Wpis z mikrobloga

@Smokk:

bo to nie mózg odpowiada za istnienie świadomości.

A zatem co? Bo widzisz, istnienie świadomości jest niemożliwe bez korelacji zachodzącej pomiędzy występowaniem zdrowej kory mózgowej oraz niezakłóconej interakcji neuronów z tą częścią mózgu. Jeżeli uszkodzisz odpowiednie obszary mózgu, to wtedy dochodzi do zaburzeń, a nawet - utraty świadomości. Czy wówczas zasadnym jest stwierdzenie, że ta osoba żyje? Czy może raczej czeka na właściwą śmierć - głównie procesów wegetatywnych, aby świadomość
@Bajtopisarz: Nie musi być żadnej kory ani pnia mózgu. Przekonasz się po swojej śmierci pnia mózgu. Trzeba być debilem, żeby myśleć, że jest tylko tu i teraz.
@Smokk:

Istnienie świadomości jest możliwe bez mózgu i dotyczy to wszystkich zmarłych, którzy żyją jako duchy i one istnieją więc się mylisz.

Wybacz ale nie da się dyskutować z argumentacją nienaukową, życzeniową - wręcz magiczną.

Nie musi być żadnej kory ani pnia mózgu.

Tę wiedzę opierasz na...?

Trzeba być debilem, żeby myśleć, że jest tylko tu i teraz.

Jeżeli debilami nazywasz ludzi, którzy opierają swoją wiedzę na zdobyczy naukowej, popartej dowodami
@Camel665:

strach przed utratą przemawia przez Ciebie


Wiesz w ogóle, co to jest antynatalizm? Jeśli tak, to utraty czego według ciebie miałby się bać antynatalista?

Jeśli już, to taki człowiek dobrowolnie naraża się na pewną stratę. No chyba, że dokona adopcji. A stratę czego? Rodzicielstwa i wszystkich powiązanych z nim doświadczeń. Bo wie, że jego "piękne chwile" spędzone na zabawie z dzieckiem, obserwowaniu jak rośnie, uczy się nowych rzeczy, staje się