Wpis z mikrobloga

tl;dr robiłem prawko 9 lat, straciłem dużo czasu i pieniędzy, ale może komuś pomogę

Moja historia w skrócie: kurs zacząłem w 2014, jeździłem z różnymi instruktorami, około 15 godziny jazd usłyszałem, że albo zacznę jeździć lepiej albo trzeba będzie dokupić o wiele więcej godzin. Zauważyłem wtedy, że jeden instruktor jest całkiem ok, nie krzyczy, niby nie jeździ mi się tak źle, no to jeździłem z nim jak się dało.
Niestety, facet uczył źle - łuk na pamięć, a jeśli chodzi o moją ogólną jazdę, to mówił, że ''wszystko jest do poprawy'', co dla mnie było bezużyteczną informacją. Kiedy wyjeździłem około 50 godzin zdenerwowałem się na niego, kiedy podczas jazd zadzwonił mi telefon w kieszeni, a on do mnie z tekstem że to, że go nie wyłączyłem to jest ''brak kultury'' z mojej strony. Dałem sobie spokój z tym burakiem (on telefon odbierał) i z prawem jazdy na lata, bo i tak mieszkałem w mieście z niezłą komunikacją, a skoro ''wszystko do poprawy'', no to widocznie jestem beznadziejny i nie wiadomo co robić. Wiele mówi fakt, że i tak ze wszystkich instruktorów z nim jeździło się i tak najlepiej albo najmniej źle - o instruktorach można by napisać pastę - był jeszcze m.in. stary choleryk Tadeusz, pierdzielący o ''magii czterech kółek'' czy totalnie znudzony Ernest, powtarzający w kółko ''gaz, gaz, no gaz'', pierdzielący najwięcej o tym, żeby bram nie blokować (a staliśmy i tak w korku, więc bezsens). Jako kursant byłem też świadkiem kolizji i jeszcze musiałem iść na policję i do sądu składać zeznania w sprawie... a wiecie co jest najśmieszniejsze? Że ci beznadziejni instruktorzy też mieli swoich fanów - nawet o tym #!$%@? Tadeuszu niektórzy (pomijając skargi) pisali, że jest ''surowy, ale dobrze uczy'', bo widocznie lubią, jak dziad drze na nich mordę. Ludzie są dziwni.

Później znowu wracałem i ponownie przerywałem kurs. Wreszcie w 2022 trafiłem na dobrego, inteligentnego instruktora Michała - powiedziałem mu, że jestem trudnym kursantem, że wszystko do poprawy, a on na spokojnie szlifował ze mną te wszystkie elementy po kolei. W wielkich nerwach zdałem wewnętrzny za drugim razem, ale tylko dlatego, że on widział, że poza egzaminem jeżdżę lepiej. Niestety, zaraz potem przestał uczyć, zapisałem się na praktyczny - ale się rozchorowałem...
Na jazdy wróciłem w tym roku w maju, jeździłem z kolegą z pracy. Było bardzo miło i bez stresu. Wystarczyło 8 godzin. W poniedziałek zdałem egzamin za pierwszym razem. Jak?

Tu najważniejsze: nie śpieszyłem się. Nie jestem pewien, nie jadę. Stoję i tyle, sytuacja sama się wyklaruje. Trzykrotnie na egzaminie nie wiedziałem jak i kiedy pojechać na skrzyżowaniu, egzaminator się denerwował, były głupie teksty, że utrudniam ruch. Ale miałem to gdzieś, bo wiedziałem, że za bycie powolnym i nieogarniętym mnie nie obleje, a za stwarzanie niebezpiecznych sytuacji i wymuszanie - tak. Jeszcze lepiej, co najmniej dwukrotnie nie pojechałem tam gdzie on chciał, źle wykonywałem polecenia i słuchałem tekstów, że jaki ma być efekt z jazdy jak nie wykonuję jego poleceń. Ponadto często mówiłem do siebie rzeczy typu: ''Ojej, tutaj muszę uważać, nie chciałbym wymusić'' albo ''Będę bardzo powoli wyjeżdżał, widoczność taka słaba...'' .Miałem w głowie słowa instruktora - jak będziesz jeździł bezpiecznie, jak wyczekasz, to zdasz. No i zdane. Egzaminator nie był miły, na koniec mówił że bardzo wolno myślę, że lepszy może być dla mnie autobus, a ja już miałem na to wywalone.

Mogę sobie stać i czekać, a i tak można egzamin zdać. Egzaminator może myśleć, że jestem debilem, ale NIE MA najmniejszego znaczenia. Więc warto gadać do siebie, komentować sytuację na drodze, komunikować niektóre manewry. Bonusem jest satysfakcja jeżeli egzaminator będzie poirytowany, a i tak zdacie. Uwierzcie mi, sporo na mnie narzekał, za nic nie chwalił :'D

Więc jeżeli macie problem jak ja - miejcie jednego instruktora, czekajcie jak nie wiecie jak jechać, róbcie wszystko powoli i nie przejmujcie się głupimi tekstami. Lepiej stać ''bezradnie'' zamiast ryzykować. Bądźcie ostentacyjnie ostrożni, nawet mówcie, że się rozglądacie, że nie chcecie wymusić.

Dzięki za przeczytanie ściany tekstu.

