Wpis z mikrobloga

@Phallusimpudicus: Studiowałem na politechnice i na uniwerku i gdyby ktoś mnie zapytał o kierunek, na którym studiują ludzie na najniższym poziomie, to budownictwo wymieniam jednym tchem z pedagogiką i zarządzaniem. Generalnie o większości kierunków technicznych mam raczej kiepskie zdanie, ale na jakiejś elektronice czy informatyce znałem nawet sporo jakichś naprawdę inteligentnych jednostek, natomiast budownictwo to jeden wielki spęd przeciętnie inteligentnych, mało ambitnych ludzi z wyjątkowo ograniczonymi horyzontami, z którymi nie za
  • Odpowiedz
@Phallusimpudicus:
Odpowiem tylko na punkt 3, bo z 1 i 2 się zgadzam.
Co do 3, moim zdaniem to rynek pracy powinien weryfikować, który z absolwentów jest "najlepszy", a nie wyniki matur (bo to one decydowałyby o "byciu najlepszym" w wypadku limitów miejsc). Powinniśmy pozwolić studiować każdemu kogo na to stać (zakładam w tym przypadku zniesienie publicznej edukacji wyższej), a limitem przyjęć powinna kierować faktyczna "moc przerobowa" uczelni, a nie odgórny
  • Odpowiedz
@Clermont: To co robią na budowlance musi działać i nie jebnąć, bo jebnięcie oznacza ofiary. To już bardzo wysoka poprzeczka - porównaj sobie do psychologów, psychiattrów czy lekarzy co wlepują diagnozy na "wydaje mi się" bez precyzyjnej diagnostyki i jasnych kryteriów - albo wręcz testują sobie różne rzeczy na pacjentach "uu ten lek nie podziałał, to może ten podziała... a to nie wiem, dam skierowanie gdzieś tam może będą wiedzieć" -
  • Odpowiedz
@voov100:
To jest trochę relacja między

"na co jest popyt na rynku pracy"

a

"rozwijaniem nauki samej w sobie - bez nakierowania na profit" (nawet jak potem może wygenerować nawet ogromny profit)


Na pewno nie można
1. wpuszczać czy nawet zachęcać (pamiętam te reklamy - "studiuj u nas latanie na miotle") ludzi na uczelni żeby potem się orientowali że ich studia są bezwartościowe - 4 lata ogromnego kosztu i dla społeczeństwa
  • Odpowiedz