Wpis z mikrobloga

Męczy mnie pewien epizod z przeszłości, męczy mnie od roku, ponieważ miał miejsce dokładnie rok temu, dokładnie w tym miejscu w którym wypoczywam, dokładnie na tym tarasie. To wtedy coś się skończyło, czy może raczej ktoś...

3 miesiące przed tym momentem, pewnego razu napisała do mnie pewna panna mająca konto na tym portalu. Kojarzyłem ją wcześniej z wpisów na tagach okołoprzegrywowych i plusowałem. Wypowiedzi bardzo zbliżone do mojego światopoglądu. Pamiętam, jak wspólnie śmieliśmy się z "idź na terapię" i wielu innych rzeczy. Pisała przemiłe komentarze pod moimi wpisami, itd. Rozmowa prywatna też wyglądała bardzo przyjemnie, dużo wspólnych tematów, nocne pisanie, wzajemne zrozumienie. Sytuacja jej była podobna do mojej, samotność, problemy rodzinne, niechęć do życia, brak kontaktu z płcią przeciwną i tak dalej. Ja żaliłem się jej, ona mi. Opowiadaliśmy o przeróżnych rzeczach, tematach, potrafiliśmy pisać po kilka godzin dziennie. Na początku naszej wirtualnej znajomości, prześledziłem jej profil i faktycznie wszystko się zgadzało, a konto kilka lat miało...

Mieszkała bardzo daleko ode mnie, bo w stolicy. Na początku lipca, byłem w Warszawie na dosłownie 1 noc, i w nocy też wylatywałem do Mediolanu w celach biznesowych, była to pilna sprawa, więc wszystko działo się w biegu. Napisała jak już byłem za granicą, że bardzo chciałaby się spotkać.. Niestety później wyszło tak, że lotu powrotnego nie kończyłem w stolicy. Nasze rozmowy trwały dalej. Wnioskowalem z nich, że jej stan psychiczny jest coraz gorszy, zaczęła pisać o chęci wylogowania z gry, bo życie i problemy ją zbytnio przytłaczały. Odradzałem jej to, prowadziłem dialogi, tłumaczyłem. Czułem pewną więź, odległą ale ona istniała, to coś było prawdziwe. To było coś, co dla martwej w środku osoby za jaką się uważam było przedziwne. Nie wysłała mi swojego zdjęcia, ani ja jej swojego. Jedynie się opisaliśmy mniej więcej. Dopiero w profilu znalazłem jej wizerunek wstawiony kilka lat temu. Była w moim typie... Konwersacja nie wyszła poza to miejsce, ona tak jak i ja nie miała innych sociali. Miałem być w Warszawie ponownie pod koniec sierpnia, ustaliliśmy czas i planowaliśmy się spotkać. Oboje się tym cieszyliśmy. Warto zaznaczyć, że NIGDY do czasu obecnego włącznie nie miałem partnerki.

No i do końca, przyjechałem tutaj, w to miejsce wypoczynkowe, na 4 dni. Pisałem sobie z nią dalej wieczorami, aż do jednej nocy. Nie mogłem spać w nocy, męczyły mnie koszmary, wszedłem na wykop i zobaczyłem szereg niepokojących wiadomości. Pisała, pisała, że nie wytrzymuje, że boli ją psychika, płacze i ma atak płaczu/paniki? Jej ostatnie posty też były niepokojące. Już wcześniej pisała, że ma gorsze dni, że często płacze i że jest jej bardzo ciężko. Pocieszałem ją, na swoje możliwości wspierałem, jak i zresztą ona mnie. Odczytałem te wiadomości o 4 w nocy siedząc na tym tarasie i paląc cygaro. Pisałem, ale nie było odzewu. Dni mijały, a cisza trwała nadal. Podejrzewając najgorsze, zacząłem przeglądać wiadomości o samobójstwach z Warszawy. Wiedziałem gdzie mniej więcej mieszkała. Niestey, moje podejrzenia były prawdą, zgadzał się czas i miejsce.

Poczułem wtedy coś uciskającego mnie w środku, cząsteczkę uczucia, które towarzyszyło mi podczas gdy moja mama umierała na moich rękach, ten traumatyczny ścisk, pulsowanie w głowie, słabość. W tamten wieczór, wypiłem, by zgałuszyć to okropne uczucie, brzydziłem się nim, a ono się rozszerzało i pochłanialo moją duszę. Ten wieczór i ta noc przyniosła mi na nowo ten stan. Dokładnie rok temu tu byłem i czułem to samo. Musiałem to z siebie wyrzucić, dręczyło mnie to i zapewne nadal będzie dręczyć. Śniła mi sie kilka razy potem, te sny były bardzo realistyczne, te rozmowy, bardzo emocjonalne, aczkolwiek zachowam sobie ich postać dla siebie.. Ona jest teraz zapewne w lepszym miejscu niż ten zasrany świat. Zabolao mnie to, nie będę ukrywał. Jednakże dla osoby która pochowała praktycznie większość rodziny to nic nowego, ot kolejna śmierć, kolejny rodzaj straty, kolejna porcja pustki wylana na duszę..

I Its over, że tak to ujmę..

#przegryw #samotnosc

https://www.youtube.com/watch?v=0Hf-OuUKFA0
Van-der-Ledre - Męczy mnie pewien epizod z przeszłości, męczy mnie od roku, ponieważ ...

źródło: Compress_20230724_033718_8720

Pobierz
  • 10
  • Odpowiedz
@Van-der-Ledre: Meh, współczuję. Miałem tu też raz przedziwną i straszną sytuację. Poznałem tu kiedyś śmieszkującą mirabelkę, która nagle zniknęła w środku rozmowy, a nasze rozmowy były po prostu takie bekowe, nigdy mi się nie żaliła ani nic. Później mój kolega powiedział, że dziewczyna jego kolegi się powiesiła. Następnie po jakimś czasie dostałem wiadomości z konta tej mirabelki na priv, że tu jej chłopak, a ona przegrała walkę z życiem. Myślałem, że
  • Odpowiedz
@Van-der-Ledre:
Niestety chłopy na tagu są naiwne, gadają z fejkowymi różowymi, a potem przeżywają niby samobójstwo kogoś kto nie istniał, bo już mu się znudziło ciągnąc dalej konwersacje.

Jak mam mieć szacunek do ludzi mojej płci, skoro pare fejkowych wiadomości z fejkowego konta sprawia, że tracą cała swoją racjonalność? Ehh...
  • Odpowiedz
Mocny i szczery wpis, po takie tu wchodzę. Mimo niewiarygodnej tragedii chciałem zauważyć, że tam prawie się coś udało. Nawet na samym dnie była iskierka nadziei. Spróbuj raz jeszcze, nie musisz być sam do końca życia...
  • Odpowiedz
@Van-der-Ledre: Zawsze lubię czytać Twoje wpisy. Na samym końcu tego wpisu się popłakałem. Stary chłop i płacze. Nie masz dziewczyny, ale za to masz nas na wykopie. Trzymaj się stary
  • Odpowiedz