Wpis z mikrobloga

ale od czego w takim razie jest regularna armia?


@Trixie: Za mała jest w stanie pokoju. To jest problem, potrzebne są kadry rezerwy, by móc ją rozwinąć w wypadku wojny.

Właśnie ta wojna na Ukrainie pokazała, jak bardzo efektywny jest taki mobik. Czyli wcale.


A co powiesz o jakości mobików po stronie ukraińskiej? Jaka jest ich jakość?

@L3stat Szkolenie to nie ograniczenie wolności.
@mroznykasztan

Szkolenie to nie ograniczenie wolności.

Oczywiście, że jest. Muszę gdzieś jechać, iść, wbrew swojej woli. Znając rzeczywistość pod groźba kary pieniężnej lub pozbawienia wolności. Ludzie mają inne, ciekawsze zajęcia niż uczestniczenie w dwumiesięcznym ganianiu po polach . Żolnierza nikogo czyms takim nie zrobią.
@L3stat: Kto mówi, że takie szkolenie będzie trwało dwa miesiące ciurkiem a nie np. kilka weekendów w roku?
I żołnierz rezerwy może być potrzebny do pełnienia różnych funkcji, nie tylko jako osoba do walki na pierwszej linii frontu.
@mroznykasztan no to jeszcze lepiej, od poniedziałku do piątku w pracy - sobota niedziela, kałach w dłoń. Weź, sam przyznaj że to jest beznadziejny pomysł a nie broń zmuszania ludzi do bzdurnych szkoleń. Tacy przeszkoleni poborowi, tylko właśnie nadają się do tego, żeby iść jako mięso, jak u Rusków, zresztą konfederacja z nimi ma wiele wspólnego jakby się tak przyjrzeć, omijając tiktoka oczywiście.
@L3stat: Stawiasz nierealny postulat, tak jak dobrowolny ZUS - jak będzie dobrowolny to wiadomo, że nikt go nie będzie opłacał. Jak udział w szkoleniach będzie dobrowolny to będzie za mało ochotników, by wypełnili wszystkie potrzebne etaty. A czasy mamy takie, że musimy na nowo wyszkolić kadry rezerwy, by móc skutecznie się obronić się przed agresorem ze wschodu.
Zejdź na ziemię. Czasy bez wojny w cywilizowanym świecie się niestety skończyły.
@mroznykasztan dobrowolny ZUS to zupełnie nietrafione porównanie do dobrowolnego szkolenia wojskowego. W mojej opinii lepiej jest mieć mniej przeszkolonych ludzi , ale takich, którzy tego chcą, niż dużo ale, takich którzy ze szkolenia nie wyniosą nic, bo po prostu nie chca tam iść. Coś na zasadzie - " z niewolnika nie ma pracownika".
@L3stat: Ja Cię rozumiem, nawet w pewnej części mogę się z Tobą zgodzić. Tyle że ewentualna obrona ojczyzny to nie jest "praca", w razie wybuchu wojny nie jesteś pracownikiem, ale obrońcą kraju - czy to jako żołnierz czy też jako człowiek cywilny pracujący na rzecz frontu. Ewentualne szkolenie wojskowe w czasie pokoju może skrócić czas doszkalania w czasie wojny - o to tu tylko chodzi.