Wpis z mikrobloga

Mija kolejna sobota, której w zasadzie nic nie zrobiłem, choć miałem. Pojechałem tylko do sklepu po jedzenie i zdołałem tylko zamówić jedną rzecz, której potrzebuję. Miałem kilka innych rzeczy, ale jeszcze nie zrobiłem tego. Kupowanie czegokolwiek jest dla mnie trudne przez mój chory umysł, który próbuje optymalizować każdy zakup.

Tak sobie nagle przypomniałem, o czym ostatnio myślę. A w zasadzie to ja o tym myślę od bardzo dawna, tylko zazwyczaj jestem wystarczająco zajęty innymi rzeczami aby o tym nie myśleć. Mianowicie, ogólnie to mam ciągle taki lęk egzystencjalny (chyba to dobra nazwa). Myślę o śmierci swojej. Może kiedy indziej napisze więcej na ten temat, ale inną, powiązaną sprawą jest moje poczucie, że mając 34 lata zmarnowałem czas, jaki miałem. Moje największe osiągnięcie to chyba nieukończone studia na #!$%@? kierunku na #!$%@? uczelni i przepracowanie prawie dekady w IT. Chciałem tyle zrobić w życiu i nic nie zrobiłem. Chciałem się zajmować grafiką, nauczyć rysować, jednak daleko tego nie posunąłem. Chciałem zgłębić matematykę i fizykę w znacznie większym zakresie, niż ten, w którym je zgłębiłem. Miałem sporo pomysłów na projekty informatyczne, i to nie jakieś nierealistyczne.

Niestety nic z moich planów nie zrealizowałem. I mógłbym to jeszcze zrobić, ale są 3 przeszkody. Po pierwsze, cierpię bezdech senny, który powoduje u mnie ciągle senność i migreny, chroniczny brak snu i jednocześnie problemy z zasypianiem. Próbowałem coś z tym zrobić, nie dałem rady. Niestety nie jest to rzecz na która wystarczy połknąć tabletkę. Po części jest to wina dramatycznie słabego poziomu służby zdrowia w Polsce.

Po drugie, i może to jest większy problem, mam zaburzenia psychiczne i być może rozwojowe (tzw. zaburzenie spektrum autyzmu). W zasadzie nie da się tego określić. Ogólnie psychologia to nie jest prawdziwa nauka przyrodnicza i nie ma obiektywnego sposobu diagnozowania. Ale mając to na uwadze, prawdopodobnie mam rzadkie zaburzenie zwane zaburzenie osobowości, jest to coś z czym psychiatrzy w ogóle sobie nie radzą, tylko odsyłają do psychoterapeuty, a psychoterapia ma słabe rokowania, jeżeli w ogóle tam osoba wyląduje. Nie jest to nawet coś uleczalnego, nie wiem już dokładnie co ma z tym robić terapia, wydaje mi się, że nauczyć samo-korygowania siebie.

W każdym razie, zostawiając to jak nazwiemy moje problemy, to leczyłem się od 2014 roku u kilku psychiatrów, wciskali we mnie ogromne ilości rożnych leków, bez żadnych zmian. Odwiedziłem też parę razy psychoterapeutów (trzech dokładnie) i byłem na terapii grupowej, bez żadnych efektów, a właściwie to wyszedłem na tym gorzej. A co do natury moich problemów, mam głównie ogromne problemy z lękiem, boję się podejmowania błędnych decyzji — przez co je podejmuję bardzo, bardzo długo przez nieustanne analizy, albo częściej unikam (prokrastynacja), boję się negatywnej oceny ludzi — głównie to powoduje, że unikam ludzi, a w ich obecności staram się być absurdalnie uprzejmy i uległy. Jednak mój największy problem jest z podejmowaniem decyzji, realizowaniem zadań, perfekcjonizmem, prokrastynacją. I mimo, że tych wszystkich rzeczy jestem świadomy, to nie pomaga mi to. I paradoksalnie, ta przesadna powściągliwość nawet utrudnia mi dostanie się do specjalisty. Mam arkusz kalkulacyjny z zestawieniem kilkudziesięciu terapeutów w moim mieście, z rożnymi notatkami, jednak nadal pewnie minie jeszcze trochę czasu zanim znowu do jakiegoś w końcu się zgłoszę (u ostatniego ostatni raz byłem w grudniu).

Wreszcie, trzecia sprawa to taka, o której właśnie przed chwilą pomyślałem. Chciałbym być NEET. Zazdroszczę tym, którzy mają kochających rodziców, u których mogą mieszkać i mieć cały czas wolny. Nawet wpisałem w sieci takie hasła "i wish i was neet" — okazuje się, że wiele osób podobnie myśli. Niestety, ja pracuję, a na rodzinę nie mogę liczyć. Ojca nie mam, matka to narcystyczna alkoholiczka, toksyczna osoba, z którą na szczęście udało mi się niedawno zerwać kontakt. I nie ma ona nawet własnego mieszkania, jak z nią mieszkałem, to w zasadzie obaj mieszkaliśmy na równych warunkach w mieszkaniu socjalnym. W każdym razie, przez pracę nie mam praktycznie czasu na żadną samo-realizację. Wiem, że wiele osób pracuje jeszcze więcej, ja tylko mam etat i tyle. Jednak nadal te 8 godzin dziennie to dużo, może z powodu tych poprzednich 2 punktów. Pamiętam, jak po studiach (tzn. po ostatnich zajęciach jakie miałem; zaliczyłem wszystkie zajęcia tylko nie złożyłem nigdy pracy) przez jakiś rok byłem NEET zanim poszedłem do pracy, wtedy jeszcze się w miarę dogadywałem z matką (odbiło jej jakieś 2 lata temu), wtedy nie byłem chronicznie przemęczony i nie musiałem ładować w siebie tony kofeiny, bo spałem tak jak było dla mnie naturalne i wtedy uczyłem się wielu rzeczy, pisałem soft, i chyba czułem się lepiej.

