Wpis z mikrobloga

@pieczony_szczur_z_ogniska: dojeżdżam rowerem do pracy i też ostatnio się zdziwiłam jak wracając chciałam sprawdzić jak szybko uda mi się dotrzeć do domu. Namachałam się jak głupia, upociłam, serce mi waliło tak, że nawet przez chwilę się zastanawiałam czy nie mam stanu przedzawałowego. No i się okazało, że byłam w domu jakieś maks 5 minut w porównaniu do tego co zwykle (30 minut zamiast 35). A zwykle sobie jadę na spokojnie, czasem
@Krolowa_Nauk Ot czysta kombinacja matematyki i fizyki (magiczne hasło: opory ruchu). Rzeczy banalnie proste, których ludzie kompletnie nie ogarniają.
Jadąc samochodem do pracy (25km po DK) zapierdzielając i momentami jeżdżąc na niekomfortowym dla mnie poziomie ryzyka, jestem szybciej na miejscu o max. 2-3 minuty niż jadąc spokojnie.
A teraz weźmy sobie przykładowo argument "tamowania ruchu" przez rowerzystów. Ile czasu traci człowiek w puszce na odpowiednim zwolnieniu i prawidłowym wyprzedzeniu? Sekundę? Trzy?
@Najmilszy_Maf1oso: a no, te wszystkie wyprzedzania, wymijania, przeskakiwanie z pasa na pas przy dużym ruchu zużywa dużo energii, paliwa i zwiększa zagrożenie na drodze, a na następnych światłach się okazuje, że wszystkie manewry dały wyprzedzenie dwóch aut, a i tak wszyscy stoją na tym samym skrzyżowaniu. Nadal często spotykam takich spieszących się kierowców, co się wciskają w każdą wolną przestrzeń, bo ten pas od 10 sekund jedzie szybciej xD