Wpis z mikrobloga

@Grzesiok: pamiętam jak byłem kiedyś w Czelabińsku i między dwoma dużymi blokami (4 piętra po 6 klatek schodowych - jakieś 144 mieszkań) na środku placu stał JEDEN toi-toi do którego wszystkie kacapy srały bo w blokach nie było kanalizacji. Kto nie wytrzymał walił po okolicznych krzakach lub od nadmiaru oddelogowanej wódy za miejsce w kolejce wcześniej rzygnął w miejscu dowolnym. To była kwintesencja ruskiego miru - zasranie i zarzyganie.