Wczoraj właściwie poszedłem do szefa firmy, w której pracuję i powiedziałem, że chciałbym zrobić sobie przerwę i wziąć urlop bezpłatny. Rzuciłem 3 miesiące. Zgodził się, więc tak zrobię, tylko dokończę swoje sprawy aby ich nie zostawić rozgrzebanych i zrzucić na kogoś. Może to mi pomoże. Może chociaż w tym czasie coś konstruktywnego zrobię z życiem, chociaż to prawo jazdy zrobię.

Jednak to jest tylko tymczasowa przerwa. Nie jest to rozwiązanie problemów o których piszę. I tutaj nie wiem co zrobić. Jedna rzecz, którą mógłbym zrobić, to zwyczajnie się zwolnić i jakiś czas żyć na swoich warunkach. Prawdopodobnie znajdę pracę w innej firmie i pewnie nawet więcej dostanę pieniędzy, jedyny problem to adaptacja i fakt, że będę musiał rozmawiać z klientami po angielsku, czego się obawiam (nawet nie wiem czy dałbym radę bo nigdy nie miałem okazji z nikim gadać, głosowo; to kolejny z problemów w moim życiu). I, choć to prawdopodobnie jest zły pomysł, to mogę pewnie przesiedzieć tak nawet 2-3 lata, bo mam tyle oszczędności (dokładnie to mam równowartość 34 pensji netto), roztrwaniając to całkowicie i przekreślając moje plany zakupu jakiegoś mieszkania. Ale hej, może po prostu wtedy, albo szybciej, zacznę od nowa za granicą? A 3 lata to sporo czasu na samorealizację, zrobienie jakiś uprawnień, nauczenie się nowych rzeczy przydanych w pracy, nawet może terapię z jakimiś postępami.

Wow, sporo napisałem w te 3 kwadranse. Jeżeli dotrwaliście do tego momentu, to gratuluję i bardzo dziękuję za wysłuchanie mnie. W każdym razie, dobrej nocy i kolorowych snów.

#przegryw #przegrywpo30tce #depresja #przemysleniazdupy
  • 10
Moje największe osiągnięcie to chyba nieukończone studia na #!$%@? kierunku na #!$%@? uczelni i przepracowanie prawie dekady w IT. Chciałem tyle zrobić w życiu i nic nie zrobiłem. Chciałem się zajmować grafiką, nauczyć rysować, jednak daleko tego nie posunąłem. Chciałem zgłębić matematykę i fizykę w znacznie większym zakresie, niż ten, w którym je zgłębiłem. Miałem sporo pomysłów na projekty informatyczne, i to nie jakieś nierealistyczne.


@blargotron: jakbym o sobie czytał xD
@eisil: Obecnie tego podziału się nie stosuje, bo nie ma on sensu. Został skasowany w nowej klasyfikacji WHO (ICD-11), jeszcze nie stosowany w Polsce (jest czas na dostosowanie się). W testach modleu 5-składnikowego (OCEAN) mam niską ekstrawersję i sumienność (tak, wiem, ze to dziwne u perfekcjonistów), a wysoka ugodowość, otwartość i neurotyczność. Jeżeli jednak wolisz starą klasyfikację to (jak większość osób z tego typu zaburzeniem osobowości) powinienem mieć mieszane zaburzenie, ew.
@chlopzoszczednosciami00: Jakbyś przeczytał całość, to napisałem, że mam kasę na ponad rok, może nawet 3 lata. Nie wiem jaką dokładnie wartość podać, bo z jednej strony to nie wydaję miesięcznie całej pensji plus mógłbym ograniczyć wydatki, więc trudno dokładnie określić ile będę wydawał, a poza tym, to jest inflacja i to na tyle wysoka, że trudno ją pominąć. No i jak wspomniałem, dyskusyjne jest czy tą kasę zwyczajnie "przejeść".
@rekkin: Nie wiem. Są testy osobowości big five / OCEAN, np. tutaj: https://www.idrlabs.com/pl/wielkiej-piatki-osobowosci-30-podskal/test.php skrajne wyniki mogą (ale nie muszą) sugerować zaburzenie osobowości. Ten test w oparciu o ten model podaje wartości w % dla każdej z 10 osobowości w klasyfikacji amerykańskiej (DSM-V, klasyfikacja stara międyznarodowa, ICD-10, ma 9 z nich i jedno ma ale jako osobne zaburzenie schizotypowe): https://similarminds.com/personality_disorder_test.html

Chciałem diagnozę na papierze i uzgadniając ze mną  wpisał mi po prostu
@blargotron: też szukam czegoś na zwiększenie energi i ostatnio sprawdza się u mnie dodanie łyżeczki kakao do czarnej kawy bez cukru. Najlepiej jakby zawierało dodatkowo cynk i magnez.

Też się obawiałem angielskiego, ale jak nie rozumiem klienta to łączę do innego konsultanta. Każda rozmowa nie jest sprawdzana tylko kilka na miesiąc.