Wpis z mikrobloga

Nie wiem w sumie co o sobie myśleć. Od dłuższego czasu (lata) wycofuję się z życia uczuciowego. Nie szukam sobie nikogo, nie zależy mi na tym, robię to świadomie. Mimo to czuję pewien rodzaj dyskomfortu.

Postrzegam się jako człowieka z bardzo niewielką ilością zalet. W niczym, co robię nie jestem wystarczająco dobry, nic nie cieszy mnie szczerze, nie potrafię znaleźć celu w swoim życiu. Jestem człowiekiem, który woli postrzegać świat statystycznie, akceptować fakty. Mam dosyć poważne zainteresowania jak na swój wiek. Nie interesują mnie rzeczy które interesują większość moich rówieśników. Mam kilku bliższych przyjaciół, jednak nie potrafię porozmawiać z nimi o rzeczach, które na prawdę mnie interesują. Staram się więc wsłuchiwać w ich opowieści i okazywać zainteresowanie, czy nawet zaangażowanie w ich sprawy.

Przez postrzeganie się jako osoby gorszej zawsze spychałem siebie na drugi plan i wolałem stawiać na pierwszym miejscu interes innych. Lubię słuchać jak ludzie mówią o sobie, choć nie jest mi dane doświadczać tego często. Czuję się dzięki temu w jakiś sposób potrzebny.

Tak samo w sumie jest z moim podejściem do sfery uczuciowej. Jako osoba nieatrakcyjna fizycznie (osobowościowo w zasadzie też) muszę tworzyć swój obraz jako osoby zawsze uśmiechniętej, pozytywnej i przede wszystkim aseksualnej (inaczej przebywanie w moim towarzystwie wiązałoby się z pewnym rodzajem dyskomfortu). Tym samym wycofałem się też z szukania sobie życiowego partnera. Nie jestem w stanie zaoferować nikomu czegokolwiek pozytywnego, a wręcz boję się, że mógłbym kiedyś usłyszeć: "Przez ciebie moje życie stało się nudne.". Często nachodzą mnie "magiczne myśli" (if you know what I mean), ale wiem, że nie jestem na tyle odważny, żeby przenieść je na rzeczywistość. Na ten moment planuję dożyć 60 lat, a jeśli wtedy przestanę być już samowystarczalny to trzeba będzie zrobić to, co zrobić będzie wypadało.

Jedyne co mi na ten moment zostaje, to królestwo nauk ścisłych i muzyki, choć wiem, że nie przyniesie mi to bogactw. Zaspokoi chociaż ciekawość świata.

Może powinienem wybrać się z tym do psychologa i omówić cały ten "kłębek". Nie sądzę jednak, żebym miał depresję, czy inne zaburzenia. Może jedynie autyzm lub jakąś specyficzną formę upośledzenia.

Większość by pewnie powiedziała coś w stylu: "Młody jeszcze jesteś, wszystko może się zmienić.". Czy aby na pewno? Szczerze wątpię.

Jeżeli całe to przeczytałeś/aś to gratuluję zmarnowania 3 minut życia.

#psychologia #depresja
  • 7
@Xamber: Nie wiesz co o sobie myśleć, bo nie wiesz kim naprawdę jesteś. Tj. głęboko w sobie wiesz, ale jesteś od siebie odłączony, bo zajrzenie w głąb siebie jest zbyt bolesne. Zapewne dużo przykrych rzeczy spotkało Cię w życiu, zakopałeś w sobie wiele emocji, których nie potrafiłeś zaakceptować i przetworzyć i przez to przypiąłeś sobie łatki nieposiadania wielu zalet, bycia nudnym, wyrachowanym i broń boże atrakcyjnym w oczach innych. Albo w
@Xamber: no wyklop z pewnością Ci pomoże :)
Tak, wizyta u psychologa, czy nawet psychiatry, przyniesie Ci jakąś tam diagnozę, przynajmniej będziesz wiedział do ilu szufladek Cię zaklasyfikują.
Pamiętaj, że z biegiem czasu ludzie się zmieniają, chociażby dlatego że się starzeją - nie tylko fizycznie, psychicznie też. Wiem po sobie, że część rzeczy człowieka zwyczajnie męczy, chociażby noszenie masek wśród ludzi.
  • 0
@Czesterek: Zawodowo w zasadzie niczym konkretnym. Pracuję zazwyczaj w wakacje, bo ciężko połączyć mój kierunek studiów z pracą (kwestie czasowe). Interesuję się w sumie wszystkim po trochu, ale jak pisałem w poście: głównie nauki ścisłe, muzyka i kinematografia.