#prawojazdy #naukajazdy #przegryw
  • 28
  • Odpowiedz
@Sagez: Przez to, że tych szkół narosło jak grzybów po deszczu to właśnie jest w #!$%@? partaczy. Ja np. na 1 kursie miałem typa co w telefonie siedział a na jazdach nie szlifował błędów tylko się jeździło z nim jak w playbacku xD.
Ja polecam płacić po pierwsze ratami za kurs bo wtedy instruktorowi będzie zależało na jazdach i nie będzie brał po 100 kursantów na raz po drugie gdy zdecydowałem
  • Odpowiedz
@Sagez: oczywiście, że da się oblać za utrudnianie ruchu, bo nie można utknąć na skrzyżowaniu i tamować ruchu, jeśli masz możliwość jazdy. i znam ludzi, którzy za mało dynamiczną jazdę oblali, więc uważałabym z Twoimi radami, bo możesz kogoś wpuścić w niezłe bagno, serio.
podejmowanie bezpiecznych decyzji to jedno, ale dynamika, zachowanie wobec innych uczestników to drugie, to też jest oceniane.
nie mniej - gratuluję, życzę bezproblemowosci na samodzielnej trasie :)
  • Odpowiedz
  • 3
@Wredna_pomarancza: Masz rację, ale to zależy. Trzeba by mocno utrudnić ten ruch, ale chyba w prawie nie ma napisane, że nie zdajesz jak 5 minut stoisz na środku skrzyżowania (przykład ekstremalny) - to już chyba ocena egzaminatora. Chciałem napisać też, że egzaminatorzy mogą przymknąć oko, jeżeli niezłe są inne elementy - dobra zmiana biegów (dynamika), przestrzeganie prędkości, uważanie na pieszych, no bo najważniejsze w jeździe jest bezpieczeństwo. Tak słyszałem i w
  • Odpowiedz
@Sagez: Tak, to ocena egzaminatora, a zdający nie wie na jakiego egzaminatora trafi. Z Twoich rad wynika trochę przekaz - stój na skrzyżowaniu i dosłownie nie przejmuj się tym, że mogłeś już przejechać, ale upewnij się jeszcze trochę, bo za to cię nie obleje - przed tym przestrzegam, bo ktoś za bardzo może sobie wziąć to do serca. Bo za to może oblać jak najbardziej. I to nie są rzadkie sytuacje,
  • Odpowiedz
@Sagez: ja dostałam błąd za spowolnianie jazdy bo puściłam loszke co dochodziła do przejścia ale jej zostało z 1 czy 1,5 m więc odpowiednią dynamikę trzeba zachować. Akurat zdałam, ale nie wmawiaj ludziom że nie można za to ulać, i to nie sa rzadkie sytuacje
  • Odpowiedz
@Sagez: Mój pierwszy instruktor to był jakiś popier*olony frustrat, który dostawał szału i darł mordę za każdą najmniejszą pierdołę
A ja głupi jeszcze myślałem, że "a pewnie ma gorszy okres czy coś, dam mu szansę", wytrzymałem z nim dość długo, bo aż 1,5 miesiąca, potem zmieniłem i dostałem zajebistego wyluzowanego gościa, do dzisiaj pluję sobie w brodę że tamtego nie obsmarowałem na recepcji tylko powiedziałem, że jest nerwowa atmosfera w samochodzie
  • Odpowiedz
@Sagez: moim pierwszym instruktorem był Pornograficzny Mirek, który tylko zwracał uwagę na to gdzie idzie jakaś "fajna dupa". Przez 20 godzin bawiłem się świetnie, ale gówno się nauczyłem. Parę razy coś spieprzyłem, to darł na mnie japę, co trochę mnie stresowało - ale to na tyle z feedbacku, który od niego dostawałem. Pamiętam tylko tekst "Michał, nie możesz mylić #!$%@? z ogórkiem" za każdym razem jak coś źle pojechałem.

Najwięcej nauczyłem
  • Odpowiedz
@Sagez: Miałem beznadziejnego instruktora, egzamin zdałem za pierwszym razem. Zapytacie jak ? Ano poszedłem z ojcem i okazało się że egzaminator to jego kumpel z wojska. Pozdro przegrywy. ( ͡º ͜ʖ͡º)
  • Odpowiedz
  • 1
@Sagez kurde mam naprawdę podobna historie, 10 lat temu jeździłem ze starym autobusiarzem, co darł na mnie swój parszywy ryj, oczywiście było parę podejść do egzaminu i kazde było niezdane XD

teraz wróciłem do prawka, dostałem super intruktorke, nie zawsze się z nią zgadzałem, ale widać było że jej zależy i nie było mowy o podnoszeniu głosu czy innych toksycznych zachowaniach, egzamin zdałem za 1 razem, mimo że egzaminator był niestabilny psychicznie
  • Odpowiedz
@Sagez: bardzo cenna uwaga. Owszem, są osoby które nie zdały za zbyt wolną jazdę ale to zależy od zordu i jednak DUŻO CZĘŚCIEJ oblewa się za wymuszanie. U nas w mieście jest jedyna ulica 4 pasmowa. I często egzaminatorzy karzą zjechać ze skrajnego pasa na skrajny pas. Masz na to 200 m. I wszyscy walą od razu, dostają po hamulach i po egzaminie. A trzeba postać nawet dwie minuty czekając aż
  • Odpowiedz