraz bardziej wkurzać, tracę nerwy i jestem coraz bardziej zazdrosna. Jest mi też mega przykro, bo wtedy kiedy będziemy mieć trzecią rocznicę związku akurat tego samego dnia Nina ma imieniny, na które MUSIMY iść, bo ona na niego liczy. Powiedziałam mu, że gdyby to były urodziny to rozumiem jeszcze, ale to imieniny są, i raczej nie sądzę aby były ważniejsze od naszej trzeciej rocznicy, poza tym obiecał mi już kilka rzeczy i mieliśmy naprawdę super plany na ten dzień - dodałam, że ja też na niego liczę, i nie pojadę na imieniny w takim dniu, możemy złożyć jej życzenia i dać prezent innym razem. Tym bardziej, że nasze dwa lata związku spędzaliśmy... na imieninach Niny.

Błagam, pomóżcie. Ja już nie wiem co robić. Mam odpuścić, czy postawić na swoim czy jak się zachować? Chciałabym przyśpieszyć czas o kilka lat, myślę, że jak N. będzie starsza to jej przejdzie takie zachowanie.

tl; dr


#pasta #wizaz #rozowepaski #bekazrozowychpaskow #firstworldproblems
  • 13