„La Furia del Hombre Lobo” (1970), a w wersji angielskiej – „The Fury of the Wolfman”, to czwarty film z serii poświęconej wilkołakowi, w którego wcielał się Paul Naschy. O pierwszej i trzeciej części pisałem trochę tutaj i tutaj. Ta odsłona jest o tyle szczególna, że podaje inną genezę likantropii głównego bohatera. Miał się nią zarazić nie w wyniku ugryzienia innego wilkołaka, tylko za sprawą yeti w Tybecie, o czym wspomina również późniejszy o pięć lat „La Maldicion de la Bestia” (1975). Tak że, szanowni państwo, uważajcie na yeti w Tybecie, bo jak was ugryzie, to szansa na likantropię wzrasta.
Tak w ogóle to o co cho z tym wilkołakiem? Otóż we wszystkich 12 filmach z serii tym stworem jest Waldemar Daninsky (gra go wspomniany Paul Naschy). Tak, tak, to swojsko brzmiące imię nie jest przypadkiem, bo imć Daninsky jest Polakiem z pochodzenia. Mężczyzna nie jest antagonistą tych filmów, tylko postacią tragiczną. Za dnia przeciętny właściciel zamku na uboczu, o pełni księżyca zamienia się w żądne krwi monstrum. No i co zrobisz? Nic nie zrobisz. Prawdziwymi przeciwnikami są zwykle wampiry, okultyści, szaleni naukowcy czy kosmici (jak w opisywanym poprzednio „Assignment Terror”), z rąk których Daninsky wybawia jakąś damę w opałach (motyw damsel in distress), po czym zostaje przez nią zabity. W „La Furia del Hombre Lobo” antagonistą jest taka paniusia, trochę naukowiec, a trochę okultystka.
Oglądałem angielską wersję z nędznej jakości wstawkami erotycznymi z edycji szwedzkiej, przez co mimowolnie stałem się świadkiem seksu międzygatunkowego. Czy żałuję? <wzrusza ramionami>
Jeden z moich pierwszych wpisów na Wykopie (z głupa sobie sprawdziłem co tam się działo w 2015) - wrażenia z randki z super dziewczyną. Ta sama dziewczyna leży właśnie obok mnie i chrapie cicho w naszym łóżku, w naszym mieszkaniu :D Udało mi się! ( ͡~ ͜ʖ͡°)
Tak w ogóle to o co cho z tym wilkołakiem? Otóż we wszystkich 12 filmach z serii tym stworem jest Waldemar Daninsky (gra go wspomniany Paul Naschy). Tak, tak, to swojsko brzmiące imię nie jest przypadkiem, bo imć Daninsky jest Polakiem z pochodzenia. Mężczyzna nie jest antagonistą tych filmów, tylko postacią tragiczną. Za dnia przeciętny właściciel zamku na uboczu, o pełni księżyca zamienia się w żądne krwi monstrum. No i co zrobisz? Nic nie zrobisz. Prawdziwymi przeciwnikami są zwykle wampiry, okultyści, szaleni naukowcy czy kosmici (jak w opisywanym poprzednio „Assignment Terror”), z rąk których Daninsky wybawia jakąś damę w opałach (motyw damsel in distress), po czym zostaje przez nią zabity. W „La Furia del Hombre Lobo” antagonistą jest taka paniusia, trochę naukowiec, a trochę okultystka.
Oglądałem angielską wersję z nędznej jakości wstawkami erotycznymi z edycji szwedzkiej, przez co mimowolnie stałem się świadkiem seksu międzygatunkowego. Czy żałuję? <wzrusza ramionami>
Obrazeczkami pospamuję na tagu #szatanskieobrazki
#film #horror #kinoklasyb #filmoweimpresje